Kolejne cztery dni były dla Hermiony jak sen,
albo raczej jak koszmar. Praktycznie nie podnosiła się z łóżka. Nic nie jadła,
piła tylko wodę i to też najwyżej raz, dwa razy dziennie. Nie ubierała się,
nawet się nie myła. Wstawała tylko załatwić najpilniejsze sprawy fizjologiczne.
Wpadła w czarną otchłań rozpaczy. Ciągle dręczyły ją dziwne myśli. Była stale
niespokojna. Kiedy w końcu udało jej się zasnąć, budziła się po kilku minutach,
przerażona sennymi wizjami. Nie potrafiła się skupić na czymś konkretnym.
Skrzatka Severusa wciąż donosiła jej coś, co jej zdaniem mogło pomóc: ubrania,
książki jedzenie. Starała się jak mogła, mając nadzieję, że niewolnica jej pana
w końcu skusi się na któryś ze smakołyków. Niestety, nic nie pomagało. Hermiona
nie reagowała na nic. Co prawda Snape nie próbował jej tknąć od tego okropnego
zajścia. Przychodził, jak zwykle, w środku nocy i wychodził koło godziny
szóstej. Sama nie mogła spać, więc obserwowała jego zachowania. Każdego
wieczora po wzięciu prysznica mówił do niej jak wcześniej, jednak nigdy mu nie
odpowiadała. Nie chciała żyć, gdyby znalazła jakiś sposób, targnęłaby się na
własne życie, ale skrzatka dopilnowała, żeby w kwaterze Snape’a nie było
niczego niebezpiecznego.
Piątego dnia Snape znowu wszedł do apartamentu w ciągu
dnia. Słyszała, że z saloniku poszedł najpierw do gabinetu, ale widocznie nie
znalazł tam tego, czego szukał, bo chwilę potem otwierał już drzwi do sypialni.
- Dosyć tego – powiedział cicho, ale jego głos
emanował wściekłością. – Markotka kolejny raz poinformowała mnie, że nawet nie
ruszyłaś jedzenia, które ci przyniosła. Chcesz się zagłodzić na śmierć?
Sama nie wiedziała, czego chce, ale swoimi
słowami podsunął jej świetny pomysł. Przecież może go zdenerwować jeszcze
bardziej. Niech się w końcu wścieknie, może w ataku furii przypadkiem skręci
jej kark…
- Co za różnica, i tak mnie zniszczyłeś – głos
ledwo wydobył się z jej ust.
- Zachowujesz się jak jakaś skretyniała do reszty
Puchonka! Wstawaj z tego wyrka, ale już! – pierwszą falę bólu powitała niemal z ulgą. Pomyślała, że może jeśli nie
zareaguje, to ten ból ją zabije.
Severus nie miał widocznie zamiaru tak tego
zostawić. Siłą zwlekł ją z łóżka i postawił na nogi. Była zupełnie naga, ale
nie przejęła się tym zbytnio. Nie ubierała się, odkąd rozebrała się, zanim…
nawet nie chciała o tym myśleć. Złapał ją za brodę i zmusił, żeby spojrzała mu
w oczy.
- Masz być posłuszna. Nie mam zamiaru użerać się
z tobą jak z krnąbrnym dzieckiem.
Hermiona nie zareagowała. Stała o własnych
siłach, ale była pozbawiona woli życia. Było tak, jakby składała się tylko z
ciała, a dusza gdzieś się zapodziała.
- Nawet nie myśl, że ci na to pozwolę – mówiąc
to, pociągnął ją za sobą w stronę łazienki. Kopniakiem otworzył drzwi. Wszedł,
ciągle ciągnąc ją za sobą. Kiedy znaleźli się w łazience oboje, puścił ją i
kolejnym kopniakiem zamknął za nimi drzwi. Stał za nią. Nie odwróciła się, żeby
sprawdzić, ale odgłosy, jakie słyszała, świadczyły o tym, że się rozebrał. Po
chwili pchnął ją w kierunku prysznica., zamknął ich razem w kabinie i puścił
wodę. Pierwsze krople były lodowate. Pisnęła mimowolnie i skuliła się, próbując
uciec przed strumieniem wody.
