piątek, 29 stycznia 2016

część trzydziesta druga

Kochani, tak, wiem że to już trzy miesiące. Rozdziały jednak na razie tak będą się pojawiać. Być może z zaskoczenia. dla mnie samej niespodzianką jest to że rozdział jest już dziś bo nie spodziewałam się go skończyć tak szybko. Sporo się u mnie dzieje ale mam nadzieję że rozdział okaże się tak dobry jak zwykle.
jestem wdzięczna za każde słowo komentarza. Pozdrawiam was serdecznie
Tę część dedykuję Alex i Małej_Mi za to że wciąż we mnie wierzą i wspierają w pisania u także Okami za trud włożony w odnalezienie mnie ;-)


Draco siedział nad stertą papierów. Za oknem zrobiło się już zupełnie ciemno, ale on wolał nie patrzeć na zegar, wciąż przypominający swoim tykaniem o upływającym czasie. Dni jego wolności mijały, a on nie był ani trochę bardziej gotowy do małżeństwa niż w dniu, w którym się do tego zobowiązał. Nie chciał brać ślubu z kobietą, która go nienawidzi, która się go panicznie boi. Sam nie wiedział, jak do tej pory znosił te jej pogardliwe słowa i lękliwe spojrzenia. A wszystko przez Lucjusza. Zmusił się po awanturze z Ginny, żeby pójść i zobaczyć, jak się czuje. Był w opłakanym stanie, ale nie było mu żal, to już nie był jego ojciec. Bardzo szybko stamtąd wyszedł. Ta wizyta go uspokoiła, pozwoliła przygotować się psychicznie na zabranie narzeczonej na Pokątną. To było zadziwiające, ale tak właśnie było, musiał sobie przypomnieć, kim jest dla świata, a do tego potrzebny mu był Lucjusz. Pomimo wszystkich świeżych blizn nadal widział, jak bardzo są do siebie podobni i nienawidził siebie jeszcze bardziej. Mało brakowało a zrobiłby jej krzywdę, bo wspomniała o tym, co on dobrze wiedział. Powinien bardziej uważać, jeśli chce wsparcia Hermiony.

Otrząsnął się ze wspomnień. To nie był dobry tok myślenia na ten wieczór, teraz potrzebował spokoju. Najchętniej wróciłby do swojego domu w Newcastle, zaszył się tam i zostawił wszystkie problemy za sobą, ale wiedział, że nie może. Severus na niego liczył, a sytuacja była bardzo nieciekawa. Do tego tak pokręcona, że sam miał czasem problem z rozróżnieniem, kto jest wtajemniczony w plan, a kto nie, dlatego tym bardziej musiał się pilnować.

Nie potrafił się już dzisiaj skupić na pracy. Nie po tym ile wysiłku kosztowało go udawanie przed światem, że wszystko jest normalnie. Poskładał papiery i wstał od biurka, nalał sobie ognistej, a potem rozsiadł się w fotelu, patrząc w ogień. Powinien zastanowić się, jak działać dalej. I co zrobić z Ginny, w końcu to od jego poczynań zależało, czy plan się w ogóle powiedzie... W takich chwilach miał ochotę zabić Lucjusza. Gdyby nie on, łatwiej byłoby mu poradzić sobie z jej nienawiści,ą łatwiej byłoby przekonać do siebie, a tak? Była skrzywdzonym dzieckiem, a on nie wiedział, co zrobić, żeby znowu stała się tą energiczną, odważną i piękną dziewczyną, jaką była przed porwaniem.

Ciche pyknięcie uprzedziło go o przybyciu skrzata, jednak nie spodziewał się, że to będzie ten skrzat – adrenalina natychmiast rozeszła się w jego żyłach, a on był gotowy do działania.

- Iskra? Co się stało?

- Iskra tylko znalazła to – skrzat trzymał w chudych rączkach stosik pomiętych kartek. – Iskra patrzyła, jak pan kazał. Pani pisała. Potem pogniotła i położyła w kominku pod drewnem.

