czwartek, 2 maja 2013

część piąta



Już pełnowymiarowa. Mój Sev nie jest tu młodszy. Jest w wieku 37 lat jeśli dobrze pamiętam. Tyle że Sev według mnie powinien wyglądać mniej więcej tak
No może jego strój odrobinę bym zmodyfikowała ale na pewno mój Severus nie wygląda jak ten z filmów HP Alan choć wspaniały aktor był zdecydowanie za stary do tej roli a jeśli ktoś ma ochotę zobaczyć filmik obrazujący naszą parę z Richardem zamiast Alana w roli Snape'a to bardzo proszę linki

http://www.youtube.com/watch?v=vJw8BpCVINU&feature=related





Bliskie trzaśnięcie drzwiami wyrwało ją z niespokojnego snu. Usiadła zaniepokojona na łóżku. W pokoju było całkiem ciemno, ale jej ciągle wydawało się, że widzi zakrwawione twarze swoich martwych przyjaciół. W pokoju obok rozległy się ciche kroki, niemal niesłyszalne, bardziej przypominające delikatny szmer. Ona jednak dokładnie wiedziała, kto wszedł do saloniku. Nasłuchiwała czujnie… Usłyszała kolejny trzask, tym razem były to drzwi od gabinetu. Czekała, przerażona nie tylko jego obecnością, ale też realistycznymi wizjami nawiedzającymi ją w snach.
Przez pewien czas nic się nie działo, ale nie odważyła się ruszyć z miejsca. W końcu znowu usłyszała jego kroki. Otworzył drzwi do sypialni i poszedł do łazienki, nie zaszczycając ją nawet jednym spojrzeniem. Usłyszała szum prysznica. Zastanawiała się, co będzie z nią dalej. Do tej pory czuła się dziwnie w jego obecności. Wykorzystał ją wtedy w tak podły i bolesny sposób, przy wszystkich tych czujnych spojrzeniach śmierciożerców. Do tej pory pamięta ten syk, kiedy przyciągnął ją do siebie i się nad nią pochylił - Krzycz, jeśli chcesz żyć. – A teraz przeszedł tak spokojnie przez sypialnię, jakby w ogóle jej tam nie było.
Kiedy szum wody ustał, spięła wszystkie mięśnie w oczekiwaniu. Po kilku minutach wyszedł z łazienki. Był nagi, jeśli nie liczyć czarnych bokserek. Wycierał ręcznikiem włosy. Podszedł do okna i rozsunął zasłony, zalewając sypialnię księżycowym blaskiem.
- Powinnaś już dawno spać. – odezwał się cichym, aksamitnym głosem.
- Spałam, obudziło mnie trzaśnięcie drzwi – odpowiedziała zgodnie z prawdą. Była z siebie dumna, bo głos jej nie zadrżał, choć ona sama była roztrzęsiona. Sama nie wiedziała, czy to jego obecność tak na nią wpływa, czy to widok, jaki sobą przedstawiał. Stał, ciągle wpatrując się w noc, a jego ciało skąpane było w księżycowym blasku. Światło podkreślało jasny odcień jego skóry i czerń włosów, uwidaczniało każde wgłębienie i każdą wypukłość na jego ciele. Podkreślało linię mięśni. Dopiero teraz Hermiona miała okazję tak naprawdę mu się przyjrzeć. Był chudy i żylasty, a jednak każdy mięsień wyraźnie rysował się pod skórą. Robił zapierające dech w piersi nawet bez swoich obszernych szat. To ta jego dumna, nieugięta postawa zawsze robiła na niej największe wrażenie. Tylko jakie teraz miały znaczenie jej głupie rozmyślania? Powinna raczej zastanowić się, jak przetrwać tą niewolę. Co zrobić, by jak najmniej odczuć jej skutki.
- Zakon już wie, co się stało – usłyszała jego cichy głos. – Będą próbowali was uwolnić, ale muszą poczekać na jakąś dogodną okazję. Na razie masz wykonywać moje polecenia, nieważne jak dziwne lub głupie będą ci się wydawać. Zrozumiałaś?
- Tak, panie – odpowiedziała posłusznie.
- Severusie.
- Słucham? – wydawało jej się, że się przesłyszała.
