jestem wdzięczna za każde słowo komentarza. Pozdrawiam was serdecznie
Tę część dedykuję Alex i Małej_Mi za to że wciąż we mnie wierzą i wspierają w pisania u także Okami za trud włożony w odnalezienie mnie ;-)
Draco siedział
nad stertą papierów. Za oknem zrobiło się już zupełnie ciemno, ale on wolał nie
patrzeć na zegar, wciąż przypominający swoim tykaniem o upływającym czasie. Dni
jego wolności mijały, a on nie był ani trochę bardziej gotowy do małżeństwa niż
w dniu, w którym się do tego zobowiązał. Nie chciał brać ślubu z kobietą, która
go nienawidzi, która się go panicznie boi. Sam nie wiedział, jak do tej pory
znosił te jej pogardliwe słowa i lękliwe spojrzenia. A wszystko przez Lucjusza.
Zmusił się po awanturze z Ginny, żeby pójść i zobaczyć, jak się czuje. Był w opłakanym
stanie, ale nie było mu żal, to już nie był jego ojciec. Bardzo szybko stamtąd
wyszedł. Ta wizyta go uspokoiła, pozwoliła przygotować się psychicznie na
zabranie narzeczonej na Pokątną. To było zadziwiające, ale tak właśnie było,
musiał sobie przypomnieć, kim jest dla świata, a do tego potrzebny mu był
Lucjusz. Pomimo wszystkich świeżych blizn nadal widział, jak bardzo są do
siebie podobni i nienawidził siebie jeszcze bardziej. Mało brakowało a zrobiłby
jej krzywdę, bo wspomniała o tym, co on dobrze wiedział. Powinien bardziej uważać,
jeśli chce wsparcia Hermiony.
Otrząsnął się ze
wspomnień. To nie był dobry tok myślenia na ten wieczór, teraz potrzebował
spokoju. Najchętniej wróciłby do swojego domu w Newcastle, zaszył się tam i
zostawił wszystkie problemy za sobą, ale wiedział, że nie może. Severus na
niego liczył, a sytuacja była bardzo nieciekawa. Do tego tak pokręcona, że sam
miał czasem problem z rozróżnieniem, kto jest wtajemniczony w plan, a kto nie,
dlatego tym bardziej musiał się pilnować.
Nie potrafił się
już dzisiaj skupić na pracy. Nie po tym ile wysiłku kosztowało go udawanie
przed światem, że wszystko jest normalnie. Poskładał papiery i wstał od biurka,
nalał sobie ognistej, a potem rozsiadł się w fotelu, patrząc w ogień. Powinien zastanowić
się, jak działać dalej. I co zrobić z Ginny, w końcu to od jego poczynań
zależało, czy plan się w ogóle powiedzie... W takich chwilach miał ochotę zabić
Lucjusza. Gdyby nie on, łatwiej byłoby mu poradzić sobie z jej nienawiści,ą
łatwiej byłoby przekonać do siebie, a tak? Była skrzywdzonym dzieckiem, a on
nie wiedział, co zrobić, żeby znowu stała się tą energiczną, odważną i piękną dziewczyną,
jaką była przed porwaniem.
Ciche pyknięcie
uprzedziło go o przybyciu skrzata, jednak nie spodziewał się, że to będzie ten skrzat
– adrenalina natychmiast rozeszła się w jego żyłach, a on był gotowy do
działania.
- Iskra? Co się
stało?
- Iskra tylko
znalazła to – skrzat trzymał w chudych rączkach stosik pomiętych kartek. – Iskra
patrzyła, jak pan kazał. Pani pisała. Potem pogniotła i położyła w kominku pod
drewnem.
- Daj to tutaj. -
Wyciągnął ręce, ale stworzonko się zawahało, patrząc na jego wyjściowe spodnie
i obicie fotela. To był chyba jedyny znany Draconowi skrzat, który nie wykonuje
poleceń pana bez mrugnięcia okiem. Ale sam ją tak wychował. I cieszył się z
tego, popiół pewnie ciężko schodzi z ubrań i mebli. – Iskra położy tam. – Chcąc
nie chcąc, mężczyzna podniósł się z fotela i znowu zajął miejsce za blatem.