- Daj to tutaj. - Wyciągnął ręce, ale stworzonko się zawahało, patrząc na jego wyjściowe spodnie i obicie fotela. To był chyba jedyny znany Draconowi skrzat, który nie wykonuje poleceń pana bez mrugnięcia okiem. Ale sam ją tak wychował. I cieszył się z tego, popiół pewnie ciężko schodzi z ubrań i mebli. – Iskra położy tam. – Chcąc nie chcąc, mężczyzna podniósł się z fotela i znowu zajął miejsce za blatem.

Pergaminy były pomięte i w wielu miejscach naznaczone wielkimi kleksami rozmytego atramentu. Przejrzał uważnie wszystkie kartki. Przeczytał, choć niektórych słów mógł się tylko domyślać. Nietrudno było za to domyśleć się, dlaczego to wszystko tak wygląda. Płakała pisząc, a potem nie chciała, żeby to zobaczył. Wcale się nie dziwił, jej listy były bardzo osobiste, od razu było widać, jak bardzo się go boi. Ale jeszcze bardziej bała się o nich. Nie chciała, żeby jej rodzina dowiedziała się o wszystkim z gazety. Właściwie on też nie chciał, ale sam nie wiedział, dlaczego tyle zwlekał z napisaniem do nich. Odłożył szczątkowe listy Ginny, wyczyścił biurko, a potem zabrał się do pisania. Często trudno mu było znaleźć odpowiednie słowa, ale musiał to zrobić. Dla niej i dla siebie. Kiedy skończył, spakował do koperty zarówno swój list jak i to, co pisała Ginny. Wiedział, że dla jej rodziców te pomięte karty będą dużo ważniejsze niż jego elegancka i opatrzona rodową pieczęcią.

Z dużo lżejszym sercem wysłał list, a potem poszedł do swoich komnat. Zastał ją znowu siedzącą w tym samym kącie pokoju. Spała z głową opartą na zgiętych kolanach. Wyglądała na wymęczoną. Mamrotała coś przez sen, zaciskając dłonie w pięści. Nie zastanawiając się wiele, wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka. Nie obudziła się. Nawet przez materiał czuł, jak bardzo jest zmarznięta. Zaklęciem przebrał ją w przygotowaną przez skrzata piżamę, otulił dokładnie kołdrą i poszedł do łazienki. Woda pozwoliła mu się odprężyć, zmyła stres i pot. W lustrze jednak nadal trudno było mu poznać samego siebie. Oczy podkrążone i bez wyrazu, zobaczyły ostatnio zbyt wiele zła, na ciele starsze i zupełnie świeże blizny. Mięśnie ciągle napięt,e jakby gotowe w każdej chwili do walki lub do ucieczki.

Sypialnia przywitała go mrokiem i cichym posapywaniem Ginny. To był pierwszy raz, kiedy miał spać z nią w jednym łóżku. Czuł lekkie napięcie, ale to nie było podniecenie. Sam nie wiedział, jak zmusił się do naznaczenia jej podczas ceremonii. Na samo wspomnienie ogarnęły go mdłości. Wszedł pod kołdrę, starając się wyrzucić tamten obraz z myśli. Ciszę panującą w pokoju co chwilę przerywały coraz głośniejsze jęki Ginny. Coś musiało jej się śnić. Przekręciła się na plecy, kręcąc głową. Draco już miał ją obudzić, gdy zdał sobie sprawę, że prawdopodobnie śni jej się Lucjusz albo i on sam, a nie chciał powtórki sprzed kilku dni. Wtedy czuł się wystarczająco podle. Teraz byłoby tak samo. Ona by wrzeszczała, a on musiałby ją obezwładnić, bo wątpił, żeby dała sobie wytłumaczyć, co się dzieje. Delikatnym ruchem odgarnął włosy z jej lekko spoconej twarzy.

- Ciii, spokojnie. Nic ci nie grozi. - Jego głos jemu samemu wydał się zachrypnięty i nienaturalny, ale mówił dalej, starając się ją uspokoić. Nie wiedział, ile to trwało i czy to jego zasługa, czy po prostu koszmar się skończył, ale zaczęła oddychać głębiej. Położył się i przez chwilę obserwował ją w nikłym świetle księżyca. Miał mieszane uczucia. Ona miała zostać jego żoną. Jakby dopiero teraz uświadomił sobie, że ma z nią spędzić resztę życia. Miał tylko nadzieję, że to nie będzie egzystencja pełna kłótni i wzajemnych oskarżeń. Odwrócił się w końcu od niej i sam starał zasnąć.