- Kiedy jesteśmy sami, zwracaj się do mnie po imieniu. I tak już czuję się jak ostatni zboczeniec, ale lepiej niech reszta świata myśli, że nim jestem.
- A przy śmierciożercach?
- Wymyśl coś, nie obchodzi mnie, co, tylko żeby było służalcze i pełne szacunku – odpowiedział tym samym cichym, beznamiętnym głosem i na tym skończył. Wpatrywał się tylko w okno.
Chciała zadać mu tyle pytań. Zaskoczył ją tym wszystkim. Czyżby był aż tak dobrym aktorem? A jeżeli tak, to która jego twarz jest tylko grą? Ta, którą widziała, kiedy ją gwałcił? Czy ta oblana księżycowym światłem, spokojna i taka znajoma? Zastanawiała się, czy powinna zadać mu kilka z pytań, które chodziły jej po głowie przez cały dzień. I postanowiła, że zapyta go o to, co najbardziej nie dawało jej spokoju. Musiała tylko zebrać w sobie całą odwagę. Żeby przerwać tę ciszę.
- Severusie… - urwała nagle, bo gwałtownie obrócił głowę i przeszył ją spojrzeniem onyksowych oczu. Nie mogła wydobyć z siebie głosu. Jego twarz przez jedną setną sekundy wyrażała zaskoczenie. Sama nie wiedziała, może to jej się tylko wydawało. Albo to wynik tego palącego spojrzenia. Po chwili machnął ręką, zachęcając ją do kontynuowania. – Te klątwy. Wiesz już, co na mnie rzucili? – trochę dziwnie jej było zwracać się do niego na “ty”, ale sam tego chciał.
- Tak, wiem, co to było. Większość z nich to wynalazki Lucjusza. W kręgu stał się mistrzem ceremonii zniewolenia. To on zwykle rzuca zaklęcia na niewolnice i to on najczęściej bawi się w wymyślanie coraz to nowych, coraz bardziej użytecznych – jego zdaniem – zaklęć. Klątwa, o której powiedziałaś mi wczoraj, jest właśnie jedną z nich. Lucjusz połączył w niej pewne cechy Imperio i Crucio. Jest bardzo złożona, ale jeszcze nie wiem dokładnie, jak działa, jest dość nowa. Do tego zaklęcie wierności.
- Wierności? – przerwała mu zszokowana. – Takie jak przy ślubie?
- Trochę inne. Ślubne zaklęcie nie pozwala na współżycie z kimkolwiek poza małżonkiem. A to pozwala na to, jeśli pan niewolnicy się na to zgodzi. Oczywiście nie ma to żadnego znaczenia, czy niewolnica ma na to ochotę. Do tego najnowszy wynalazek Lucjusza, rzucany pierwszy raz, więc jeszcze nie wiadomo dokładnie, jakie ma działanie. Lucjusz twierdzi, że to odpowiednik amortencji.
- To znaczy, że się w tobie zakocham? – zapytała zszokowana. W odpowiedzi uniósł brew i uśmiechnął się wrednie.
- Czyżby Panna Wiem To Wszystko zapomniała, jak działa amortencja? Ona nie wywołuje prawdziwej miłości. Tak samo ta klątwa. Z tego, co mówił Malfoy, ma sprawić, że niewolnica będzie jeszcze bardziej uległa i oddana swojemu panu. Może też spowodować pewnego rodzaju adorację, ale na pewno nie jest to prawdziwe uczucie – w tym momencie Hermiona zaczęła się zastanawiać, czy jej myśli sprzed kilku minut o jego wyglądzie to wynik działania zaklęcia, czy jej własne spostrzeżenia? 
- To wszystko? – zapytała, mając nadzieję, że obejdzie się bez dalszych niespodzianek.
- Nie. Jest jeszcze kilka mniej ważnych zaklęć. Nie są zbyt interesujące.
- Na przykład jakie? – chciała wiedzieć, co może być dla niego mniej interesującego.
- Na przykład zaklęcie, które spowoduje, że staniesz się gotowa na przyjęcie mnie, jeśli zbliżę się do ciebie w określony sposób – widocznie jej twarz zdradzała niezrozumienie, bo wyjaśnił. – Staniesz się wilgotna i gotowa, żebym w ciebie wszedł – czuła, jak jej twarz oblewa się gorącym rumieńcem. – Większości mężczyzn jest dużo przyjemniej z chętną kobietą.
