Wiedziała, że to sen, ale był tak dziwny...
Przyglądała się wszystkiemu z odległości. Znajdowała się na wielkiej łące. Była
sama. Nagle usłyszała tętent kopyt. Obróciła się w tamtą stronę i zobaczyła
konia. Ale nie byle jakiego konia. Był piękny, czarny jak bezgwiezdna noc. Nie
miał nawet najmniejszej jasnej plamki. Jego sierść błyszczała w słońcu poranka.
Przegalopował obok niej. Odwróciła się za nim i dostrzegła gromadkę ludzi.
Chcieli go złapać. Rzucali na jego szyję liny, ale żadnemu się nie udawało, aż
w końcu dopadły go dwie pętle naraz. Na ich drugich końcach było dwóch
mężczyzn. Każdy z nich ciągnął w swoją stronę krzycząc, że koń jest jego. Nagle
znalazła się pośród tłumu. Koń wierzgał i bił kopytami, próbował się uwolnić,
ale oni byli silni. Chciała mu pomóc. Tak bardzo chciała go uwolnić, ale nie
wiedziała jak. Podeszła. Jego kopyta śmigały tuż nad jej głową, ale nie zranił
jej. Wyciągnęła rękę, przez chwilę wszystkie jego kopyta stały na ziemi, i
wtedy dotknęła jego pyska. Czuła, jak wydycha powietrze wprost na jej rękę.
Oczy obu mężczyzn skierowały się na nią, ale tylko na chwilę, bo koń znowu
wierzgnął, tym razem tylnymi nogami. Trafił w jednego z przytrzymujących go
ludzi. Drugi jednak nie dawał za wygraną, ciągnął coraz mocniej. Chciała mu przeszkodzić,
dotknęła liny, a ta nagle puściła. Koń był wolny, pobiegł w dal. Uśmiechnęła
się na ten widok. Długo się jednak nie cieszyła, bo obaj mężczyźni patrzyli na
nią wściekle. Poczuła się zagrożona, zbliżali się do niej. Byli już prawie na
wyciągnięcie ręki, gdy poczuła mocne szarpnięcie. Nie wiedziała, jak nagle
znalazła się na grzbiecie konia i poleciała… przysięgłaby, że kiedy koń biegł,
nie widziała żadnych skrzydeł, ale teraz je miał, unosił się na ogromnych,
pierzastych skrzydłach. Wznosili się coraz wyżej, aż w końcu świat na dole
składał się tylko z różnobarwnych plam. Lot był wspaniały, nigdy nie
pomyślałaby, że tak właśnie czuli się chłopcy na miotłach, ona sama zawsze się
ich bała, były zbyt niestabilne, ale teraz to zupełnie co innego. Po chwili
wlecieli w chmury, miała niejasne wrażenie, że zwalniają. Wynurzyli się ponad
chmurami i jej oczom ukazał się nieziemski widok. Obłoki stopniowo przechodziły
w trawę, a na jednym ze wzgórz wznosił się piękny zamek. Koń wylądował przed
nim, a ona zeszła niepewnie, nie widząc, czego się spodziewać, ale stała jak na
ziemi. Rozejrzała się i poczuła nagle jak w domu. Mądre oczy konia patrzyły na
nią. Obraz trochę jej się zamglił, jakby światło się zmieniło. Zamrugała
kilkakrotnie i przez chwilę widziała w czarnych oczach obrzydzenie, ból i
strach… przetarła oczy ręką, jeszcze chwilę patrzyła w te oczy, tak pełne
emocji. Zaraz jednak kurtyna kruczoczarnych włosów przesłoniła jej widok.
Dopiero kiedy oderwała w końcu wzrok od miejsca, gdzie zniknęły te oczy, zrozumiała,
że leży w łóżku w sypialni Snape’a, a jej wyśniony przyjaciel gdzieś
zniknął.
Spróbowała się podnieść, ale zakręciło jej się w
głowie i poczuła ból. Severus pchnął ją z powrotem na poduszki. Siedział obok
niej na pościeli.
- Nie podnoś się jeszcze. Upadając, uderzyłaś
głową w komodę… - powiedział i wyczarował fiolkę z eliksirem. Podał jej, nie
zaszczycając dziewczyny nawet jednym spojrzeniem. Odkorkowała i powąchała. To
był eliksir wzmacniający. Wypiła szybko niesmaczny płyn i oddała mu fiolkę. Uśmiechnęła
się z satysfakcją, udało jej się. – I co się tak cieszysz? To, co zrobiłaś,
było bardzo głupie. Wiesz, co by było gdybym wyciągnął różdżkę? Mogłaś już nie
żyć – jego dobitne słowa wcale nie zbiły jej z tropu. Była z siebie bardzo
zadowolona.
- Ale udało się. Przełamałeś kontrolę. Kto tak w
ogóle rzucił na ciebie imperio? – była bardzo ciekawa, co się wydarzyło.
- Nie mam pojęcia, i to jest w tym wszystkim
najgorsze. Nic nie pamiętam. Wyszedłem stąd i poszedłem do lochów, ale potem
mam kompletną pustkę w głowie. Ciągle tylko słyszę to zdanie, ale nie wiem, kto
je wypowiedział.
- Rozkaz. Jak to brzmiało, może po jakimś słowie
zidentyfikujemy tę osobę? – miała wrażenie, że coś jeszcze jest nie tak, jak
powinno. Nie miała pojęcia, co stało się kiedy była nieprzytomna, ale Snape nie
patrzył jej w oczy i to ją niepokoiło.
- A teraz, Severusie, bądź tak miły i idź zerżnąć
tę swoją szlamę – jego pozbawiony emocji głos wydawał się jej jakiś nieobecny,
jeśli można to tak określić.
- To mi nic nie mówi. Wydaje mi się, że skoro nie
wiesz, kto wydał ci to polecenie, powinien myśleć, że nadal jesteś pod
działaniem jego klątwy – nie wierzyła w to, co mówi, jeszcze kilka dni temu
rozpaczała, że ją zgwałcił a teraz sama sugeruje mu, że powinien zrobić to
znowu. W końcu po to przecież przyszedł, zanim powiedziała mu o tym dziwnym
przeczuciu. Wsłuchała się w siebie, kiedy o tym pomyślała. Uczucie niepokoju
gdzieś zniknęło.
- Sugerujesz, że powinienem wziąć cię tu i teraz?
– zakpił, jednak jego wzrok utkwiony był gdzieś ponad jej ramieniem.
- W twoich ustach zabrzmiało to dużo gorzej –
miała nadzieję, że jej słowa zmuszą go do spojrzenia jej w oczy, ale on tylko
prychnął i pokręcił głową.
- Nie zrobię tego.
- Dlaczego? To tylko kilka nieprzyjemnych minut,
dla naszego wspólnego bezpieczeństwa – użyła jego własnych słów, żeby nim
wstrząsnąć. Zastanawiała się, czy naprawdę tak sądzi, czy tylko chce poznać
odpowiedź na pytanie, które kiedyś jej zadał.
- Nie – chciał wstać, ale złapała go za rękę.
Była chłodna i odrobinę szorstka, ale nie przeszkadzało jej to. Zatrzymał się,
patrząc na ich złączone dłonie. Pociągnęła delikatnie, a on usiadł z powrotem.
- Severusie – znowu pokręcił głową, patrząc
gdzieś w dół. Włosy zasłaniały prawie całą jego twarz. – Spójrz na mnie.
- Przecież patrzę – warknął, ale ich spojrzenia
ciągle się nie spotykały. Jej zdaniem zachowywał się w tej chwili jak dziecko,
ale niezbyt mądrze byłoby mówić mu o tym. Powoli usiadła. Na chwilę zrobiło jej
się ciemno przed oczami, ale na szczęście nie zachwiała się. Musiała naprawdę
mocno uderzyć o tę szafkę. Wyciągnęła rękę i dotknęła jego brody. Nie
potrzebowała wcale siły, żeby przekręcić jego głowę w swoją stronę. Miała sobie
pomóc drugą ręką, żeby znowu jej nie uciekł, ale dopiero teraz zauważyła, że ciągle
trzyma w niej dłoń Severusa. To było takie naturalne, trzymać go za rękę.
- Powiedz mi – poprosiła, kiedy w końcu ich oczy
się spotkały.
- Uderzyłem cię, nie zasługuję na to, żebyś
dawała mi bezpieczeństwo – jego głos był taki… nie mogła nawet znaleźć
odpowiedniego słowa. Smutny? Zawiedziony? Tak, to chyba było to. Kiedyś
myślała, że ten człowiek nie czuje żadnych emocji. W Hogwarcie był zawsze taki
opanowany, zimny i władczy. A teraz…? Teraz siedziała z nim na jednym łóżku i
próbowała go namówić na seks. Gdyby jeszcze miesiąc temu ktoś powiedział jej,
że zrobi coś takiego, wyśmiałaby go.