Jego sny balansowały ostatnio na granicy koszmaru i zawierały w sobie fragmenty wspomnień. Przeszłość nie dawała o sobie zapomnieć, a przyszłość wcale nie rysowała się w przyjemnych barwach. Taka właśnie mieszanina nie dawała mu spokojnie wypocząć także i tej nocy. Niespodziewany dotyk wybudził go natychmiast. Chłopak wstrzymał oddech, chcąc zrozumieć, co się dzieje. Bicie jego własnego serca zagłuszało wszystkie dźwięki, a ciemność wydawała się nieprzenikniona. Trwał w bezruchu, w każdej chwili spodziewając się ataku. Dopiero kiedy poczuł poruszenie materaca zrozumiał, że to tylko Ginny. Przysunęła się do niego przez sen, szukając ciepła albo bliskości. Czuł muśnięcia jej jedwabnej piżamy na swoich nagich plecach. Jej ciepły oddech owiewał jego ramię. Uspokoił się, kiedy zrozumiał, że nic mu nie grozi, i prawie zapadł w sen, kiedy znowu się poruszyła. Nie przywykł do spania z kimś, już zaczynał w myślach narzekać na swój los, kiedy przysunęła się jeszcze bliżej. Czuł, jak kuli się za jego plecami. Zastanawiał się, czy powinien się odwrócić i ją przytulić, zrezygnował jednak. Słuchał, jak jej oddech powoli się wyrównuje. Kiedy nie poruszyła się więcej, pozwolił sobie na sen z mocnym postanowieniem, że wstanie wcześniej od niej.

***

Sowa stukała w szybę kilkanaście razy, zanim ciemny kształt podniósł się od kuchennego stołu i podszedł do okna. Adresatka listu wpuściła ptaka do środka i odwiązała wiadomość. Potem usiadła ciężko na krześle i zapaliła lampę stojącą na stole. Migotliwe światło wydobyło rude refleksy z obficie przyprószonych siwizną włosów. Kobieta przetarła zapuchnięte i czerwone od płaczu oczy. Spojrzała w okno na pierwsze promienie nadchodzącego świtu, a potem rozwinęła list. Przebiegła wzrokiem po piśmie pełnym eleganckich zawijasów. Czytała jakby nie rozumiejąc słów. Jej palce zatrzymały się na odciśniętej rodowej pieczęci. A potem sięgnęły po pergaminy związane tasiemką. Palce znowu zaczęły drżeć, a z oczu popłynęły łzy, znacząc kleksem pergamin.

***

Dwa piętra wyżej mężczyzna obudził się z niespokojnego snu. Przesunął ręką po łóżku, ale już nawet nie spodziewał się zastać w nim żony. Więź znowu przekazywała mu jej smutek. Powinien do niej iść. Ubrał się i zszedł na dół, wiedząc, że ją tam znajdzie. Zastanawiał się, jak będzie się tłumaczyła tym razem. Powie, że jeszcze się nie kładła czy że już wstała? Jak długo jeszcze będzie w stanie tak funkcjonować?

Światło zdziwiło go. Zwykle siedziała w ciemnościach. Z obawą wszedł do kuchni. Siedziała tam nad jakimiś pergaminami.

-Molly – odezwał się, spodziewając się wszystkiego, tylko nie smutnego uśmiechu, jaki zagościł na jej twarzy.

- Ona żyje, Arturze. Żyje. – Mężczyzna usiadł, bojąc się, że zawiodą go nogi, i wziął do ręki list, który podsunęła mu żona. Niezaprzeczalnie pismo należało do jego córki. – Zobacz, tu jest data. – Artur przeczytał najpierw listy córki, a dopiero potem pismo Malfoya.

- Czyli jednak te plotki, że widziano Ginny na Pokątnej, to mogła być prawda... Ale... Ślub?!

- Czy jest jakakolwiek nadzieja? Możemy coś zrobić? Nie chcę jej stracić – głos Molly drżał. Znowu była bliska płaczu.

- Więc ktoś będzie musiał się tam wybrać. –  Artur zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa, ale wiedział, że jeśli nie znajdą kogoś, kto pojawi się na ślubie jego córki, on sam tam pójdzie. Spojrzał na żonę, ponownie czytającą listy Ginny, i wiedział, że ona myśli dokładnie o tym samym. Ich synowie byli już dorośli, mogli sobie poradzić sami, gdyby coś stało się jednemu z rodziców. Malfoy, co prawda, gwarantował nietykalność członkom rodziny panny młodej, ale mężczyzna za grosz mu nie ufał. Nie wiedział tylko, jak o tym powiedzieć synom. Bał się też reakcji Harry’ego, niby chłopak nie był jego rodzonym dzieckiem, ale zawsze traktował go jak członka rodziny. Artur martwił się o niego. Spadła na niego taka odpowiedzialność. Harry bardzo przeżył porwanie Ginny i Hermiony, ale też niedawno stracił Dumbledore’a, swojego mentora i przywódcę. Ron i cały Zakon starali mu się jakoś pomóc, pocieszyć, dodać odwagi, ale wszystko przynosiło odwrotny skutek. Chłopak jeszcze bardziej zamykał się w sobie, a ostatnio zdarzyło mu się zniknąć i nikt nie wiedział, gdzie go szukać. Na szczęście zanim zaczęła się panika i poszukiwania, Harry pojawił się i tłumaczył, że po prastu chciał odpocząć. Ale coś w jego wzroku i wyrazie bladej twarzy mówiło Arturowi, że kłamie.

W kominku buchnęły zielone płomienie i do kuchni wszedł Charlie. Molly w popłochu zaczęła zbierać rozrzucone po stole listy.

- Co tam masz, mamo? – Charlie był zmęczony, ale zachowanie matki zaintrygowało go.

- Nic, nic, kochanie, napijesz się kawy czy położysz spać?

Charlie podszedł do stołu i podniósł pergamin z podłogi. Nie miał zamiaru czytać, ale kiedy rozpoznał pismo swojej młodszej siostry, przebiegł oczami tekst. Kiedy skończył, jego wzrok spoczywający na matce palił.

- Pokaż – zdołał wydusić tylko jedno słowo przez ściśnięte gardło. Jego mała siostrzyczka przechodziła piekło, a on nie mógł zrobić nic. Teraz okazuje się, że rodzice mają z nią kontakt i nawet nie raczyli nikogo o tym poinformować. Charlie był jednocześnie wściekły i bliski płaczu, kiedy czytał pozostałe listy. Przy ostatnim liście, pisanym ręką Malfoya, omal nie wpadł w furię, ale nakazał sobie spokój. Przeczytał tekst kilkakrotnie. – Od jak dawna o tym wiecie?

- Listy przyszły przed godziną. – Jego matka znowu szlochała, wtulona w ramiona ojca.

- Nie pokazujcie tego na razie niekomu

- Nie, Charlie, nie mogę stracić kolejnego dziecka, nie pozwolę ci...

- Jestem dorosły, mamo, nie możesz mi zabronić. To ja nie pozwolę, żeby Ginny straciła więź z rodziną. – Widząc, że matka jest bliska histerii, podszedł i przytulił ją. – Nie stracisz żadnego z nas, obiecuję. – Kobieta objęła go i powoli zaczęła się uspokajać. Po chwili każde siedziało na krześle pogrążone w myślach.

Szelest skrzydeł kolejnej sowy przerwał ciszę panującą w kuchni domu przy Grimmauld Place. Artur ciągle prenumerował „Proroka Codziennego”, choć mało pojawiało się tam rzetelnych i wiarygodnych informacji. Tego dnia było jednak inaczej. Na pierwszej stronie mrugało do niego wielkie zdjęcie uśmiechniętego Draco Malfoya, a obok szkolny portret jego córki. Nagłówek głosił: „Ślub roku! Najbardziej zaskakujący mariaż od lat!”

- Nie uda nam się tego ukryć przed chłopcami. Lepiej żebyśmy to my im powiedzieli. – Molly Weasley starała się powstrzymać szloch, ale z dumą spoglądała na swojego drugiego syna. Był odważny ponad miarę i wierzyła, że poradzi sobie. Nie ufała Malfoyowi i była pewna, że na ślubie będzie się roiło od śmierciożerców, ale nie mieli innego wyjścia. – Dobrze, pójdziesz tam. Odpiszemy na list, tylko muszę coś skończyć. Dajcie mi dwa dni. – W kobietę jakby wstąpiły nowe siły. Podniosła się i udała do sypialni. Nie zauważyła postaci schowanej w cieniu obok schodów.
Harry nie chciał podsłuchiwać, ale nie chciał też wchodzić do kuchni po tym, co zobaczył. Nikt nie usłyszał, jak schodził po schodach. Nikt nie zauważył, kiedy stanął w progu. Chciał wejść i się przywitać, ale atmosfera była bardzo napięta, dlatego wycofał się w cień. Widział jednak część kuchni. Widział wielki nagłówek w gazecie i zdjęcia. Słyszał część rozmowy. Nogi mało się pod nim nie ugięły, kiedy zdał sobie sprawę, że to wszystko prawda. Do tej pory był przekonany, że to, co widział w wizji, to było tylko złudzenie. Że Voldemort chce go oszukać, tak jak wtedy, kiedy ukazał mu Syriusza w Departamencie Tajemnic. Sądził, że Voldemort stara się go zwabić w kolejną pułapkę. Tym razem używając jeszcze skuteczniej ich połączenia. Tak jednak nie było. Wszystko, co widział, było prawdą. Pojedynek Snape’a z Malfoyem, a potem... Nie, nie chciał nawet o tym myśleć. Ginny, jego Ginny miała wyjść za nawiększą szuję, jaką znał... Hermiona też tam była i zajmowała się Snapem po pojedynku. Musiał to wszystko jakoś poukładać sobie w głowie i postarać się zrozumieć. Na razie ciągle trudno mu było uwierzyć. Poszedł znowu na strych, tak jak wtedy, i starał się odtworzyć te wspomnienia. Starał się coś z tego wywnioskować.

33 komentarze:

  1. Wow. Wiesz, jak poprawić humor :)
    Draco.. Jest dokładnie taki jak powinien być. Dobrze zrobił, wysyłając listy.
    A to, że Harry to usłyszał... Niech tylko nie robi nic głupiego. Okay? :)
    Do następnego :)
    eMKa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku <3 bodajże wczoraj albo przedwczoraj sprawdzałam bloga i nic, a dzisiaj jest rozdział <3 i jak zwykle cudo :) super :)
    Pozdrawiam,
    ~margo

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak się ciesz, że nie zapomniałaś o nas i zrobiłaś nam prezent. Rozdział krótki, ale tak dobrze się czytało, że ledwo zaczęłam czytać a już skończyłam. Draco ma przerąbane nie ma co, z jednej strony nie chcę być sku***synem a z drugiej tego się od niego oczekuje.
    Mam nadzieje, że następny rozdział będzie szybciej i że będzie w nim ślub oraz więcej głównych bohaterów.
    Pozdrawiam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  4. no no jestem ciekawa co będzie dalej :) przeczytane więc teraz za naukę :)
    Pozdrawiam i dużo weny i czasu bo go Ci pewnie brakuje tak samo jak mi ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. warto było czekać *_* rozdział super chociaż liczyłam że będzie tym razem coś o Sevie i Mionie ;) sorki że tak krótko i ogólnie ale czasu troszkę brak.
    życzę weny :)
    ~Ginny~

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że zaczęłaś poświęcać więcej czasu innym bohaterom i reszcie wydarzeń. Nie, żebym nie lubiła Hermiony, ale do pewnego momentu historia była trochę "oderwana" od realiów. Bo coś się dzieje przecież poza rezydencją, w której Voldek ma swoją bazę.
    Bardzo przyjemnie się czytało i obyś znalazła odrobinę czasu każdego dnia, żeby napisać choć parę zdań. Tego Ci życzę.
    Pozdrawiam
    Laurie

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie skończyłam rozdział...
    Szczerze spodziewałam się Hermiony, ale jednak coś mi mówiło, że to teraz u Ginny więcej się będzie dziać. Ginny i Draco. Draco zaczyna zachowywać się jak normalny człowiek... nigdy bym się tego po nim nie spodziewała. Już nie mogę się doczekać ich ślubu. Sądzę, że do tej pory Ginny się nie uspokoi i nadal nie będzie tego chciała. Zastanawia mnie co się stanie jeśli powie "nie" przed księdzem i tak dalej... Gdybym była Ginny tak bym zrobiła... Już nie mogę się doczekać!

    Przy okazji... Dziękuję za umieszczenie mnie we wstępie. Cieszę się, że udało mi się odnaleźć Ciebie i nowy blog, bo dzięki temu mogę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciesze się, że skupiasz się teraz głównie na Draco i Ginny. Wątek z Sevem i Hermioną tak długo przeciągany byłby już powoli nudny. Liczę, że w nastepnych rozdziałach Draco pokaże trochę więcej pazurków. Narazie jest troszke za kluskowaty (bez obrazy) we wczesniejszym rozdziale opisalas go swietnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo się cieszę, że napisałaś :). Szkoda tylko, że trzeba było czekać tyle czasu... Mam nadzieję, że następny odcinek wbrew Twoim słowom pojawi się szybciej :).
    Jestem bardzo ciekawa treści artykułu. W jaki sposób Prorok to wszystko ujął :).
    I mam nadzieję, że Harry nie zrobi nic durnego! (Podejrzewam, że złudna ma nadzieja...).

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak... zdecydowanie, takiego Dracona lubię. I znowu muszę to powtórzyć, świetnie rozumiesz i opisujesz rozterki bohaterów. Nie są ani zupełnie dobrzy, ani zupełnie źli, wszystko współgra ze sobą i wzajemnie się uzupełnia.
    Podobnie jak już wspomniano w jednym z komentarzy, także ja cieszę się, że akcja wyszła poza rezydencję śmierciożerców. Może powstanie też jakiś osobny rozdział na temat Harry'ego i Ronalda, ich dylematów, problemów?
    Brak mi też Sevmione...
    Całuję,
    TWA Migotka

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny rozdział. Mimo tego, że spodziewałam się Hermiony i Severusa to i tak pękam z radości. Szkoda tylko,że taki krótki. Piszesz świetne opowiadania. Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Przeczytałam i mam problem... już dawno powinnam, zwłaszcza, że czytałam jako pierwsza... owszem, rozdział pięknie pokazuje pewne rzeczy, ale co poradzę, że nie jestem fanką (no dobra, chorobliwie nie znoszę!) pary ginny - draco. Dla mnie Ginny może być z Harrym, ewentualnie innym losowym gościem, ale nie z Draco, wybacz. Harry.... tutaj mało go, a ja darzę tę postać ogromną sympatią. zobaczymy co dalej...
    Buziaki
    TWA

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam. Ja znalazłam ten blog dopiero dziś i od rana do teraz czytałam z zapartym tchem. Piszesz na prawdę bardzo dobrze. Opowiadanie zapowiada się ciekawie i z pewnością będę czekać na dalsze części. Co do par to myślę, że to kwestia indywidualnych upodobań, bo dla mnie Ginny może być sobie z kim chce, natomiast Hermiona może być tylko z Severusem - innej pary nie uznaję ;) Także wracając do tematu - opowiadanie póki co super i czekam na dalsze losy bohaterów :) Ogromnej weny życzę, ale też radości dla Ciebie z samego tworzenia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo. Niczego innego niż Severusa z Hermioną nie zniosę. xd

      Usuń
  14. Przepraszam ja także za to, że nie pisałam pod każdym rozdziałem. Jestem znana z tego, że lubię dokończone opowiadania z wiadomych względów, lecz skoro nie masz weny, chciałabym napisać Ci coś od siebie:
    Zacznę od tego, że ze wszystkiego, co do tej pory czytałam (od jakichś 3lat), piszesz bardzo dobrze. Jest akcja, fabuła ciekawa, nie plączesz się, nie powtarzasz... Nic, tylko gratulować. Ponadto uwielbiam takie momenty, jakie pojawiły się w twoim opowiadaniu. Czekam na zakończenie, oczywiście szczęśliwe i życzę.. hm.. Ja sama chciałabym po prostu spokoju ducha i otwartego umysłu, bo tylko wtedy pisze się coś sensownego, dlatego też Tobie życzę tego.
    Mam nadzieję, że do nas wrócisz. Ja na pewno poczekam tyle, ile będzie trzeba ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Halo, halo! Czytelnicy wciąż tu są i czekają na coś nowego! Przesyłam duuuużo weny :)
    Całusy,
    VJ

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej opowiadanie super, czekam niecierpliwie na kolejny rozdział
    Pozdrawiam i życzę duuuuuuuuuuuuuuużo weny
    Anonimek

    OdpowiedzUsuń
  17. Trafiłam na Twojego bloga całkiem niedawno. To dokładnie to, czego szukałam! Przeczytałam jednym tchem wszystkie 32 części. I z niecierpliwością czekam na następną. Oby wena sprzyjała, bo piszesz świetnie. Twoje postaci są wyraziste, a opisy sprawiają, że poniekąd "wchodzi się" w postać, o której się czyta. Niesamowite! Czekam na następną część.

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeju dopiero co znalazłam twoje opowiadanie. Jest naprawdę bardzo dobre, przepraszam za niezbyt ogarnięty komentarz ale rzadko coś komentuję. Życzę dużo weny i z niecierpliwością czekam za kolejną częścią !💕

    OdpowiedzUsuń
  19. Super że wracasz do pisania bo piszesz naprawdę świetnie, opowiadanie jest super i już z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
    życzę dużo weny i pozdrawiam
    Anonimek

    OdpowiedzUsuń
  20. nadal czekam i tęsknię :(
    pozdrawiam
    Anonimek

    OdpowiedzUsuń
  21. Czekam na nowy rozdział.Pozdrawiam i przesyłam dużo weny.��

    OdpowiedzUsuń
  22. Właśnie po raz piąty skończyłam czytać to opowiadanie. Dotarłam do tego "końcowego" rozdziału i strasznie cierpię na niedobór :C czekam z niecierpliwością na nowy rozdział!
    Twoja ogromna fanka kochająca twoje opowiadanie za zabój <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Piszesz świetne opowiadania, z niecierpliwością czekam na kolejne części <3

    Rudeu

    OdpowiedzUsuń
  24. Kiedy kolejny rozdział?
    Czekam z niecierpliwością i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział jest w trakcie pisania. Mam już ponad połwę zaplanowanego tekstu więc mam nadzieję że nie potrwa to długo.
      Pozdrawiam was gorąco

      Usuń
    2. Czekam na rozdział! To opowiadanie jest jednym z moich ulubionych!!

      Usuń
  25. A więc to taka para kaloszy... Ciekawe co wykombinuje Potter? Już nie mogę się doczekać 😊

    OdpowiedzUsuń
  26. A więc to taka para kaloszy... Ciekawe co wykombinuje Potter? Już nie mogę się doczekać 😊

    OdpowiedzUsuń
  27. Kiedy następny rozdział? :) już nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetne opowiadanie! Nie mogę się doczekać dalszego ciągu! Nie poddawaj się, pisz, bo warto! :)


    BellatriX

    OdpowiedzUsuń
  29. Kolejny rozdział napisany tak, że aż dziw, że nie jesteś pisarką. ;)
    Sytuacja rozwija się w odpowiednim tempie- uwielbiam to w twoich opowiadaniach. Nie za szybko, nie za wolno...
    Tekst trzymał w napięciu, co bardzo mi się podoba. XD
    W ogóle to dobrze wiesz, że kocham twoje twórczości!
    Lecę czytać kolejne rozdziały, bo znowu mam niezłe zaległości. ;)
    ~~ mlodzia113

    OdpowiedzUsuń