- Jest jakiś sposób na zdjęcie tych zaklęć? – wydusiła, chcąc zmienić tok jego myśli.
- Większości tak, ale nawet jeśli, musimy poczekać, aż Zakon was uwolni. Lucjusz na pewno wyczułby, że czegoś brakuje. – powiedział, przeciągając się lekko.
- Jesteś zmęczony – zauważyła. – Może się położysz – powiedziała, zanim pomyślała.
- Uważaj, bo następnym razem mogę przyjąć to jako propozycję – odpowiedział z kpiącym uśmiechem.
Podszedł do łóżka i położył się, jak poprzedniej nocy, po przeciwnej stronie łóżka. Nie odezwał się już więcej. Po kilku minutach jego oddech wyrównał się, zasnął. Hermiona jeszcze długo nie mogła zasnąć. Zastanawiała się, co te zaklęcia dla niej znaczą. Czy naprawdę zadurzy się w Severusie? Miała nadzieję, że jej przyjaciele pośpieszą się z wyciągnięciem jej stąd.
***
Następnych kilka dni minęło podobnie. Hermiona budziła się sama i cały dzień spędzała sama. Severus zjawiał się zwykle w środku nocy. Brał prysznic, zamieniał z nią kilka słów i kładł się spać. Nawet jej nie dotykając. Dziewczyna zaczynała się już przyzwyczajać do takiego rytmu dnia. Aż pewnego dnia wszystko się zawaliło.
Snape przyszedł w środku dnia. Hermiona akurat siedziała w saloniku i czytała. Od razu poznała, że mężczyzna jest wściekły.
- Coś się stało? – Próbowała powiedzieć coś więcej, ale on złapał ją za ramię i brutalnie pociągnął do siebie. – To boli! – zawołała. Wsunął jej rękę we włosy. Próbował ją pocałować, wtedy zobaczyła wyraz jego oczu. Był to ten sam dziki wzrok, który pamiętała z tamtego wieczora. Po plecach przeszedł jej dreszcz paniki, kiedy miażdżył jej usta w mocnym pocałunku. Na jego wargach wyczuła ostry smak ognistej. Oderwał się od niej, złapał za rękę i nie oglądając się za siebie, pomaszerował wielkimi krokami do sypialni. Bezceremonialnie rzucił ją na łóżko. Czuła się jak sponiewierana szmaciana lalka.
- Rozbieraj się – rozkazał zimno.
- Ale ja nie chcę – odpowiedziała, choć dobrze wiedziała, że nic to nie da. Chciała tylko zakomunikować mu swoją wolę. Ból powoli zaczynał w niej narastać. Wiedziała, że nie wytrzyma długo.
- Masz być uległa, do kurwy nędzy. Rozbieraj się, bo sam zedrę z ciebie te szmaty.
Stał nad nią, emanując wściekłością. Zastanawiała się, co mogło go doprowadzić do takiego stanu. Wolała nie ryzykować jeszcze większej wściekłości z jego strony. Nie wiedziała, na co go stać. A co, jeśli by ją uderzył? Czy był zdolny skrzywdzić ją jeszcze bardziej, niż poprzednim razem? Posłusznie zaczęła zdejmować swoją czarną szatę. Obserwowała go spod półprzymkniętych powiek. Od razu zauważyła, jak działa na niego jej widok w kolejnym koronkowo-jedwabnym zestawie bielizny. Kiedy była już naga, podniósł ją i przycisnął do siebie.
- Teraz rozbierz mnie, tylko tak, żeby było mi przyjemnie. Masz się postarać – puścił ją i zdjął buty i skarpetki, nie patrząc na nią.
Jak ma sprawić mu przyjemność? Ma go dotykać? Pieścić? Całować?
- No na co czekasz, durna dziewucho, rusz się – warknął, przeszywając ją wzrokiem.