- To nie twoja wina, byłeś pod działaniem
zaklęcia.
- Nie próbuj mnie usprawiedliwiać. Jeszcze kilka
dni temu zapewniałem cię, że nie biję kobiet, a teraz…
- Severusie…
- Nie. Nic nie rozumiesz. Gdybyś uderzyła głową
kilka centymetrów niżej, już byś nie żyła. Mogłem cię zabić. Powinienem
szybciej przełamać kontrolę – próbował się odwrócić, ale nie pozwoliła mu na
to. W jego oczach było tyle bólu. Ten cios musiał znaczyć dla niego dużo więcej
niż jej mówił.
- Sprowokowałam cię. Pierwsza cię uderzyłam.
Zrobiłam to świadomie i z premedytacją, właśnie po to, żebyś mógł się wyrwać –
mówiła z pasją.
- Jesteś idiotką, Granger – wstał, nie udało jej
się go zatrzymać. Była zdenerwowana. Ta rozmowa zdecydowanie nie przebiegała
tak, jak by chciała.
- A co? Może miałam pozwolić, żebyś mnie zg…
- Może tak byłoby lepiej! - wrzasnął, uderzając
jednocześnie pięścią o słupek łóżka. – Wtedy przynajmniej mogłabyś mnie
nienawidzić… - pokręciła głową nad jego ignorancją.
- Usprawiedliwiałabym cię, tak samo jak teraz.
- Zaklęcia Malfoy’a całkiem pomieszały ci w
głowie! – sarknął i ruszył do drzwi. Zatrzymał się jeszcze na chwilę i spojrzał
na nią, ciągle siedzącą na łóżku. – Idę sprawdzić, co z Weasley, a ty lepiej
się prześpij, może wróci ci trochę rozumu, bo ten upadek widocznie
poprzestawiał ci klepki.
Usłyszała trzaśnięcie drzwi saloniku. Sama nie
wiedziała, kiedy i dlaczego zaczęła się śmiać. Chichotała nieprzerwanie,
zastanawiając się nad absurdalnością całej tej rozmowy i sytuacji. Zastanawiała
się nad własnymi słowami i wprost nie mogła uwierzyć, że niektóre z nich wyszły
z jej ust. Analizowała też jego słowa. Miała podejrzenie, że śmierciożercy
dokładnie wiedzą, kiedy do niej przychodzi i … To mogło być jedno z zaklęć
Malfoy’a, zwłaszcza że Snape tak się zdenerwował tego dnia, kiedy mu
powiedziała, że czuje ból, kiedy nie wykona rozkazu. Niby nie powinna się tym
przejmować, w końcu to jego problem, ale chodziło też o jej bezpieczeństwo.
Musiała też przyznać, że wolałaby, gdyby było już po wszystkim. Miałaby
kolejnych kilka dni spokoju, a tak znowu będzie siedzieć jak na szpilkach,
czekając na niego. Dopiero kiedy przypomniała sobie ostatnie słowa Severusa,
przeraziła się. Nie wiedzieli, co działo się z Ginny. Snape poszedł tam i
wrócił pod imperiusem. To mogła być sprawka kogoś, kto zagrażał Ginny.
Miała wrażenie, że za tym wszystkim stoi Malfoy, ale nie miała żadnych dowodów,
a Severus nic nie pamiętał. Nie mogła też w żaden sposób pomóc mu w odkryciu
prawdy. Mogła tylko bezczynnie czekać, choć wolałaby działać. W Hogwarcie w
takich chwilach zawsze szła do biblioteki. Nie zawsze udawało jej się coś
znaleźć, ale przynajmniej szukała i to dawało jej nadzieję.
Ciche kliknięcie drzwi zdziwiło ją. Zwykle
Severus wchodził trzaskając nimi i nie przejmując się, że ona może spać. Wszedł
do sypialni. Wyglądał na zamyślonego. Jego twarz niby była obojętna, ale
zaczynała wychwytywać niuanse niezauważalne dla innych. Lekko zmarszczone brwi
i jakby nieobecny wzrok. To pewnie wynik spędzania z nim większej ilości czasu.
Wcześniej raczej nie zwróciłaby na to uwagi, ale teraz częściej mu się
przyglądała. Najbardziej lubiła kiedy był zrelaksowany, jak wtedy, kiedy razem
jedli kolację.
- Rozbierz się Hermiono i połóż na brzuchu –
powiedział, kiedy przechodził przez pokój, kierując się do łazienki. Spojrzał
na nią tylko na chwilę, ale dostrzegła pożądanie w jego oczach. Czyli jednak go
przekonała, a może sam to przemyślał i uznał, że tak będzie lepiej.
Zrobiła co
jej kazał. Z jednej strony cieszyła się, że będzie miała to już za sobą. Że
kolejnych kilka dni nie będzie musiała się przejmować. A z drugiej obawiała się
tego. Zastanawiała się, jak będzie reagować tym razem na jego bliskość. Niby
była ona czysto fizyczna z jego strony, ale jednak jego dotyk, a właściwie
wspomnienie tego, jak ona dotykała jego wywoływało jakieś dziwne napięcie.
Niepewność, rozedrganie, uścisk w żołądku. Musiała przyznać, że te uczucia –
choć tak nowe dla niej – nie były wcale nieprzyjemne. Ciągle chodziła jej po
głowie ta myśl, że gdyby chciał, to sprawiłby jej ogromną przyjemność. I może
był to tylko wynik zaklęcia, ale jakaś część jej duszy pragnęła tego. Próbowała
z tym walczyć jak jej kazał, ale nie potrafiła. Jego ciało podobało jej się,
jego głos hipnotyzował. Do tego ciągle wracała do pytania, jakie jej zadał. Co
czujesz? Co czujesz… może tym razem uda jej się zidentyfikować te wszystkie
uczucia, jakie się w niej kłębiły. Mówił o obrzydzeniu, niechęci do niego, ale
wiedziała, że te uczucia mogła wykluczyć. Kiedy dziś trzymała go za rękę, czuła
jego ciepło, troskę, jak mogłaby czuć do niego obrzydzenie, skoro tylko w ten
sposób mógł ją uratować, nie narażając jednocześnie siebie.
- Panna Weasley spała. Nie chciałem jej przeszkadzać
– teraz to ona się zamyśliła i dopiero po chwili dotarł do niej sens jego słów.
Odwróciła głowę w jego kierunku, wyszedł z łazienki w samych bokserkach. Powoli
podszedł i usiadł na łóżku. Sama ciągle leżała naga na brzuchu. Miał doskonały
widok na jej ciało.
- Rozumiem. Pójdziesz do niej później? – cieszyła
się, że głos jej nie zadrżał. Jego bliskość znowu wywołała ten mętlik w głowie,
ledwo zdołała sklecić zdanie.
- Najwcześniej pojutrze – już miała coś
powiedzieć, ale jego twardy wzrok powstrzymał ją. – Nie mogę pojawiać się tam
zbyt często. Malfoy obserwuje twoją przyjaciółkę. Mógłby zacząć rozsiewać
plotki, które wcale by nam nie pomogły. Dodatkowo poinformuję o wszystkim
Czarnego Pana.
- Dlaczego?
- Ponieważ rzucenie imperio na kogoś z
wyższego kręgu, na dodatek na zastępcę Pana na czas misji, jest karane bardzo
dotkliwie. A jeżeli udowodnię, że to Malfoy, może się okazać, że bardzo na tym
zyskamy.
- Też podejrzewałam Malfoy’a, zwłaszcza po tym,
co mi powiedział w bibliotece – mężczyzna zmarszczył gniewnie brwi.
- Co? – jego spojrzenie przewiercało ją na wylot,
wyglądał w tej chwili jak ucieleśnienie furii. Czyżby aż tak denerwowało go, że
Malfoy jej groził? Czy raczej to, że mu o tym nie powiedziała… jego pięści
zacisnęły się na pościeli.
- Miałam ci powiedzieć, ale wtedy włączył się
podsłuch, a później zapomniałam. Malfoy groził, że będzie mnie miał i Ginny
też. Mówił, że proponował ci za mnie pieniądze, ale się nie zgodziłeś –
mężczyzna wziął głęboki oddech i po chwili odezwał się już spokojniejszym
głosem.
- Kiedyś bym się po nim tego nie spodziewał.
Byliśmy przyjaciółmi, ale po śmierci Narcyzy zmienił się nie do poznania.
- Opowiesz mi o tym?
- Jeśli kiedyś uznam, że to dotyczy ciebie… -
patrzyła na jego spokojną twarz. Zadziwiające, jak potrafił kontrolować swoją
mimikę, zwłaszcza że w jego oczach widziała ogień. Podniósł rękę i palcami
przejechał po jej kręgosłupie od karku aż po pośladki. Zadziwiające, że tak
lekki gest wywołał gęsią skórkę. Severus przysunął się do niej, położył obok.
Patrzył na jej ciało, a ona przyglądała się jego twarzy. Nie czuła wstydu, za
to wydawało jej się, że jej skóra płonie. Po chwili złapał ją za biodro i
pociągnął tak, że oparła się plecami o jego tors. Niestety, musiała odwrócić od
niego głowę. Próbowała ją przekręcić w drugą stronę, żeby móc go widzieć, ale
wtedy poczuła, że wtulił twarz w jej włosy. Jego nabrzmiała męskość znalazła
się dokładnie pomiędzy jej pośladkami. Nawet nie zauważyła kiedy ściągnął
bokserki, ale jak na razie było całkiem miło. Czuła podobne napięcie jak wtedy,
gdy go masowała. Rękę, którą trzymał na jej biodrze, przeniósł pod jej kolano i
delikatnym naciskiem pokazał jej, w jakiej pozycji ma je położyć. Wchodził w
nią powoli, ale przyspieszał z chwili na chwilę. Czuła go w sobie. Wsłuchała
się w siebie, próbowała przeanalizować, co czuje, ale nie udało jej się. Snape
z gardłowym odgłosem wytrysnął w niej. Chwilę jeszcze leżał bez ruchu, a potem
wstał i jak zwykle udał się do łazienki.
I niby jak miała jemu i sobie odpowiedzieć na to
pytanie, skoro on jej nie dotykał... Prawie wcale. Praktycznie robił to tylko
kiedy musiał, no, może nie licząc tego pierwszego gestu, ale potem… nic.
Kiedy następny ? ;c
OdpowiedzUsuńWitam . ;3 rozdział jak zwykle cudowny .. <3 Ale , głupi Lucjusz , Nott , biedna Ginny i biedna Hermi . ;c ehhh .. te jej problemy .. gdyby ten Malfoy nie rzucał na nią tych cholernych zaklęć byłoby lepiej .. a tak to ona powinna o wszystkim powiedzieć Severusowi , może on by wtedy doszedł do prawdy .. :)) martwię się o ginny .. biedactwo . :c to nie zostawiaj w niepewności , tylko wstawiaj szybko następny ! ;)
OdpowiedzUsuńCzekam , pozdrawiam i życzę weny . ;*
Dziękuje kochana że mnie powiadomiłaś.
OdpowiedzUsuńAch dobrze że Hermiona i Sev jakoś sie dogadali.
Przez moment bałam się iż tego nie zrobią, ale na szczęście nie pozwoliłas im na to.
I Ginny aby wszystko było w porządku.
Nie podobało mi się jedynie zimne zachowanie Seva w stosunku Hermiony.
Niby był czuły i delikatny a tymczasem sprawił jej przykrość.
Może sam nie bardzo wiedział?
W zasadzie czasami pożądanie całkowicie zaślepia człowieka, który ignoruje swoje własne pragnienia i uczucia innych.
na koniec to wspaniały rozdział i w ogóle.
do takiego opowiadania polecałabym miły dodatek w kształcie szablonu;)
na pewno zachęci więcej czytelników gdyż wygląd też jest ważny;)
pozdrawiam serdecznie i czekam na NN;)
na pewno jak naprawię lapka to się tym zajmę myślałam już o tym ale nie za bardzo znam się na grafice ale może znajdę jakiś ciekawy szablon w szbloniarniach. nie wiem jeszcze zobacze jak to wyjdzie. ewentualnie jeśli znasz kogoś kto mógłby się tym zająć to chętnie skorzystam
UsuńAż mi zaschło w ustach, to była tak naturalna scena, że aż Ci to powtarzam, w którymś komentarzu. Denerwuje mnie myśl, że Hermiona mogłaby być... zafascynowana, tak to nazwijmy, Snapem tylko dlatego, że jest pod działaniem zaklęcia, takiego zaskoczenia to ja już nawet bym nie zniosła. U Severusa uczucia są nazbyt widoczne, to Hermiona jest tą chwiejną emocjonalnie, oczywiście jest to umotywowane, ale to bardzo denerwujące. Ale gdyby było idealnie, byłoby zwyczajnie nudno. :)
OdpowiedzUsuńPoza tym, ja sobie wyobrażam Severusa tak (nie jestem pewna czy się wyświetli) :
http://1.bp.blogspot.com/-rNRBZqJTLzQ/VKwRBzE9mqI/AAAAAAAAAPk/Wf2ytoRAKeQ/s1600/sev.jpg