Pergaminy były
pomięte i w wielu miejscach naznaczone wielkimi kleksami rozmytego atramentu. Przejrzał
uważnie wszystkie kartki. Przeczytał, choć niektórych słów mógł się tylko
domyślać. Nietrudno było za to domyśleć się, dlaczego to wszystko tak wygląda. Płakała
pisząc, a potem nie chciała, żeby to zobaczył. Wcale się nie dziwił, jej listy
były bardzo osobiste, od razu było widać, jak bardzo się go boi. Ale jeszcze
bardziej bała się o nich. Nie chciała, żeby jej rodzina dowiedziała się o
wszystkim z gazety. Właściwie on też nie chciał, ale sam nie wiedział, dlaczego
tyle zwlekał z napisaniem do nich. Odłożył szczątkowe listy Ginny, wyczyścił
biurko, a potem zabrał się do pisania. Często trudno mu było znaleźć
odpowiednie słowa, ale musiał to zrobić. Dla niej i dla siebie. Kiedy skończył,
spakował do koperty zarówno swój list jak i to, co pisała Ginny. Wiedział, że
dla jej rodziców te pomięte karty będą dużo ważniejsze niż jego elegancka i
opatrzona rodową pieczęcią.
Z dużo lżejszym
sercem wysłał list, a potem poszedł do swoich komnat. Zastał ją znowu siedzącą
w tym samym kącie pokoju. Spała z głową opartą na zgiętych kolanach. Wyglądała
na wymęczoną. Mamrotała coś przez sen, zaciskając dłonie w pięści. Nie
zastanawiając się wiele, wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka. Nie obudziła się.
Nawet przez materiał czuł, jak bardzo jest zmarznięta. Zaklęciem przebrał ją w
przygotowaną przez skrzata piżamę, otulił dokładnie kołdrą i poszedł do
łazienki. Woda pozwoliła mu się odprężyć, zmyła stres i pot. W lustrze jednak
nadal trudno było mu poznać samego siebie. Oczy podkrążone i bez wyrazu,
zobaczyły ostatnio zbyt wiele zła, na ciele starsze i zupełnie świeże blizny. Mięśnie
ciągle napięt,e jakby gotowe w każdej chwili do walki lub do ucieczki.
Sypialnia
przywitała go mrokiem i cichym posapywaniem Ginny. To był pierwszy raz, kiedy
miał spać z nią w jednym łóżku. Czuł lekkie napięcie, ale to nie było
podniecenie. Sam nie wiedział, jak zmusił się do naznaczenia jej podczas
ceremonii. Na samo wspomnienie ogarnęły go mdłości. Wszedł pod kołdrę, starając
się wyrzucić tamten obraz z myśli. Ciszę panującą w pokoju co chwilę przerywały
coraz głośniejsze jęki Ginny. Coś musiało jej się śnić. Przekręciła się na
plecy, kręcąc głową. Draco już miał ją obudzić, gdy zdał sobie sprawę, że
prawdopodobnie śni jej się Lucjusz albo i on sam, a nie chciał powtórki sprzed
kilku dni. Wtedy czuł się wystarczająco podle. Teraz byłoby tak samo. Ona by
wrzeszczała, a on musiałby ją obezwładnić, bo wątpił, żeby dała sobie
wytłumaczyć, co się dzieje. Delikatnym ruchem odgarnął włosy z jej lekko
spoconej twarzy.
- Ciii, spokojnie.
Nic ci nie grozi. - Jego głos jemu samemu wydał się zachrypnięty i nienaturalny,
ale mówił dalej, starając się ją uspokoić. Nie wiedział, ile to trwało i czy to
jego zasługa, czy po prostu koszmar się skończył, ale zaczęła oddychać głębiej.
Położył się i przez chwilę obserwował ją w nikłym świetle księżyca. Miał
mieszane uczucia. Ona miała zostać jego żoną. Jakby dopiero teraz uświadomił
sobie, że ma z nią spędzić resztę życia. Miał tylko nadzieję, że to nie będzie
egzystencja pełna kłótni i wzajemnych oskarżeń. Odwrócił się w końcu od niej i
sam starał zasnąć.
Jego sny
balansowały ostatnio na granicy koszmaru i zawierały w sobie fragmenty
wspomnień. Przeszłość nie dawała o sobie zapomnieć, a przyszłość wcale nie
rysowała się w przyjemnych barwach. Taka właśnie mieszanina nie dawała mu
spokojnie wypocząć także i tej nocy. Niespodziewany dotyk wybudził go
natychmiast. Chłopak wstrzymał oddech, chcąc zrozumieć, co się dzieje. Bicie
jego własnego serca zagłuszało wszystkie dźwięki, a ciemność wydawała się
nieprzenikniona. Trwał w bezruchu, w każdej chwili spodziewając się ataku. Dopiero
kiedy poczuł poruszenie materaca zrozumiał, że to tylko Ginny. Przysunęła się
do niego przez sen, szukając ciepła albo bliskości. Czuł muśnięcia jej
jedwabnej piżamy na swoich nagich plecach. Jej ciepły oddech owiewał jego
ramię. Uspokoił się, kiedy zrozumiał, że nic mu nie grozi, i prawie zapadł w
sen, kiedy znowu się poruszyła. Nie przywykł do spania z kimś, już zaczynał w
myślach narzekać na swój los, kiedy przysunęła się jeszcze bliżej. Czuł, jak
kuli się za jego plecami. Zastanawiał się, czy powinien się odwrócić i ją
przytulić, zrezygnował jednak. Słuchał, jak jej oddech powoli się wyrównuje. Kiedy
nie poruszyła się więcej, pozwolił sobie na sen z mocnym postanowieniem, że
wstanie wcześniej od niej.
***
Sowa stukała w
szybę kilkanaście razy, zanim ciemny kształt podniósł się od kuchennego stołu i
podszedł do okna. Adresatka listu wpuściła ptaka do środka i odwiązała
wiadomość. Potem usiadła ciężko na krześle i zapaliła lampę stojącą na stole.
Migotliwe światło wydobyło rude refleksy z obficie przyprószonych siwizną
włosów. Kobieta przetarła zapuchnięte i czerwone od płaczu oczy. Spojrzała w
okno na pierwsze promienie nadchodzącego świtu, a potem rozwinęła list. Przebiegła
wzrokiem po piśmie pełnym eleganckich zawijasów. Czytała jakby nie rozumiejąc
słów. Jej palce zatrzymały się na odciśniętej rodowej pieczęci. A potem
sięgnęły po pergaminy związane tasiemką. Palce znowu zaczęły drżeć, a z oczu
popłynęły łzy, znacząc kleksem pergamin.
***
Dwa piętra wyżej
mężczyzna obudził się z niespokojnego snu. Przesunął ręką po łóżku, ale już
nawet nie spodziewał się zastać w nim żony. Więź znowu przekazywała mu jej
smutek. Powinien do niej iść. Ubrał się i zszedł na dół, wiedząc, że ją tam
znajdzie. Zastanawiał się, jak będzie się tłumaczyła tym razem. Powie, że
jeszcze się nie kładła czy że już wstała? Jak długo jeszcze będzie w stanie tak
funkcjonować?
Światło zdziwiło
go. Zwykle siedziała w ciemnościach. Z obawą wszedł do kuchni. Siedziała tam
nad jakimiś pergaminami.
-Molly – odezwał
się, spodziewając się wszystkiego, tylko nie smutnego uśmiechu, jaki zagościł
na jej twarzy.
- Ona żyje,
Arturze. Żyje. – Mężczyzna usiadł, bojąc się, że zawiodą go nogi, i wziął do
ręki list, który podsunęła mu żona. Niezaprzeczalnie pismo należało do jego
córki. – Zobacz, tu jest data. – Artur przeczytał najpierw listy córki, a
dopiero potem pismo Malfoya.
- Czyli jednak te
plotki, że widziano Ginny na Pokątnej, to mogła być prawda... Ale... Ślub?!
- Czy jest
jakakolwiek nadzieja? Możemy coś zrobić? Nie chcę jej stracić – głos Molly
drżał. Znowu była bliska płaczu.
- Więc ktoś
będzie musiał się tam wybrać. – Artur
zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa, ale wiedział, że jeśli nie znajdą
kogoś, kto pojawi się na ślubie jego córki, on sam tam pójdzie. Spojrzał na
żonę, ponownie czytającą listy Ginny, i wiedział, że ona myśli dokładnie o tym
samym. Ich synowie byli już dorośli, mogli sobie poradzić sami, gdyby coś stało
się jednemu z rodziców. Malfoy, co prawda, gwarantował nietykalność członkom
rodziny panny młodej, ale mężczyzna za grosz mu nie ufał. Nie wiedział tylko,
jak o tym powiedzieć synom. Bał się też reakcji Harry’ego, niby chłopak nie był
jego rodzonym dzieckiem, ale zawsze traktował go jak członka rodziny. Artur
martwił się o niego. Spadła na niego taka odpowiedzialność. Harry bardzo
przeżył porwanie Ginny i Hermiony, ale też niedawno stracił Dumbledore’a,
swojego mentora i przywódcę. Ron i cały Zakon starali mu się jakoś pomóc, pocieszyć,
dodać odwagi, ale wszystko przynosiło odwrotny skutek. Chłopak jeszcze bardziej
zamykał się w sobie, a ostatnio zdarzyło mu się zniknąć i nikt nie wiedział,
gdzie go szukać. Na szczęście zanim zaczęła się panika i poszukiwania, Harry
pojawił się i tłumaczył, że po prastu chciał odpocząć. Ale coś w jego wzroku i
wyrazie bladej twarzy mówiło Arturowi, że kłamie.
W kominku
buchnęły zielone płomienie i do kuchni wszedł Charlie. Molly w popłochu zaczęła
zbierać rozrzucone po stole listy.
- Co tam masz,
mamo? – Charlie był zmęczony, ale zachowanie matki zaintrygowało go.
- Nic, nic,
kochanie, napijesz się kawy czy położysz spać?
Charlie podszedł
do stołu i podniósł pergamin z podłogi. Nie miał zamiaru czytać, ale kiedy
rozpoznał pismo swojej młodszej siostry, przebiegł oczami tekst. Kiedy skończył,
jego wzrok spoczywający na matce palił.
- Pokaż – zdołał
wydusić tylko jedno słowo przez ściśnięte gardło. Jego mała siostrzyczka
przechodziła piekło, a on nie mógł zrobić nic. Teraz okazuje się, że rodzice
mają z nią kontakt i nawet nie raczyli nikogo o tym poinformować. Charlie był
jednocześnie wściekły i bliski płaczu, kiedy czytał pozostałe listy. Przy
ostatnim liście, pisanym ręką Malfoya, omal nie wpadł w furię, ale nakazał
sobie spokój. Przeczytał tekst kilkakrotnie. – Od jak dawna o tym wiecie?
- Listy przyszły
przed godziną. – Jego matka znowu szlochała, wtulona w ramiona ojca.
- Nie pokazujcie
tego na razie niekomu
- Nie, Charlie,
nie mogę stracić kolejnego dziecka, nie pozwolę ci...
- Jestem dorosły,
mamo, nie możesz mi zabronić. To ja nie pozwolę, żeby Ginny straciła więź z
rodziną. – Widząc, że matka jest bliska histerii, podszedł i przytulił ją. – Nie
stracisz żadnego z nas, obiecuję. – Kobieta objęła go i powoli zaczęła się
uspokajać. Po chwili każde siedziało na krześle pogrążone w myślach.
Szelest skrzydeł
kolejnej sowy przerwał ciszę panującą w kuchni domu przy Grimmauld Place. Artur
ciągle prenumerował „Proroka Codziennego”, choć mało pojawiało się tam
rzetelnych i wiarygodnych informacji. Tego dnia było jednak inaczej. Na
pierwszej stronie mrugało do niego wielkie zdjęcie uśmiechniętego Draco Malfoya,
a obok szkolny portret jego córki. Nagłówek głosił: „Ślub roku! Najbardziej
zaskakujący mariaż od lat!”
- Nie uda nam
się tego ukryć przed chłopcami. Lepiej żebyśmy to my im powiedzieli. – Molly Weasley
starała się powstrzymać szloch, ale z dumą spoglądała na swojego drugiego syna.
Był odważny ponad miarę i wierzyła, że poradzi sobie. Nie ufała Malfoyowi i
była pewna, że na ślubie będzie się roiło od śmierciożerców, ale nie mieli
innego wyjścia. – Dobrze, pójdziesz tam. Odpiszemy na list, tylko muszę coś
skończyć. Dajcie mi dwa dni. – W kobietę jakby wstąpiły nowe siły. Podniosła
się i udała do sypialni. Nie zauważyła postaci schowanej w cieniu obok schodów.
Harry nie chciał podsłuchiwać, ale nie chciał
też wchodzić do kuchni po tym, co zobaczył. Nikt nie usłyszał, jak schodził po
schodach. Nikt nie zauważył, kiedy stanął w progu. Chciał wejść i się przywitać,
ale atmosfera była bardzo napięta, dlatego wycofał się w cień. Widział jednak
część kuchni. Widział wielki nagłówek w gazecie i zdjęcia. Słyszał część
rozmowy. Nogi mało się pod nim nie ugięły, kiedy zdał sobie sprawę, że to
wszystko prawda. Do tej pory był przekonany, że to, co widział w wizji, to było
tylko złudzenie. Że Voldemort chce go oszukać, tak jak wtedy, kiedy ukazał mu
Syriusza w Departamencie Tajemnic. Sądził, że Voldemort stara się go zwabić w
kolejną pułapkę. Tym razem używając jeszcze skuteczniej ich połączenia. Tak
jednak nie było. Wszystko, co widział, było prawdą. Pojedynek Snape’a z
Malfoyem, a potem... Nie, nie chciał nawet o tym myśleć. Ginny, jego Ginny
miała wyjść za nawiększą szuję, jaką znał... Hermiona też tam była i zajmowała
się Snapem po pojedynku. Musiał to wszystko jakoś poukładać sobie w głowie i postarać
się zrozumieć. Na razie ciągle trudno mu było uwierzyć. Poszedł znowu na strych,
tak jak wtedy, i starał się odtworzyć te wspomnienia. Starał się coś z tego wywnioskować.
Wow. Wiesz, jak poprawić humor :)
OdpowiedzUsuńDraco.. Jest dokładnie taki jak powinien być. Dobrze zrobił, wysyłając listy.
A to, że Harry to usłyszał... Niech tylko nie robi nic głupiego. Okay? :)
Do następnego :)
eMKa :)
Jejku <3 bodajże wczoraj albo przedwczoraj sprawdzałam bloga i nic, a dzisiaj jest rozdział <3 i jak zwykle cudo :) super :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
~margo
Tak się ciesz, że nie zapomniałaś o nas i zrobiłaś nam prezent. Rozdział krótki, ale tak dobrze się czytało, że ledwo zaczęłam czytać a już skończyłam. Draco ma przerąbane nie ma co, z jednej strony nie chcę być sku***synem a z drugiej tego się od niego oczekuje.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że następny rozdział będzie szybciej i że będzie w nim ślub oraz więcej głównych bohaterów.
Pozdrawiam
Kasia
no no jestem ciekawa co będzie dalej :) przeczytane więc teraz za naukę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dużo weny i czasu bo go Ci pewnie brakuje tak samo jak mi ;)
warto było czekać *_* rozdział super chociaż liczyłam że będzie tym razem coś o Sevie i Mionie ;) sorki że tak krótko i ogólnie ale czasu troszkę brak.
OdpowiedzUsuńżyczę weny :)
~Ginny~
Cieszę się, że zaczęłaś poświęcać więcej czasu innym bohaterom i reszcie wydarzeń. Nie, żebym nie lubiła Hermiony, ale do pewnego momentu historia była trochę "oderwana" od realiów. Bo coś się dzieje przecież poza rezydencją, w której Voldek ma swoją bazę.
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie się czytało i obyś znalazła odrobinę czasu każdego dnia, żeby napisać choć parę zdań. Tego Ci życzę.
Pozdrawiam
Laurie
Właśnie skończyłam rozdział...
OdpowiedzUsuńSzczerze spodziewałam się Hermiony, ale jednak coś mi mówiło, że to teraz u Ginny więcej się będzie dziać. Ginny i Draco. Draco zaczyna zachowywać się jak normalny człowiek... nigdy bym się tego po nim nie spodziewała. Już nie mogę się doczekać ich ślubu. Sądzę, że do tej pory Ginny się nie uspokoi i nadal nie będzie tego chciała. Zastanawia mnie co się stanie jeśli powie "nie" przed księdzem i tak dalej... Gdybym była Ginny tak bym zrobiła... Już nie mogę się doczekać!
Przy okazji... Dziękuję za umieszczenie mnie we wstępie. Cieszę się, że udało mi się odnaleźć Ciebie i nowy blog, bo dzięki temu mogę czytać dalej!
Ciesze się, że skupiasz się teraz głównie na Draco i Ginny. Wątek z Sevem i Hermioną tak długo przeciągany byłby już powoli nudny. Liczę, że w nastepnych rozdziałach Draco pokaże trochę więcej pazurków. Narazie jest troszke za kluskowaty (bez obrazy) we wczesniejszym rozdziale opisalas go swietnie.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że napisałaś :). Szkoda tylko, że trzeba było czekać tyle czasu... Mam nadzieję, że następny odcinek wbrew Twoim słowom pojawi się szybciej :).
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa treści artykułu. W jaki sposób Prorok to wszystko ujął :).
I mam nadzieję, że Harry nie zrobi nic durnego! (Podejrzewam, że złudna ma nadzieja...).
Tak... zdecydowanie, takiego Dracona lubię. I znowu muszę to powtórzyć, świetnie rozumiesz i opisujesz rozterki bohaterów. Nie są ani zupełnie dobrzy, ani zupełnie źli, wszystko współgra ze sobą i wzajemnie się uzupełnia.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak już wspomniano w jednym z komentarzy, także ja cieszę się, że akcja wyszła poza rezydencję śmierciożerców. Może powstanie też jakiś osobny rozdział na temat Harry'ego i Ronalda, ich dylematów, problemów?
Brak mi też Sevmione...
Całuję,
TWA Migotka
Cudowny rozdział. Mimo tego, że spodziewałam się Hermiony i Severusa to i tak pękam z radości. Szkoda tylko,że taki krótki. Piszesz świetne opowiadania. Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i mam problem... już dawno powinnam, zwłaszcza, że czytałam jako pierwsza... owszem, rozdział pięknie pokazuje pewne rzeczy, ale co poradzę, że nie jestem fanką (no dobra, chorobliwie nie znoszę!) pary ginny - draco. Dla mnie Ginny może być z Harrym, ewentualnie innym losowym gościem, ale nie z Draco, wybacz. Harry.... tutaj mało go, a ja darzę tę postać ogromną sympatią. zobaczymy co dalej...
OdpowiedzUsuńBuziaki
TWA
Witam. Ja znalazłam ten blog dopiero dziś i od rana do teraz czytałam z zapartym tchem. Piszesz na prawdę bardzo dobrze. Opowiadanie zapowiada się ciekawie i z pewnością będę czekać na dalsze części. Co do par to myślę, że to kwestia indywidualnych upodobań, bo dla mnie Ginny może być sobie z kim chce, natomiast Hermiona może być tylko z Severusem - innej pary nie uznaję ;) Także wracając do tematu - opowiadanie póki co super i czekam na dalsze losy bohaterów :) Ogromnej weny życzę, ale też radości dla Ciebie z samego tworzenia...
OdpowiedzUsuńMam tak samo. Niczego innego niż Severusa z Hermioną nie zniosę. xd
UsuńPrzepraszam ja także za to, że nie pisałam pod każdym rozdziałem. Jestem znana z tego, że lubię dokończone opowiadania z wiadomych względów, lecz skoro nie masz weny, chciałabym napisać Ci coś od siebie:
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że ze wszystkiego, co do tej pory czytałam (od jakichś 3lat), piszesz bardzo dobrze. Jest akcja, fabuła ciekawa, nie plączesz się, nie powtarzasz... Nic, tylko gratulować. Ponadto uwielbiam takie momenty, jakie pojawiły się w twoim opowiadaniu. Czekam na zakończenie, oczywiście szczęśliwe i życzę.. hm.. Ja sama chciałabym po prostu spokoju ducha i otwartego umysłu, bo tylko wtedy pisze się coś sensownego, dlatego też Tobie życzę tego.
Mam nadzieję, że do nas wrócisz. Ja na pewno poczekam tyle, ile będzie trzeba ;)
Halo, halo! Czytelnicy wciąż tu są i czekają na coś nowego! Przesyłam duuuużo weny :)
OdpowiedzUsuńCałusy,
VJ
Hej opowiadanie super, czekam niecierpliwie na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę duuuuuuuuuuuuuuużo weny
Anonimek
Trafiłam na Twojego bloga całkiem niedawno. To dokładnie to, czego szukałam! Przeczytałam jednym tchem wszystkie 32 części. I z niecierpliwością czekam na następną. Oby wena sprzyjała, bo piszesz świetnie. Twoje postaci są wyraziste, a opisy sprawiają, że poniekąd "wchodzi się" w postać, o której się czyta. Niesamowite! Czekam na następną część.
OdpowiedzUsuńJeju dopiero co znalazłam twoje opowiadanie. Jest naprawdę bardzo dobre, przepraszam za niezbyt ogarnięty komentarz ale rzadko coś komentuję. Życzę dużo weny i z niecierpliwością czekam za kolejną częścią !💕
OdpowiedzUsuńSuper że wracasz do pisania bo piszesz naprawdę świetnie, opowiadanie jest super i już z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńżyczę dużo weny i pozdrawiam
Anonimek
nadal czekam i tęsknię :(
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Anonimek
Czekam na nowy rozdział.Pozdrawiam i przesyłam dużo weny.��
OdpowiedzUsuńWłaśnie po raz piąty skończyłam czytać to opowiadanie. Dotarłam do tego "końcowego" rozdziału i strasznie cierpię na niedobór :C czekam z niecierpliwością na nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńTwoja ogromna fanka kochająca twoje opowiadanie za zabój <3
Piszesz świetne opowiadania, z niecierpliwością czekam na kolejne części <3
OdpowiedzUsuńRudeu
Kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością i pozdrawiam.
Rozdział jest w trakcie pisania. Mam już ponad połwę zaplanowanego tekstu więc mam nadzieję że nie potrwa to długo.
UsuńPozdrawiam was gorąco
Czekam na rozdział! To opowiadanie jest jednym z moich ulubionych!!
UsuńTo są chyba jakieś jaja
OdpowiedzUsuńA więc to taka para kaloszy... Ciekawe co wykombinuje Potter? Już nie mogę się doczekać 😊
OdpowiedzUsuńA więc to taka para kaloszy... Ciekawe co wykombinuje Potter? Już nie mogę się doczekać 😊
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział? :) już nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie! Nie mogę się doczekać dalszego ciągu! Nie poddawaj się, pisz, bo warto! :)
OdpowiedzUsuńBellatriX
Kolejny rozdział napisany tak, że aż dziw, że nie jesteś pisarką. ;)
OdpowiedzUsuńSytuacja rozwija się w odpowiednim tempie- uwielbiam to w twoich opowiadaniach. Nie za szybko, nie za wolno...
Tekst trzymał w napięciu, co bardzo mi się podoba. XD
W ogóle to dobrze wiesz, że kocham twoje twórczości!
Lecę czytać kolejne rozdziały, bo znowu mam niezłe zaległości. ;)
~~ mlodzia113