Zaczęła powoli, drżącymi rękami rozpinać jego płaszcz, starając się jednocześnie przygotować się psychicznie na to, co miało się niedługo stać. Kiedy uporała się już ze wszystkimi guzikami płaszcza, zsunęła go z jego rąk i ułożyła w nogach łóżka. Powoli rozpinała guziki jego koszuli. Spojrzała mu w oczy. Był w nich żar, ale już nie tak dziki i bezlitosny, jak wcześniej – teraz to było pożądanie.
- Dlaczego to robisz? – zapytała cicho, nie oczekując odpowiedzi.
- Bo jesteś moja. I będziesz moja, dopóki będziesz przebywać we władzy Czarnego Pana. I lepiej się z tym pogódź, bo będę to robił, kiedy tylko przyjdzie mi na to ochota - miała dziwne wrażenie, że nie powiedział jej prawdy. Może po części tak, ale musiało być coś jeszcze, coś, czego nie chciał albo nie mógł jej powiedzieć.
Z guzików koszuli przeszła płynnie na guziki spodni. Na początku ręce jej się trzęsły, obawiała się, ale po jego zachowaniu nie można było niczego wnioskować. Zachowywał się nieobliczalnie. Kiedy powinien być spokojny, wściekał się. A kiedy myślała, że się zdenerwuje, on spokojnie odpowiedział na jej pytania. Teraz stał spokojnie, bez ruchu, pozwalając jej się rozbierać.
Kiedy uporała się już ze wszystkimi guzikami, stanęła za nim. Zaczęła powoli ściągać koszulę z jego ramion. Tak było jej łatwiej, kiedy nie patrzył na nią. Dotykała jego nagiej skóry. Całe plecy miał pokryte siatką blizn, różnej wielkości i pochodzenia. Koszula dołączyła do płaszcza, a jej zaczęły drżeć ręce. Skarciła się w myśli, w końcu była Gryfonką, nie pozwoli sobie na tchórzostwo. Ciągle stojąc za jego plecami, wsunęła ręce pod jego bokserki po bokach ciał. Niechcący musnęła kciukiem gładką skórę jego nabrzmiałej męskości, co wyrwało z jego ust ciche warknięcie. Hermiona zamarła na chwilę, czekając, czy zareaguje jakoś jeszcze, ale mężczyzna nadal się nie poruszył. Zdecydowanym ruchem ściągnęła mu spodnie razem z bielizną.
- Na łóżko – rozkazał tym samym, beznamiętnym tonem. Posłusznie weszła na łóżko i ułożyła się na plecach. Podszedł, nawet na nią nie patrząc.
- Nie tak. Na kolana - usłyszała znowu jego głos.
- Co? – wyrwało jej się. Chyba nie zamierza…
Ale zanim dokończyła myśl, pociągnął ją za kostki dokładnie tak jak poprzednim razem. Przekręcił ją na brzuch i pociągnął za biodra, tak, że znalazła się na kolanach, z pupą wypiętą w jego kierunku. Chciała się podnieść i spojrzeć na niego, ale jedną ręką docisnął jej plecy. Nie mogła się ruszyć, bo drugą ręką ciągle trzymał ją za biodra, wciskając swoje długie palce w jej skórę. Niespodziewanie wbił się w nią z mocą aż po samą nasadę. Krzyknęła, zaskoczona zarówno wtargnięciem jak i tym, że nie poczuła najmniejszego bólu. Już Malfoy się o to postarał. Snape wchodził w nią szybkimi, mocnymi pchnięciami. Czuła, jak się w nią gładko wbija. Po kilku minutach z gardłowym warknięciem wypełnił ją swoim nasieniem. Wyszedł z niej i odszedł, a ona nawet się nie poruszyła.
Hermiona była w zbyt wielkim szoku, żeby cokolwiek poczuć. Miała wrażenie, że to tylko kolejny koszmar i zaraz się z niego obudzi. Nic takiego jednak się nie stało. Kiedy mężczyzna doszedł do siebie, przewrócił ją na plecy i siłą wlał do gardła jakiś eliksir. Zaczęła się krztusić, ale w końcu jakoś przełknęła płyn. Rozejrzała się, ale już go nie było, usłyszała tylko szum wody w łazience.