- No, w końcu jakaś reakcja – sarknął. Jemu
temperatura wody wydawała się nie przeszkadzać. Widziała jego odbicie w
lustrze, które tworzyło jedną ze ścian kabiny prysznicowej. Stał prosto i
pozwalał wodzie spływać po swoim ciele.
Dość szybko temperatura wody podskoczyła. Teraz
byłą przyjemnie ciepła, czuła, jak ją rozgrzewa i dodaje sił. Severus pochylił
się nad nią. Przez chwilę lęk ścisnął jej wnętrzności, ale on tylko sięgnął po
szampon stojący na półce. Zdziwiła się, kiedy jego ręce zaczęły powoli wcierać
kosmetyk w jej włosy, tworząc obfitą pianę. Kiedy całe jej włosy pokryły się
pianą, mężczyzna pozwolił jej spłynąć w strumieniu ciepłej wody, a później
powtórzył cały zabieg. Delikatnie, okrężnymi ruchami masował skórę jej głowy. Uczucie było wprost
fantastyczne, całe jej ciało pokryła gęsia skórka, a z gardła wyrwało się ciche
westchnięcie. Woda zmywała z jej ciała pot i zmęczenie. Pozwoliła sobie na
odprężenie. Severus znowu sięgnął do półki, tym razem biorąc z niej myjkę i
eliksir pod prysznic. Pachniał kwiatem pomarańczy, świeżo i czysto. Poddawała
się zabiegom Severusa, a jej umysł w końcu zaczął się otrząsać z odrętwienia. Czuła,
jak krew zaczyna krążyć szybciej w jej żyłach.
Snape mył ją szybko i nie był przy tym zbyt
delikatny, jednak dziewczynie wcale to nie przeszkadzało, nawet pomogło.
Mężczyzna mył ją, milcząc aż do momentu, kiedy podniosła w końcu wzrok. W
lustrze ujrzała, jak myje jej plecy. Po chwili podniósł głowę i napotkał jej
wzrok.
- Spójrz lepiej na siebie. Spójrz i poszukaj w
sobie tej zadziornej, wszystkowiedzącej Gryfonki. Gdzie się podziała ta wasza
słynna odwaga? Co się z tobą stało? Potrafisz przecież to zaakceptować i
pogodzić się z rzeczywistością. Wykrzesaj z siebie odrobinę odwagi i staw czoło
rzeczywistości.
- Ty ją zniszczyłeś. Nie zostało już nic z mojej
odwagi – szepnęła, spuszczając znowu wzrok.
- O nie. Nieprawda – usłyszała jego aksamitny,
głęboki głos tuż przy swoim uchu. - Gdyby nic nie zostało, nawet byś nie
odpowiedziała. Musisz to przetrwać, Granger. Nic wielkiego się nie stało, to
tylko seks, tylko fizyczny kontakt. Musisz żyć dalej.
- Nie potrafię – mówiąc to, znowu podniosła na
niego wzrok.
- Oczywiście, że potrafisz. Rób cokolwiek, co ci
pomoże, krzycz, klnij, możesz sobie nawet wyobrażać, że jestem tym idiotą
Weasley’em – sarknął z wrednym uśmieszkiem na ustach.
- Nie rozumiem tylko, dlaczego? – mógłby jej to
wyjaśnić. Chociaż kilka słów.
- Podobno jesteś taka mądra. Domyśl się –
powiedział, odwracając ją przodem do siebie. -
A teraz… - powiedział, łapiąc ją za biodra i przyciskając ją plecami do
ściany. Na brzuchu czuła jego nabrzmiałą męskość.
- Teraz? – jej głos był ledwo piskiem, świadczącym
jak bardzo się wystraszyła.
- Wymagam od ciebie aż tak wiele? To chyba nie
jest dla ciebie za dużo? Kilka nieprzyjemnych minut na kilka dni dla twojego,
ale też i mojego bezpieczeństwa – mówił, odgarniając jej włosy na jedną stronę.
Przytulił twarz do jej szyi, przeciągnął po niej swoim wydatnym nosem. Czułą na
skórze jego ciepły oddech. – Nie odpowiedziałaś mi. Czy wymagam od ciebie za
dużo? – wyszeptał tuż przy jej uchu.
Zastanowiła się chwilę. Czy naprawdę tego od niej
wymagał? Chyba mogła to znieść. Wcześniej myślała, że tamto przy
śmierciożercach będzie jednorazowym incydentem. I że ta „niewolnica” to tylko
przykrywka. Chyba właśnie dlatego nie mogła się otrząsnąć. Miała uprawiać seks
z własnym profesorem, człowiekiem prawie dwadzieścia lat starszym od niej. O
dziwo, w ogóle jej to nie przeszkadzało, ale zrzucała to na zaklęcia Malfoy’a.
- Tylko kilka minut. – jego głos stał się
chrapliwy. – Powiedz mi, zniesiesz to?
- Tak – odpowiedziała, teraz już wiedząc, że
zrobi wszystko, żeby móc żyć dalej.
Z pomrukiem aprobaty złapał ją za pośladki i
uniósł.
- Opleć mnie nogami – polecił tym samym ochrypłym
głosem. Opuszczał ją powoli. Czuła, jak w nią wchodzi, rozciąga aż do samego
końca. Plecami oparł ją mocno o lustro, a swoje ręce przeniósł na jej uda dla
lepszego chwytu. Czoło oparł na jej barku. Z każdym pchnięciem przyspieszał
coraz bardziej, aż w końcu z warknięciem
osiągnął szczyt. Trwało to tak krótko, że nawet nie zdążyła zastanowić się, czy
jest aż tak nieprzyjemnie, jak sądziła, że będzie. Severus trzymał ją jeszcze
chwilę przy sobie, starając się opanować oddech. Kiedy w końcu oddychał równo,
wyszedł z niej i pozwolił stanąć o własnych siłach. Nawet na nią nie spojrzał,
tylko wyszedł spod prysznica. Już myślała, że znowu ją zostawi bez słowa, jak
ostatnim razem, ale wrócił po chwili z ręcznikiem przewiązanym w pasie i drugim
dla niej. Wyszła z kabiny, a on otulił ją puszystą, czarną tkaniną.
- Od jutra możesz wychodzić poza moje kwatery – z
tymi słowami opuścił łazienkę.
Przez chwilę stała, nie wiedząc, co ma zrobić.
- A mogę zobaczyć się z Ginny? – zawołała za nim,
wchodząc do sypialni, ale jego już nie było.
***
Tej nocy nie obudziło jej trzaśnięcie drzwi.
Obudziła się dopiero rano i spostrzegła, że pościel na łóżku po stronie
Severusa nie jest zmierzwiona. Musiał nie wrócić na noc. Zastanawiała się, co
mogło się stać, ale nie martwiła się zbytnio. Raczej uprzedziłby ją, gdyby
groziło mu większe niż zwykle niebezpieczeństwo. Przynajmniej taka miała
nadzieję. Ubrała się i stwierdziła, że jej szaty są trochę inne niż te
wcześniejsze. Poprzednie były idealnie czarne, a te, choć krój był podobny,
zdobione były gdzieniegdzie delikatnym srebrnym haftem. Zjadła śniadanie,
pokręciła się trochę po saloniku i gabinecie, ale nie mogła znaleźć sobie miejsca.
Wyciągnęła nawet jakąś książkę w nadziei, że odwróci trochę jej uwagę od
nieobecności Severusa. Nie pomogło, w końcu rozeźlona sama dokładnie nie
wiedząc, z jakiego powodu postanowiła skorzystać z możliwości zwiedzenia
posiadłości McNair. Wezwała skrzata i kazała opisać sobie rozkład dworu, a sama
z piórem i pergaminem szkicowała mapkę. Zjadła jeszcze drugie śniadanie i
wyszła.
Znalazła się na korytarzu. Po jednej i po drugiej
stronie znajdowały się drzwi. Skręciła w prawo i po kilkunastu metrach trafiła
na zalaną słońcem galerię wewnętrznego dziedzińca. Na parterze szumiała wesoło
fontanna, rzucając w około słoneczne refleksy. Pokoje Severusa znajdowały się
na drugim z trzech pięter. Dwór był ogromny, pierwotnie zbudowany w kształcie
litery H z wewnętrznym dziedzińcem w roli środkowej kreski, jednak przez lata
kolejne pokolenia dobudowywały kolejne skrzydła i teraz budynek miał
nieokreślony kształt, z wieloma odgałęzieniami od pierwotnego zarysu.
Na samym początku planowała odwiedzić Ginny i
zapytała skrzata, gdzie może ją znaleźć, niestety okazało się, że dziewczyna
nadal przebywa w lochach i niewolnikom nie wolno się z nią spotykać. Po namyśle
wybrała drugi wariant, czyli bibliotekę, i tam też zmierzała. Na szczęście
Markotka była rozmowna i powiedziała jej, że może sobie wybrać kilka książek i
zabrać do kwater, a kiedy już nie będą jej potrzebne, polecić skrzatom, żeby je
zwróciły. Zeszła na pierwsze piętro i według wskazówek skrzatki odnalazła
rzeźbione, podwójne drzwi.
Pomieszczenie nie było duże, ale znajdowało się w
nim wiele cennych i bardzo starych woluminów. Głównie z dziedziny czarnej
magii, ale były tam też tomy poświęcone eliksirom, transmutacji, numerologii i
wiele innych, nawet kilka czarodziejskich powieści i bardzo starych tomików z poezją.
Wybrała kilka książek i zamierzała wrócić do pokojów Severusa, kiedy w drzwiach
stanął nikt inny, jak Lucjusz Malfoy.
Przywitała się grzecznie, powiedziała, że właśnie
wychodziła, i zamierzała to zrobić, lecz kiedy obok niego przechodziła, złapał
ją za ramię. Książki wypadły jej z rąk. Przycisnął ją do drzwi i zaczął mówić z
furią.
- Będę cię miał, mała szlamo. Tu i teraz. Severus
nie chciał się tobą podzielić, choć proponowałem mu niezłą sumkę. Teraz nie ma
wyjścia. Nie ma go tutaj, a ty nie masz jak uciec. Będę miał i tę twoją
przyjaciółeczkę, niech tylko dostanie się w moje ręce – Hermiona bała się. W
jego oczach widziała szaleństwo. Trzymał ją mocno za ramiona i próbował
pociągnąć w stronę wielkiego biurka podobnego do tego w gabinecie Snape’a. Strach
niemal ją sparaliżował, ale starała się skupić na książkach leżących na
podłodze. Gdyby tylko jej się udało. Lucjusz oparł ją o biurko i próbował
zedrzeć z niej szatę, sapiąc obleśnie, gdy nagle jęknął i jego oczy zaszły
mgłą. Nie czekając, żeby sprawdzić, co go powstrzymało, uciekła jak najszybciej
z biblioteki.
Dobiegła już prawie do galerii i schodów, kiedy
nagle za ostatnim zakrętem zderzyła się z kimś i upadła.
- Co ty tu robisz? – usłyszała nad sobą wściekły
syk Severusa. Jej wnętrzności znowu ścisnął strach. Podniosła oczy i ogarnęła
ją prawdziwa panika. Ramię w ramię ze Snape’em stał sam Lord Voldemort. Jego
czerwone źrenice przeszyły ją na wskroś. Niewiele myśląc, padła przed nimi na
kolana i zaczęła płakać, mówiąc bez ładu i składu.
- Panie, wybacz mi. Panie, ja nie chciałam.
Błagam, ja tylko chciałam przeczytać książkę. Wybacz, proszę, Panie mój – miała
nadzieję, że Voldemort da się nabrać. Nie spojrzała im więcej w oczy, tylko
kuliła się u stóp Severusa.
- Coś ty zrobiła? – zapytał Severus obojętnym
tonem.
- Byłam w bibliotece i wszedł pan Malfoy i on
próbował… ja nie chciałam, wybacz mi, Panie... – za sobą usłyszała ciężkie
kroki zbliżającego się mężczyzny. To na pewno Lucjusz, pomyślała i zaczęła
jeszcze głośniej lamentować.
- Zamknij się, Granger, nie mam ochoty słuchać
twoich jęków.
- Ta twoja suka użyła magii bezróżdżkowej –
wysapał – nie mogłem się uwolnić od tych pierdolonych książek.
- Użyłaś na moim przyjacielu magii? Jak śmiałaś?!
Jesteś tylko bezużyteczną szlamą! – złapał ją za włosy i powoli podnosił z
podłogi. Nie bolało, Severus tak wyliczył pociągnięcie, by mogła podnieść się o
własnych siłach. Mimo to skrzywiła się, udając ból. W pierwszej chwili paniki
zachciało jej się płakać i pozwoliła sobie na to, dlatego teraz po jej policzkach
płynęły łzy. Miała nadzieję, że wygląda to autentycznie, bo jeśli nie, to mogła
ich wpakować w niezłe tarapaty. – A teraz do pokoju, głupia, i czekaj na karę –
puścił ją, a ona zamiast czym prędzej wrócić do pokoju, pobiegła do schodów
znajdujących się kilka metrów za nimi, weszła piętro wyżej i stanęła,
nasłuchując. Dwór musiał mieć świetną akustykę na galerii, bo słyszała każde
wypowiedziane słowo.
- Możesz mi powiedzieć, Lucjuszu, dlaczego
niewolnica Severusa była aż tak przerażona? Dobrze wiesz, w jakich
okolicznościach ujawnia się intuicyjna magia.
- Bo ja… Panie... Chciałem z nią porozmawiać… ale
ona… - mężczyzna zaczął się plątać w zeznaniach.
- Chyba mi nie powiesz, Lucjuszu, że próbowałeś
tknąć niewolnicę Severusa bez jego zgody i podczas jego nieobecności?
- Nie, Panie, ja tylko chciałem z nią
porozmawiać… zresztą Severus na pewno pozwoliłby mi… - usłyszała zimny śmiech
Snape’a.
- Czyżbyś miał mnie za kompletnego idiotę, Luc?
Dałem tę dziewczynę Severusowi i nie życzę sobie, żebyś się zbliżał do niej
nawet na krok. Dobrze wiesz, jak on nie lubi się dzielić i gdyby odkrył coś
takiego, zrobiłby ci dużą krzywdę. Wtedy ja musiałbym go ukarać, a wierz mi,
wcale nie mam na to ochoty. A teraz zejdź mi z oczu, bo się jeszcze zastanowię
nad karą dla ciebie.
- Tak, Panie, wybacz, Panie – usłyszała
oddalające się kroki, na szczęście nie szedł w jej kierunku.
- Panie, chciałbym sprawdzić te książki, ciekawy
jestem, czy jej magia zostawiła na nich jakiś ślad – odeszli, słyszała jeszcze
ich głosy, ale nie rozpoznawała już słów.
Odwróciła się, żeby iść do komnat Severusa i
stanęła oko w oko z Malfoy’em. Przeraziła się nie na żarty, nawet nie
wiedziała, kiedy do niej podszedł. Nic nie słyszała.
- Wiesz, że nieładnie jest podsłuchiwać? -
dopiero po głosie go poznała, była tak przerażona, że w pierwszej chwili
myślała, że to Lucjusz. W oczach znowu stanęły jej łzy. – Spokojnie. Chodź,
odprowadzę cię do pokoju Snape’a – poszła za nim posłusznie. – Powiesz mi,
dlaczego byłaś taka przerażona, jak mnie zobaczyłaś?
- Pana ojciec przed chwilą próbował… - urwała
zakłopotana, sama nie wiedziała dlaczego zaczęła mu mówić, co się stało.
- I kiedy się odwróciłaś, myślałaś, że jestem
nim. Ja też słyszałem część tej rozmowy. No, to wujaszek się wścieknie.
- Ukarze mnie? – wyrwało jej się.
- Prędzej zrobi coś mojemu ojcu niż tobie. Wydaje
się być z ciebie zadowolony. No, jesteśmy - Chciała otworzyć drzwi, ale
zatrzymał ją.
- Poczekaj chwilę. Widzisz, tu obowiązują pewne
zasady. Nie możesz stać ot, tak sobie na korytarzu. Jak masz gdzieś iść,
powinnaś jak najmniej rzucać się w oczy. Wzrok wbity w podłogę, najlepiej w
ogóle spuszczona głowa. I idziesz przed siebie. Jeśli ktoś zauważy cię stojącą
na korytarzu, na pewno cię zaczepi. Lepiej nie ryzykować. No, idź już. – weszła
i zamknęła za sobą drzwi. Oparła się o ścianę i nogi się pod nią ugięły, nie
miała siły się ruszyć.
Lubię takiego młodego Malfoya :) bo starego to bym ... noooo właśnie. A wkurzony Severus i jego krąbrne dziecko... super :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny , czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
szósta jak juz ;)
OdpowiedzUsuńnie wiem co mam ci napisac, bo w sumie przeczytalam na bloxie do 14 czesci i teraz czekam na kolejne ;) jezeli oczekujesz wiecej komentarzy, to oglos na bloxie o tym, ze tu tez masz blog i wtedy czekaj na komentarze
na razie poczekam. dotrę tutaj do wyrównania rozdziałów i wtedy będę publikować na obu blogach jednocześnie. komu będzie wygodniej pisać tu komentarz napisze, tu komu będzie tam, to tam, ale znając czytelników to i tak większość nic po sobie nie zostawi. przykre, ale taka jest rzeczywistość i mogę poradzić na to tylko tyle, że jak najbardziej udogodnię wam dostęp do moich wypocin. a, że ktoś mi napisał, że publikacja na dwóch blogach tego samego jest nachalna to już moje zmartwienie.
Usuńpozdrawiam rapsodia89
oj mi nie chodzi ze nachalna czy cos, tylko po prostu juz sie nie moge doczekac kolejnych rozdzialow ;D
UsuńR
Sądzę, że postać Voldemorta nie jest specjalnie realistyczna. Za mało w nim było tej wyniosłości, o ile scenę Lucjusza i Hermiony, bądź z młodym Malfoyem i Snapem, czytało mi się dobrze to Riddle jakoś... no nie. Zabrakło.
OdpowiedzUsuńA więc magia bezróżdżkowa? Ciekawy temat i wcale nie tak często poruszany. Dobrze, że nie robisz z niej wybitnej, że zaraz ucieknie z tych lochów, użyje magii bez pomocy różdżki, zacznie rzucać jakimś żywiołem, ogień czy woda, wiesz, takie czary... I generalnie Mery Sue, no. :)
Nie mogę się doczekać, aż Snape się z nią spotka. Cieszę się, że ich sceny, gdy są sami, są takie naturalne. Bez zbędnych rozmów, czy słodkości. Jest cisza, Snape ją wykorzystuje, jak to facet i generalnie nie ma słodyczy. Naczytałam się tylu blogów Dramione, że rzygam i mam odruch wymiotny na widok miłości, czułych i namiętnych całusków na dobranoc. NIE.
ja generalnie nie czytam dramione no może kilka blogów dosłownie
UsuńVenettia i Alex to chyba jedyne autorki których dzieła czytam od dawna. a od niedawna Galadriel Black jeśli chodzi o toczące się. przeczytałam też kilka zakończonych ale jednak Sevmione bardziej do mnie przemawia.
Jako że nigdy nie wiem co pisać pod opowiadaniem, podepne sie pod tą opinią. Zgadzam się z Salvio fajnie, ze Severus ją wykorzystuję.
UsuńZnaczy nie fajnie, ale jest inaczej niż w innych opowiadaniach... Dobra bo sie pogrążam.
Usuńznowu podobna sytuacja do "Gdy jesteśmy sami" ta opowieść jest prawie jak kopia, tylko że tamta to było Dramione.
OdpowiedzUsuńDroga Jolanta Ruda na to podobieństwo jest jedno wytłumaczenie otuż Dramione Venetii Nox jest inspirowane moim opowiadanie proszę tu masz dowód. Przeczytaj do końca.
Usuńhttp://venetiia-noks.blogspot.com/2015/10/dramione-gdy-jestesmy-sami-podstawowe.html?m=1
Przeczytaj do końca podstawowe informacje o fanfiku. Jeśli masz jeszcze jakieś wątpliwości pytaj proszę Venetiię.
Pozdrawiam rapsodia89
Polecam najpierw czytcz dokładnie wszystkie informacje a dopiero potem kogoś oskarżać.
Usuń