Zastanawiała się, jak mógł jej zrobić coś takiego. Wcześniej może bolało ją fizycznie, ale tłumaczyła sobie, że musiał to zrobić, żeby utrzymać przykrywkę szpiega, ale teraz? Nic go nie tłumaczyło. Po prostu ją zerżnął. Musiała przyznać, że to nie był do końca gwałt, ale i tak czułą się brudna i sponiewierana. Teraz bolała ją dusza. Ufała mu. Przez te kilka dni nic nie robił i nic nie wskazywało na to, że zamierza. Tak bezdusznie ją potraktował. Jak mogła przypuszczać, że zostawi ją w spokoju, w końcu był śmierciożercą... Ależ była głupia. Miała ochotę płakać, ale łzy nie chciały płynąć. Nie miała siły się nawet podnieść albo przykryć, choć było jej strasznie zimno. Deszcz zaczął bębnić w szyby.
Leżała tak kilka godzin, wymyślając sobie od najgorszych idiotek, kretynek i bezmózgich Puchonek, aż w końcu zrobiło się całkiem ciemno. Trzask drzwi jak zwykle zapowiedział jego powrót. Nie chciała go widzieć, ale też nie zrobiła nic, żeby tego uniknąć. Nie poruszyła się, odkąd wyszedł z łazienki przeszedł przez sypialnię i zniknął, nie zaszczycając jej jednym słowem. Słyszała jego ciche kroki na grubym dywanie, ale nie otworzyła oczu, żeby sprawdzić, co zamierza.
- Co ty wyprawiasz, do kurwy nędzy? – nie odpowiedziała, nie poruszyła się, chciała zniknąć i nigdy więcej nie czuć czegoś tak okropnego. – Wstawaj – rozkazał, stając przy łóżku. – Rusz tyłek – ból zaczął kiełkować w jej ciele. Nie walczyła z nim, poddała się. Czuła, jak rozchodzi się w niej coraz silniejszymi falami, ale i tak się nie poruszyła. – Do jasnej cholery! A, rób sobie co chcesz! – wrzasnął i słyszała, jak zatrzaskuje za sobą drzwi od łazienki. Ból zniknął jak ręką odjął. W pewnym sensie dziewczyna postawiła na swoim, ale wcale się z tego nie cieszyła, bo to było tylko czasowe zwycięstwo.
Jak zwykle, po piętnastu minutach wrócił i bez słowa podniósł ją z łóżka. Zaklęciem odchylił kołdrę i rzucił ją w pościel. Po chwili ułożył się obok niej i przycisnął jej ciało do swojego. Jej plecy zetknęły się z jego ciepłym torsem.
- Co chciałaś mi tym udowodnić? – zapytał po kilku minutach, ale nie odpowiedziała, bo obawiała się, że i tak nie uda jej się wydusić słowa. Ledwo powstrzymywała szczękanie zębami. Jej ciało zaczęło się powoli rozgrzewać. Kiedy przypadkowo dotknął stopą jej nóg i poczuł, jak są lodowate, mruknął tylko w jej włosy – Idiotka – i zakleszczył je między swoimi udami. Nie próbowała mu się wyrwać, nie protestowała, nawet nie otworzyła oczu. Sama nie wiedziała, dlaczego tak robi, po prostu nie miała innego pomysłu, jak wyrazić to, co czuje, tak, żeby zrozumiał. A czuła pustkę. Wszechogarniającą i zimną pustkę.

3 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że jego reakcja jest umotywowana, np. tym, że Czarny Pan sprawdzał mu myśli i musiał tam znaleźć jakieś erotyczne scenki. Szczerze mówiąc, po co Voldemort bawi się w pewnego rodzaju swatkę - chodzi o zadawanie bólu i oglądaniu go, ale gwałt był raczej obrzydliwy. Chociaż... Hermiona udawała cierpienie, więc Czarny Pan... chyba się rozgadałam.
    Ostatni fragment, gdy wyszedł, a ona została sama, naga i sponiewierana najbardziej mi się spodobał, był naturalny. Hermiona, mimo że jest Hermioną, jest też człowiekiem, a ukazanie ją w tak marnym świetle odbiega od normy, co mi się niewątpliwie podoba.
    Salvio
    http://powojenna-historia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny motyw i podoba mi się naturalne zachowanie bohaterów. Wiedz, że czytam twoje opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowiadanie z każdym rozdziałem jest coraz ciekawsze. IDE czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń