Oto kolejna część, którą z dumą mogę wam przedstawić. Trochę się zeszło, ale mam nadzieję, że nie muszę kolejny raz zapewniać, że będę pisać dalej.
Tę część dedykuję Alinie pisałam ją specjalnie dla Ciebie ( miało być "z myślą o tobie" ale wydawało mi się to jakieś perwersyjne)
Niedawno świętowałam 30 000 wejść na bloga. Dziękuję. To Wasza zasługa.
Hermiona patrzyła z niepokojem, jak
Severus rzuca zaklęcia na wszystkie używane kociołki, również na jej
stanowisku. Jego głos nie był jak zwykle głęboki i dźwięczny, ale przerodził
się we wściekłe syki, dziewczyna mogła się tylko domyślać, jakie klątwy rzuca.
Różdżka poruszała się niewiarygodnie szybko, kiedy zabezpieczał eliksiry. Potem
spojrzał na nią dzikim wzrokiem. Żołądek podskoczył jej do gardła. To
spojrzenie wyrażało bardzo podobne emocje jak wtedy, gdy Draco został ugodzony sectumsemprą.
- Jeśli ta idiotka coś sobie zrobiła,
możesz mi się przydać. Chodź. – Ciarki jej przeszły po plecach na myśl, co
mogło się stać. Miała wrażenie, że się uspokoił albo tylko schował za maską
obojętności, jego głos był zupełnie pozbawiony emocji. Ostatnie słowo wypowiedział
zupełnie inaczej niż w swoich komnatach. Zadrżała, jakby dopiero teraz poczuła
chłód panujący w podziemnej sali. Poszła posłusznie za swoim panem w odległy
kąt sali, rozcierając ramiona. Mężczyzna z pomocą różdżki otworzył zamaskowane
drzwi w ścianie i wpuścił ją do małego pokoiku. Mieściło się w nim tylko wąskie
łóżko, kominek i regał na książki. Hermiona podejrzewała, że zdarzało mu się tu
wcześniej sypiać.
Snape wrzucił garść proszku fiuu do
kominka, złapał ją mocno za ramiona i prowadząc w płomienie, powiedział:
- Salon Draco Malfoya, McNair Manor.
– Podróż była zaskakująco szybka, po drodze mignęły jej może dwa inne
paleniska, zanim wylądowali w znanym jej pokoju. Na pierwszy rzut oka wszystko
było w porządku, ale kiedy próbowała zaczerpnąć powietrza, zaczęła kaszleć. Nie
mogła złapać tchu. W gardle i płucach czuła pieczenie. Severus zakasłał tylko
raz, a potem szybko machnął różdżką. Wyczarował dla siebie i dla niej wilgotną
szmatkę do zasłonięcia ust i nosa, potem otworzył wszystkie okna. Hermiona
pochyliła się z kompresem przy twarzy, starając się przywrócić normalny rytm
oddechu. Gestem wskazał jej, że ma iść do sypialni, a sam udał się do gabinetu.
Hermiona nie odrywała prowizorycznego okładu od ust, a i tak miała trudności ze
złapaniem oddechu. Teraz i jej oczy zaczęły reagować, piekły i łzawiły jak przy
krojeniu cebuli. W powietrzu było coś dziwnego, jakby opary o delikatnym
zielonkawym zabarwieniu, których nie zauważyła wcześniej. Ruszyła chwiejnie do
sypialni, kiedy z korytarza z hukiem drzwi wtargnął Draco. Zerknął tylko na
nią, wstrzymał oddech i wyczarował dla siebie podobną ochronę przed trucizną. Z
galerii dobiegły jakieś głosy, więc chłopak zamknął drzwi i zaraz za gryfonką
wszedł do sypialni. Ginny na wpół leżała w tym samym kącie, w którym Hermiona
znalazła ją rano. Okna były otwarte, więc oparów było dużo mniej, ale ruda była
nieprzytomna i śmiertelnie blada. Na ten widok serce Hermiony zaczęło jeszcze
szybciej bić. W myślach powtarzała tylko jedno zdanie: oby nie było za późno. Podbiegli
do niej i próbowali ocucić, ale nie udało im się. Skóra dziewczyny była
chłodna.
- Idź po Snape'a – to nie była
prośba, a polecenie, ale Hermiona wykonała je bez szemrania. Przed wyjściem
zobaczyła, jak blondyn stara się ocucić jej przyjaciółkę, lekko klepiąc ją po
twarzy. Szybko ruszyła do gabinetu. Zastała Severusa klęczącego przy kominku i
badającego nadpalony woreczek na zioła. Tutaj powietrze wydawało się zupełnie
zielone, pomimo otwartego okna. Z oczu dziewczyny pociekły łzy i ledwo oddychała.
Hermiona musiała podejść do swojego pana, bo nie reagował na jej zagłuszone
przez materiał słowa, a bała się oderwać szmatkę od ust. Mężczyzna wydawał się
jej nie zauważyć, choć wcale nie starała się być cicho, przypadkiem zrzuciła
nawet jakieś papiery z regału. Dlatego zupełnie nie spodziewała się tego, co
nastąpiło, gdy do niego podeszła i dotknęła jego ramienia. Jej pan wykręcił jej
rękę i obezwładnił, nie używając nawet różdżki. W następnej sekundzie Hermiona
leżała rozciągnięta na grubym dywanie, który na szczęście zamortyzował trochę
upadek, i za wszelką cenę starała się wstrzymać oddech. Tuż przed sobą miała
wykrzywioną w wyrazie wściekłości twarz Severusa. Mężczyzna siedział na niej
okrakiem i przyciskał jej ręce nad głową do podłogi. Mruknął jakieś
przekleństwo, ale po chwili twarz mu złagodniała i puścił jej ręce. Uśmiechnął
się ironicznie i nie podnosząc się, podał jej mokry kompres, który z
plaśnięciem zakrył niemal całą jej twarz. Dziewczyna z ulgą złapała oddech,
zsuwając materiał z oczu tylko po to, by znów zobaczyć te intensywnie
wpatrujące się w nią z odległości kilkunastu centymetrów czarne oczy. Czuła
dziwne pożądanie i oszołomienie, ale nie potrafiła stwierdzić, co je wywołało.
Zwykle nie działał na nią aż tak, żeby miała ochotę przyciągnąć go do siebie i
całować do utraty tchu, jak w tej chwili. Wyciągnęła ręce, żeby go objąć.
- Nie macie nic lepszego do roboty? –
Usłyszeli wściekły głos. Oboje w tym samym momencie spojrzeli na drzwi, lecz
zdążyli tylko zobaczyć znikającą blond czuprynę. Severus zerknął na nią z
ironicznym wyrazem twarzy, a potem podniósł się szybko i złapał za jej
wyciągniętą nadal rękę. Hermiona przyjęła jego zachowanie z lekkim zdziwieniem,
ale nie skomentowała tego. Zakręciło jej się w głowie. Niepewnym krokiem poszła
za swoim panem, choć w głębi duszy czuła, że powinna iść do Ginny. Czuła się
rozdarta. Pomyślała jednak, że to Draco musi się teraz zająć jej przyjaciółką.
Nie chciała się narzucać ani utwierdzić blondyna w przekonaniu, że mu nie ufa,
rano wystarczająco się popisała. Obserwowała więc, jak Severus wrócił do
woreczka, ostrożnie przeniósł go i wysypał jego zawartość na parapet okna.
Zaciekawiona podeszła bliżej. Ze środka wypadła garstka ziół i duża pestka,
podobna do nasiona brzoskwini lub małego orzecha włoskiego, ale o niebieskawym
zabarwieniu. Mężczyzna wyciągnął z wewnętrznej kieszeni szaty szczypce,
podniósł nimi pestkę i dokładnie obejrzał. Hermiona nie spotkała się wcześniej
z niczym podobnym, mogła tylko stwierdzić, że nasiono nie zostało nadpalone. Snape
mruknął coś do siebie. Wyciągnął i powiększył swoją podręczną apteczkę, wyjął
dwie buteleczki z przezroczystym płynem. Obie odkorkował potem wyjął
kroplomierz. Zanurzył go w jednej z fiolek i wpuścił dokładnie trzy krople do
drugiej, płyn zawirował i zmienił barwę na krwistoczerwony. Dziewczyna ciągle
nie mogła się pozbyć dziwnego uczucia, które jej towarzyszyło i nie pozwalało
się skupić. Miała wrażenie, że powinna rozpoznać oba eliksiry lub przynajmniej
podejrzewać, co zawierają fiolki, ale w głowie miała pustkę. Nie potrafiła
powiedzieć czy to wpływ toksycznych oparów, czy może warzonej wcześniej
amortencji, ale wcale jej się to nie podobało. Czuła się jeszcze bardziej
bezradna. Mężczyzna schował do apteczki wszystko poza szkarłatnym eliksirem,
włącznie z zabezpieczoną zawartością nadpalonego woreczka. Chwilę później byli
już w sypialni. Tu można było już oddychać prawie normalnie. Severus rzucił
swój kompres na komodę, ale kiedy ona chciała zrobić to samo, powstrzymał ją
gestem.
Draco przeniósł Ginny na łóżko.
Dziewczyna ciągle nie odzyskała przytomności. Była śmiertelnie blada, piegi
wyraźnie rysowały się na jej skórze. Draco siedział przy niej i trzymał za
rękę. Hermiona trochę się zdziwiła, ale kiedy podeszła bliżej, zrozumiała, że
chłopak bada puls Weasleyówny.
- Nie wiem, jak długo panna Weasley
wdychała opary, więc trzeba wlać w nią cała butelkę. To nie będzie łatwe, bo
mikstura bardzo piecze i każdy, kto ją pije, od razu chce wypluć – Severus
mówił głosem wyzutym z wszelkich emocji.
- Wiemy. Na pewno nie trwało to
dłużej niż godzinę. Kazałem skrzatowi zaglądać tu co godzinę i sprawdzać, czy
coś się nie dzieje, i czy moja... Narzeczona nic sobie nie zrobiła. – Głos
chłopaka był pełen ironii, ale w jego twarzy Hermiona widziała troskę i coś na
kształt bólu.
- Wiesz tak samo dobrze jak ja, że
sama nie mogła tego zrobić. Nie byłbyś tak głupi, żeby trzymać tutaj takie
zioła. Wątpię też, że panna Weasley posiada tak rozległą wiedzę na temat
trucizn. Zwłaszcza lotnych.
- Nie musisz uświadamiać mi, że to musiał być
zamach. Pytanie tylko, czy na nią, czy na mnie. – Po tych słowach zapadło
milczenie, każde z nich patrzyło w innym kierunku, ale wszyscy myśleli o tym
samym. Czy poza Lucjuszem ktoś miałby powody, żeby krzywdzić Ginny? Hermionie
ciągle stawała przed oczami twarz Malfoya seniora tuż po pojedynku z Severusem.
Nie mogła sobie wyobrazić, żeby to on podłożył truciznę. Był zbyt poraniony, by
już odzyskać pełnię świadomości. Możliwe, że nie wie w ogóle o planowanym
ślubie.
- Ruszcie się lepiej, im szybciej
wlejemy w nią lekarstwo, tym lepiej. – Znowu wyciągnął pudełko z eliksirami i
odmierzył odpowiednią dla Ginny porcję. – Granger, ty trzymasz głowę i ręce, ja
zajmę się podawaniem eliksiru, a Draco będzie pilnował, żeby nie wierzgała.
Zapewniam was, że nie chcecie, żebym uronił chociaż kroplę na jej twarz. –
Draco przesunął się na łóżku i ulokował między nogami jej przyjaciółki. Severus
również podszedł do łóżka. Hermiona wiedziała, że powinna zrobić to samo, że
powinna pomóc, ale nie mogła ruszyć się z miejsca. Jej nogi były jak z ołowiu.
Ta sytuacja za bardzo przypominała jej wczorajszy wieczór. Ręce zaczęły jej się
trząść, z oczu ciurkiem poleciały łzy. Severus spojrzał na nią i mówił coś, ale
nic nie rozumiała. Oddychała spazmatycznie przez wilgotny kompres. Przed oczami
jej pociemniało.
W następnej sekundzie opierała się
całym ciężarem ciała na torsie Severusa, a jego silne ramiona podtrzymywały ją
i dawały poczucie bezpieczeństwa. Jedną dłoń wplótł w jej włosy. Jego stanowczy
głos w końcu dotarł do jej świadomości.
- Jesteś teraz potrzebna Ginny,
jesteś potrzebna Draco – pociągnął ją lekko za włosy tak, że spojrzała mu w
oczy – i mnie również. Nie poddawaj się. Musisz być silna... – Na jego wargi
wypłynął lekki, wszystkowiedzący uśmieszek – obiecuję, że później pozwolę ci
się wypłakać. – Nie potrafiła odczytać wyrazu jego oczu. Nie miała szansy, bo
oparł jej głowę o swoje ramię i przytulił policzek do jej włosów. Nie
zastanawiała się nawet nad sensem jego słów, po prostu czuła się dobrze, gdy
tak stali.
Jego obecność i głos tuż przy uchu
spowodowały, że dziewczyna się uspokoiła, po chwili była już w stanie podejść
do łóżka i unieruchomić głowę Rudowłosej pomiędzy swoimi kolanami. Z bólem
serca, ale już bez paniki patrzyła, jak Severus otwiera usta Ginny i wlewa
czerwony płyn prosto do gardła.
Najgorsze zaczęło się dopiero po
chwili. Potępieńczy wrzask, dźwięki krztuszenia się, łzy płynące po bladych
policzkach. Zaskoczona Hermiona nie zdołała utrzymać rąk Weasleyówny i ta
paznokciami rozorała sobie skórę na szyi. Na szczęście Severus zdążył już podać
jej lekarstwo. Razem przyparli ją do łóżka, choć miotała się jak szalona.
Hermiona starała się ją uspokoić, mówiła do przyjaciółki, ale ta wydawała się
nie słyszeć. Spojrzała pytająco na swojego pana, a ten skinął głową na znak, że
ma kontynuować. Puściła jej barki, Rudowłosa musiała to wyczuć, bo przez chwilę
szarpała się ze zdwojoną siłą, ale Mistrz Eliksirów nie pozwolił jej się
uwolnić z uścisku. Hermiona zaczęła ją głaskać po twarzy obiecywała, że wszystko
będzie dobrze, ale Ginny przy pierwszej nadarzającej się okazji ugryzła ją
niemal do krwi. Kolejne minuty gehenny ciągnęły się w nieskończoność. Kiedy w
końcu wydawało się, że dziewczyna się uspokaja, Draco musiał odrobinę poluzować
uchwyt, co natychmiast wykorzystała, kopiąc zawzięcie. Nim ponownie udało się
ją unieruchomić, zdążyła rozciąć blondynowi wargę, podbić oko i zadać kilka
mocnych kopnięć w klatkę piersiową i brzuch. Po kilkunastu, może
kilkudziesięciu minutach wszyscy byli wykończeni. Ginny leżała w pościeli cała
spocona i pojękiwała cicho. Na jej policzki wróciły żywe kolory, udało jej się
nawet na chwilę otworzyć oczy. Hermiona nie płakała, ale czuła, jakby się
rozpadała od środka. Walka z przyjaciółką kompletnie ją wyczerpała. Do tego patrzenie
na jej cierpienia wpędzały w jeszcze większe poczucie winy i bezsilności.
Severus wyglądał prawie normalnie, poza kilkoma kropelkami potu na czole.
Najgorzej prezentował się młody Malfoy, na brodzie miał zaschniętą krew, usta
były mocno napuchnięte, a pod okiem tworzył się ogromny krwiak. Wszyscy jednak
wydawali się zadowoleni, nie musieli nic mówić, by zdawać sobie sprawę, że ich
wysiłki nie poszły na marne.
- Nie możesz tu dzisiaj spać. W
powietrzu nadal są trujące opary. Jak chcesz, idź do mojego laboratorium. Tylko
doprowadź się do porządku. – Severus po kilku minutach milczenia zwrócił się do
zmęczonego blondyna. – Ginewra będzie spała w naszym pokoju gościnnym, w razie
gdyby jej się pogorszyło. – Hermiona zastanawiała się chwilę, dlaczego Draco miałby
woleć ciasny pokoik od luksusów Malfoy Manor, ale nie była na tyle
impertynencka, by o to zapytać. Poza tym czuła się wyczerpana i marzyła tylko o
tym, żeby odpocząć i już bez przygód iść spać. Chciała, żeby ten dzień się
wreszcie skończył.
Severus podniósł się pierwszy,
podszedł do fragmentu ściany sypialni, gdzie nie było żadnych mebli. Położył
rękę na wysokości oczu, a potem zaczął kreślić różdżką podobne wzory jak przy
otwieraniu ukrytego magazynu w jego komnatach. Po kilku sekundach na murze zaczęły
się materializować drzwi. Wyglądało to zupełnie inaczej niż w laboratorium. Tym
razem nie otwierał przejścia, lecz je tworzył. W tym samym czasie Draco wziął
nieprzytomną Ginny na ręce. Hermiona była trochę zaskoczona, sądziła, że raczej
przeniesie ją zaklęciem. Severus otworzył drzwi i pierwszy wszedł do środka,
dając znak, by szli za nim. Korytarz nie był długi, nie miał bocznych drzwi ani
okien, rozjaśniało go kilka magicznych kul. Na jego końcu widziała identyczne
drzwi jak te, przez które weszli. Kiedy Severus je otworzył, nie od razu
poznała, gdzie się znaleźli. Pomieszczenie było oświetlone tylko przez słabe
światło, sączące się przez zasłony. Dopiero po kilku sekundach rozpoznała
pokój, w którym w czasie rekonwalescencji spał Draco. Powinna się tego
spodziewać, ale zmylił ją brak schodów w końcu ich apartamenty znajdowały się
na różnych piętrach. Poza kilkoma przejściami w Hogwarcie nie spotkała się z
takim magicznym zagięciem przestrzeni nie sądziła, że jej pan zna takie
zaklęcia.
Mężczyźni nie zwracali na nią uwagi.
Draco położył swoją przyszłą żonę na łóżku i zamienił kilka zdań z Severusem, a
potem wyszedł. Gryfonka jeszcze kilka minut wpatrywała się w wymizerowaną twarz
przyjaciółki. Choć jej cera nabrała kolorów, cienie pod oczami nie zniknęły.
Włosy miała splątane i rozrzucone w nieładzie na poduszce. W nagłym odruchu
Hermiona poszła prosto do łazienki, wzięła grzebień i wstążkę, którą oderwała
kiedyś od podartej sukni, a potem zaplotła rudowłosej warkocz. Kiedy skończyła,
usłyszała za sobą głos Severusa. Wcześniej nawet nie zdawała sobie sprawy z
jego obecności.
- Będzie spała do świtu. Nie ma
sensu, żebyś tu siedziała. W razie czego zaklęcie poinformuje nas, że jej stan
się pogorszył. – Zaskoczył ją chłód w jego głosie. Zachował się, jakby coś go
zdenerwowało. Nie patrząc na nią, ruszył w kierunku drzwi.
- Wychodzisz? – Nie chciała, żeby ją
teraz zostawiał.
- Nie. Jest już za późno, żebym
wracał do pracowni. Idę się wykąpać, a potem się położę. Tobie radzę to samo. –
Zatrzymał się w progu i spojrzał przez ramię, choć jego głos był beznamiętny
jak zwykle, wydawało jej się oczach dostrzegła smutek.
- Zawołaj mnie, jak prysznic będzie
wolny. – Powiedziała, kiedy już zamykał drzwi, ale była pewna, że spełni jej
prośbę.
Siedziała na tym samym fotelu, co
kilka dni wcześniej, tylko w łóżku leżał kto inny. Nie potrafiła sobie
przypomnieć, ile to już dni minęło, odkąd się tu znalazła. W tym miejscu daty i
dni tygodnia nie miały dla niej żadnego znaczenia. Zastanawiała się, czy minął
już pierwszy września i czy jej przyjaciele poszli do Hogwartu, czy tak, jak
planowali, szukają horkruksów – tyle że bez niej. Właściwie nie wiedziała, czy
był jeszcze sens ich szukać? Voldemort nie był taki, jak wmawiał im Dumbledore,
a przynajmniej nie do końca. Ciekawa była, jak Harry zareagowałby na takie
zachowanie czarnoksiężnika. Co by zrobił? Co robi teraz? A Ron – jak to
wszystko znosi? A pozostali przyjaciele – czy są bezpieczni? A jej... Nie
obiecała sobie o nich nie myśleć, nie tutaj. Czy ktokolwiek jeszcze za nią
tęskni?
- Hermiono, łazienka wolna. – Cichy
głos rozległ się tuż za drzwiami. Podniosła się z ociąganiem i poszła się umyć,
miała nadzieję, że woda trochę pomoże jej się odprężyć. Gdy po kilkunastu
minutach wyszła spod prysznica, jej samopoczucie wyraźnie się poprawiło.
Suszyła włosy ręcznikiem, więc nie od razu zauważyła swojego pana, kiedy weszła
do sypialni. Siedział na łóżku w samej koszuli i luźnych spodniach i w
niedbałej pozie bawił się niewielkim słoikiem. Coś takiego zdarzyło się
pierwszy raz, nigdy wcześniej nie czekał na nią po stronie, na której sypiała.
Podeszła do kolumienki w nogach łoża i oparła się o nią, przyglądając się
mężczyźnie. Zastanawiała się przez chwilę, czy zawsze nosi czarny kolor,
dlatego że wie, jak dobrze w nim wygląda. Po chwili stwierdziła, że nie ma w
nim aż tyle próżności, przynajmniej jeśli chodzi o kwestię wyglądu. Severus
spojrzał na nią z uniesioną brwią. Uśmiechnęła się delikatnie, rozpoznając Venescantis. Jakie to było do niego
podobne, nie wypowiedział nawet słowa, ale wyraźnie dał do zrozumienia, czego
oczekuje. Postanowiła się z nim odrobinę podroczyć. Usiadła przy nim na
pościeli.
- Wystarczy jedno słowo, a zrobię to
z ochotą. – Starała się uśmiechnąć zalotnie, ale miała wrażenie, że nic z tego
nie wyszło.
- Mówisz o tym słowie, którego tak
nie znoszę używać? – Kiedy przytaknęła, jego mina wyrażała najwyższe
niezadowolenie, ale kiedy zaczął mówić, zrozumiała, że to ona poniosła porażkę.
- Hermiono, czy zechcesz opatrzyć
moje rany? Proszę – patrzył jej prosto w oczy i starannie modulował głos. Ten
głęboki, aksamitny dźwięk sprawił, że zrobiło jej się gorąco. Do tego podniósł
jej dłoń do ust i ledwo ją musnął. Poczuła, że spłonęła rumieńcem. Za wszelką
cenę starała się jednak zachować twarz.
- Jeśli tak pięknie prosisz, jak
mogłabym odmówić – ledwo zdołała
wykrztusić, kiedy zaczął rozpinać swoją czarną koszulę. Na jego twarzy ciągle
gościł złośliwy uśmieszek. I wydawało jej się, że tylko czeka, aż ona spuści
wzrok. To było jak wyzwanie. Rozpinał guzik za guzikiem, a jej aż palce drżały
z chęci by zastąpić jego dłonie swoimi, nie dała mu jednak satysfakcji i
uparcie przyglądała się jego poczynaniom. Właśnie rozpiął wszystkie guziki i
Hermiona tylko czekała, kiedy ściągnie koszulę. Nagle sapnął gniewnie, a jego
twarz wykrzywił ból. Oparł ręce na kolanach i wziął głębszy oddech. Dziewczyna
w pierwszej chwili nie wiedziała, jak się zachować, ale już w następnej
położyła dłonie na jego ramionach, a kiedy spojrzał na nią odezwała się.
- Pozwól mi. Proszę.
W odpowiedzi tylko kiwnął głową i
odwrócił się do niej plecami, dając tym samym lepszy dostęp do koszuli, jak i
do rany. Dziewczyna ostrożnie zsunęła materiał najpierw z ręki bardziej
oddalonej od bolącego miejsca, a dopiero potem resztę. Mężczyzna położył się na
brzuchu z rękami pod głową.
- Jak to wygląda? - Teraz już nie
starał się jej zawstydzić, ale oczekiwał rzeczowej odpowiedzi.
- Skóra jest różowa lekko napięta,
ale w miejscu, gdzie była rana, tworzy się coś jakby siniak i małe strupki. –
Kiedy badała ranę, nawet nie mruknął.
- To krew zakażona jadem, dzięki
eliksirowi zbiera się w jednym miejscu. Niedługo będzie trzeba ją usunąć, ale
tym będziemy się martwić później.
Nałożyła grubą warstwę eliksiru na
ranę, choć za każdym razem, kiedy jej dotykała, przypominała sobie
okoliczności, w jakich powstała. Jej analityczny umysł kazał jej porównać
uczucia towarzyszące tamtemu wydarzeniu z tym, co czuła dziś, kiedy to Ginny
groziło śmiertelne niebezpieczeństwo. Z jakiegoś niejasnego powodu nie chciała
jednak tego robić, a przynajmniej nie teraz. Podejrzewała bowiem, że o Severusa
bała się bardziej niż o wieloletnią przyjaciółkę. Skierowała swoje myśli na
inny tor. Nie chciała znowu się rozkleić, a jej samokontrola była ostatnio w
rozsypce. Zastanawiała się, jak Severus znosi takie sytuacje. Jak je
odreagowuje, ale nic nie przychodziło jej do głowy, no, może poza alkoholem.
Jej samej pomagała bliskość drugiej osoby, jak w tej chwili, choć to też było
jeszcze za mało. Obawiała się, że kiedy tylko skończy, jej pan po prostu
pójdzie spać, dlatego chciała jakoś przeciągnąć tę chwilę. Może, jeśli bardzo
się postara, uda jej się skłonić go żeby ją przytulił choćby na chwilę. To było
raczej mało prawdopodobne, ale może...
- Poczekaj tu sekundę. Zaraz wrócę –
zeszła szybko z łóżka i udała się w stronę drzwi do saloniku, gdzie chciała
poszukać olejku do masażu, ale zatrzymał ją w pół drogi.
- Dokąd się wybierasz?
- Chciałam tylko... Ja... Za chwilkę.
– Wyszła z pokoju, chcąc się uspokoić, bo w oczach znowu stanęły jej łzy. Ostatnio
nic jej się nie udawało, nic nie wychodziło tak, jak chciała. Podeszła do
szafki, gdzie były eliksiry. A właściwie to było tam tylko po jednej dawce
każdego eliksiru. Do tego były dobrane tak, żeby nie dało się z nich nic
zrobić. Po zmieszaniu ich mogła dostać co najwyżej bólu głowy lub rozstroju
żołądka, ale nic poza tym. Teraz jednak to nie było ważne. Teraz szukała
malutkiego, smukłego flakonika, wypełnionego pachnącym olejkiem. Łzy kręcące
się w oczach nie chciały zniknąć, chociaż powtarzała sobie, że musi być silna.
Nie może się poddać. Zaraz znajdzie tą przeklętą miksturę, a potem już coś
wymyśli. W końcu znalazła buteleczkę, która oczywiście musiała stać na samym
końcu. Ręce Hermiony drżały tak, że bała się, że zaraz coś stłucze. Odkorkowała
ją z nadzieją, że przyjemny zapach pomoże jej się opanować na tyle, by mogła
wrócić do sypialni. By Severus nie zauważył od razu, że znowu płacze i nie był
na nią zły...
Nie wiedziała, jak to się stało,
usłyszała tylko dźwięk tłuczonego szkła i po pokoju rozszedł się owocowy
aromat. Całkowicie pozbawiona sił i woli walki opadła na podłogę. Nie potrafiła
już powstrzymać rozdzierającego szlochu. Pierwszy raz czuła się tak bardzo
bezradna. Zawsze miała swoje książki, ale co one jej teraz mogły dać? Teraz,
gdy Ginny ciągle jeszcze grozi śmierć. Gdy jest uwięziona bez różdżki w
kwaterze śmierciożerców. Jej przyjaciele są daleko i nie wie ci się z nimi
dzieje a jej rodzice nawet nie pamiętają, że istnieje. Co ona teraz może
zrobić? Była sama, zupełnie sama.
Zadrżała, kiedy poczuła na nagich
ramionach chłodny powiew. Przed oczami jej pociemniało, czuła się, jakby
opadała w jakąś przepaść bez dna. W otchłań rozpaczy. Mgliście zarejestrowała,
że się przemieszcza, ale nie potrafiła określić, w jakim kierunku… A potem było
już tylko ciepło. Przyjemnie i tak wspaniale pachniało. Było jej dobrze, jednak
łzy wcale nie chciały przestać płynąć, wręcz przeciwnie... Szlochała, dopóki
całkiem nie straciła poczucia czasu i rzeczywistości. Gdzieś, jakby w jej
własnym umyśle, rozbrzmiewała wolna melodia bez słów. Była znajoma i taka
piękna.
Kiedy w końcu zaczęła się uspokajać,
kiedy spazmatyczny łkanie ucichło, a ślady łez na policzkach powoli wysychały,
zdała sobie sprawę, że zupełnie nie wie, gdzie się znajduje. Było jej jednak
zbyt dobrze, by się tym martwiła, czuła się bezpieczna. Powoli się odprężała...
Ktoś gładził jej głosy. Ktoś ją obejmował. Ktoś mruczał jej do ucha kołysankę z
dzieciństwa.
Mogłaby tak siedzieć całe życie,
opatulona ciepła kołdrą, zamknięta w klatce z jego rąk. Mogłaby zostać w swoim
azylu, ale jej gryfońskie serce po chwilowym załamaniu podniosło się z nową
siłą. Zdała sobie sprawę, że to nieprawda, że jest sama. Że jest jeszcze jakaś
nadzieja. Że ma Severusa. Podniosła na niego oczy, w których były ostatnie ślady
łez. Intensywnie czarne tęczówki patrzyły na nią z dziwnym, niemal czułym
wyrazem. Działając pod wpływem impulsu, pocałowała go lekko w usta. Nie
odepchnął jej ani nic nie powiedział, więc pocałowała go jeszcze raz, a on
oddał jej niepewną pieszczotę. Delikatnie musnęła językiem jego dolną wargę,
zamknęła oczy chłonąc smak jego ust. Obdarzali się subtelnymi czułościami bez
pośpiechu, bez gwałtownej namiętności. Jednak było w tym coś bardzo intymnego.
Hermiona czuła, że jego ręce wędrują w górę i w dół jej pleców. Palce wplatają
się we włosy. Jego dłonie zawędrowały na jej policzki. W końcu po dłuższym
czasie mężczyzna przerwał pocałunek. Dziewczyna nie miała mu tego za złe, choć
niedosyt pozostał. Przytulił ją do siebie i oparł policzek o jej włosy.
- Dziękuję – powiedziała, kiedy była
pewna, że głos jej nie zawiedzie. Ten pocałunek był dla niej dużym przeżyciem,
nigdy wcześniej nie całowała Severusa w taki sposób. Bez strachu, że ją
odtrąci. Bez pośpiechu.
- Nie ma za co, przecież obiecałem,
że pozwolę ci się wypłakać. – W jego głosie słyszała nutę rozbawienia.
Przeanalizowała jego słowa i coś zwróciło jej uwagę.
- Pozwolę? – Czy aż taką ma nad nią
władzę, że nawet jej płacz zależy od niego? – Sądziłam, że nie lubisz, kiedy
płaczę.
- Nie lubię płaczu w ogóle, ale było
ci to potrzebne. – Jego głos był ciepły i cierpliwy, ale wydawało jej się, że
jest w nim coś jeszcze. Coś, czego nie potrafiła określić.
- Ale wcześniej...? – Spojrzała na
niego, chcąc wyczytać to coś z jego oczu. Jego powieki były przymknięte. Czuła
jego ciepły oddech na swoim policzku.
- Pora nie była odpowiednia. –
Wstrzymała oddech, kiedy odgarnął jej włosy na bok i zaczął pieścić ustami,
językiem i oddechem skórę policzka a potem szyi.
W duchu przyznała mu rację, gdyby
wtedy się rozpłakała, nie byłaby w stanie pomóc Ginny. Wtuliła się w niego
mocniej. Teraz była już zupełnie spokojna, cieszyła się jego bliskością. Swoimi
długimi palcami głaskał odsłonięte fragmenty skóry na jej rękach. A jej robiło
się coraz cieplej. Gorąco rozchodziło się po jej ciele falami. Czuła rodzące
się napięcie w dole brzucha. Przekręciła się trochę na jego kolanach i zaczęła
rozpinać guziki koszuli. Przy trzecim uścisnął lekko jej ręce. Chciała
kontynuować, ale jej nie pozwolił
- Wystarczy – jego głos był stanowczy,
ale nie stracił przez to na cieple tonu.
- Ale...
- Tak jest dobrze. Nie psuj tego. –
Usłyszała tuż przy swoim uchu. Chciała czegoś więcej, ale w jakimś stopniu go
rozumiała. Za drzwiami spała Ginny, a poza tym mogła poczekać, i tak dostała
dziś dużo więcej, niż kiedykolwiek się spodziewała.
Cudowna miziatość. Taka trochę tragiczna, ale miziata! Tak mi się ciepło zrobiło :)).
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedykację. I za miziatość!
A co do Ginny to... Sama wiesz, mówiłam wiele razy. Denerwuje mnie to dziewczę. Nawet jeśli jest nieprzytomne.
Kocia miziatość taka w twoim wydaniu, mi się podoba
OdpowiedzUsuńlubię twoją miziatość
Zaskoczyłaś mnie, że tak pozwolę sobie skłamać :> Ale chyba to akurat mi wybaczysz.
Moje ukochane miejsce? Gdy on prosi, a ona czuje się podle....źle czy po prostu stracona, nie wiem, za każdym razem jak to czytam mam mase interpretacji, ale jak alina potwierdzi, nie nadawałam się nigdy do interpretacji tekstów, bo z polonistą mieliśmy rozbieżne zdania.
Kochanie gratuluję dobicia do 3 krzyżyka, Mówiłam ci, że kocham tę erotykę i zmysłowość w twoim wydaniu?
jak to niektórzy piszą.... to do jutra....
bo mam nadzieję, że teraz już piszesz kolejną czesć, a jak nie, to do roboty!
Buziaki
twój i nie tylko twój
Alex
vel... Najlepsza ciotka od lego....
Cóż, zabijałaś pisarzy swoimi słowami. A ja popełniałam samobójstwa. Ach, ten polski w liceum...
UsuńJa też miałam sporo przejść z interpretacją tekstów na szczęście z polonistką nie zawsze trzeba się zgadzać.
UsuńNie Alexie jeszcze się nie zabrałam.
A lego są cały czas w użyciu :-D
aww, słodziaszne. Trochę szkoda, że nie dokończyłaś akcji z poprzedniego rozdziału, ale tak też jest doskonale :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę mnóstwooo weny :)
~~Margo
Mhhhh.... Cudo cudo Mam nadzieję, że teraz będzie coraz więcej takich sytuacji gdzie Sev będzie okazywał Mionie trochę więcej uczuć.... i że w końcu jakoś może obie gryfonki wydostanie z niewoli i będą żyć długo i szczęśliwie.
OdpowiedzUsuńI pisanie filozofii poszło w pi...u.
Ale skoro teraz już jestem po miłej lekturze to i mi się coś uda w tej pracy napisać
Zapraszam do mnie www.hg-ss-all-i-need.blogspot.com i oczywiście proszę o komentarz :*
Świetny rozdział. Trochę napięcia, trochę czułości.
OdpowiedzUsuńDziękuję, że jesteś i tak wspaniale piszesz i mogę czytać Twoje opowiadania (szkoda, że zaniedbałaś Po innej stronie czasu).
Pozdrawiam
Kasia
Niestety masz rację strasznie zaniedbałam tamto opowiadanie niestety ostatnio nie miałam w ogóle weny do pisania go ale w końcu się wezmę. Czas jest niestety przeciwnikiem z którym nie mam szans wygrać. Ostatnie dni a właściwie to ostatnie trzy lata.sgrzeliły mi jak z bicza strzelił. Obiecuję że popracuję nad poprawą i na pewno poinformuję jeśli/kiedy pojawi się i tam nowy rozdział.
UsuńPo pierwsze naprawdę, naprawdę warto było czekać cały miesiąc.
OdpowiedzUsuńNo i idealne oderwanie od nauki.
Rozdział jest super, atak Gin był tak realistyczny, że sama zaczęłam się o nią bać. I ta scena z płaczącą Hermioną była taka... słodka to nie dobre słowo, ale rozczulająca. Sev cały czas zachowuje swój charakter, chociaż widać, że powoli, bardzo powoli się zmienia. Tylko dlaczego nie chce ulec Hermionie? To znaczy rozumiem, nie chce, bo nie myśli, że ona mogłaby go kochać, a ona sama nie wie, co czuje, ale dlaczego są tak uparci i ze sobą nie porozmawiają? To by im dużo uprościło. A to jak są uparci przypomina mi trochę ich charakterki z "Bez cukru". Choć Twoje opowiadanie zdecydowanie bardziej mi się podoba :) najlepszy dowód - zaczęłam komentować :D
pozdrawiam
Lena
Ginny w twojej historii ma przeprawę, jak przez cały sezon horroru. Z jednego koszmaru, w drugi. Nie wiem jak i czy w ogóle uda Ci się ją poskładać na kształt jakiejś normalności, ale - prawdziwym majstersztykiem będzie, jak wyjdzie Ci to realnie i naturalnie. Już się nie mogę doczekać, kolejnych twoich pomysłów na tę postać.
OdpowiedzUsuńCo do Draco - Ten jego ból mnie zastanawia. Już zaczyna chłopak czuć coś więcej? Bardzo intrygujące.
Scena z trucizną bardzo mi się podobała - powietrze dookoła na chwilę zrobiło się zielone, to znaczy, że naprawdę przeniosłaś mnie w ten klimat - za co szczere gratulacje, bo to naprawdę trzeba umieć.
Dalsze sceny również bardzo ciekawe, trochę ckliwe, ale bez jakiejś ogromnej przesady, a poza tym ja tam lubię taką inną twarz Severusa.
Pozdrawiam i życzę weny.
V.
PS. Gratuluje 30 tys. Też mam radość z każdych kolejnych :)
Ten jego ból jak dla mnie jest jasny. Wcale nie musi do niej czegoś czuć żeby ta sytuacja przypominała mu w jakich okolicznościach i jak niedawno zmarła jego matka. Ginny może jeszcze nie być mu bliska ale on dobrze wie że ta trucizna musiała być przeznaczona również lub tylko dla niego. Wie że to przez niego Ginny mało nie umarła.
UsuńNo i cholera wygadałam i zrobiłam spojler ale co tam.
Starałam się bardzo żeby było dobrze. Moja beta może zaświadczyć ile wersji miał ten rozdział to znaczy ile razy go zmieniałam nim w końcu uznałam że nadaje się do publikacji.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział u ciebie ;-)
Och wspaniała część :) Tak bardzo mi się podoba, a Severus to po prostu achh! Naprawdę z wielką niecierpliwością czekam na kolejną część! :)
OdpowiedzUsuńPaulaa
Cudowne. Rozdział jest świetny :)
OdpowiedzUsuńSev był taki słodki jak poprosił Herm o pomoc.
Wiem, że on myśli że Herm robi to wszystko przez zaklęcie, no ale bez przesady. Mógłby z nią o tym porozmawiać.
Zauważyłam że Sev powoli się zmienia. Może w końcu zrozumie że ktoś może go pokochać za to jaki jest, a nie tylko przez zaklęcie.
Strasznie się cieszę że wytrzymałam ten miesiąc czekania :D
Serdecznie pozdrawiam i dużo weny życzę Xd
zatkało mnie. rozdział napisany idealnie od A do Z. zawarłaś w nim tyle emocji że aż człowieka zaczyna chwytać za serce.
OdpowiedzUsuńgratulację i życzę ci więcej takich rozdziałów
Ginny
Włacha, nie psuj tego!!!!!
OdpowiedzUsuńSeverus jaki hm... przymilny. Zapoznałam się z całą opowieścią i WOW.
Podoba mi się. Rozdział jest genialny, wspaniały wręcz.
Nie każ czekać długo na nowy!
Pozdrawiam i zapraszam do siebie (http://rilla-ze-zlotego-lasu.blogspot.com)
Q.
Ooooch no... wow... Tego to się szczerze mówiąc nie spodziewałam...Ale błagam pisz dalej bo umrę z ciekawości :) Życzę mnóstwo weny żeby wszystko ładnie szło, rozdziały się szybko pisały i w ogóle :) Niech wen Cię nie opuszcza ani na moment
OdpowiedzUsuńHej czytam od początku jesteś chyba jedyna autorka takiego opowiadania erotycznego :D bardzo mi się podoba, tylko brutalnego seksu hermiony i snapa
OdpowiedzUsuńBoże mój ... rewelacja , cudne opowiadanie , tyle emocji . Ginny taka wystraszona aż szkoda patrzeć mam nadzieje że szybko bedzie next :* weny
OdpowiedzUsuńCzesc no cóż nic dodać nic ująć blog ... rewelacja mam nadzieje że drago i ginny w końcu sie pokochają
OdpowiedzUsuńDo nastepnego
- gosia
Kiedy next ??? ;)
OdpowiedzUsuńEllo ello paczam na bloggera a tu opowiadanie i na dodatek rozdział ... super byle do nexta
OdpowiedzUsuńi byle do następnego rozdziału.. ; ))
OdpowiedzUsuńBędę z pewnością powracać. Od dawna nie przeczytałam tak dokładnie ułożonej w każdym calu historii, która doskonale ukazuje emocje bahaterów, ich lęki, zmiany jakie w nich zachodzą oraz dorosle życie po tzw drugiej stronie fortecy.
OdpowiedzUsuńHej właśnie znalazłam twojego bloga i już przeczytałam wszystko :) Daj znać kiedy można się spodziewać nowego rozdziału, bo mam nadzieję że będziesz kontynuowała to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny :D
Cudowne opowiadanie!!!! Chce jeszcze!!! Jednak można znaleźć w internecie coś godnego uwagi!! :) czekam z niecierpliwością na następny rozdział i mam nadzieje ze pojawi się niebawem! :)
OdpowiedzUsuńJest nadzieja na kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nadzieja jest zawsze. Na pewno rozdział się ukaże nie wiem tylko kiedy. Postaram się jak najszybciej ale ciężko mi siedzieć przed komputerem i pisać w tak piękną pogodę. Poza tym mam swoje obowiązki które zwłaszcza teraz ciągną mnie na dwór. Musicie mi wybaczyć ten poślizg.
UsuńPozdrawiam i życzę tak wspaniałej pogody jaka jest u mnie?😊
Jak zwykle rozdział w twoim wykonaniu... Brak mi słów. ;)
OdpowiedzUsuńW dodatku zdołałaś mnie zaskoczyć. Miałaś ciekawy pomysł z tą trucizną w formie gazu.. Zaintygowałaś mnie, kto i kogo chciał otruć.
Nie mogę się już doczekać jak rozwiniesz dalej sytuację między Ginny i Draco. *.* Nie, wcale nie widać, Karolino, jak chciałabyś, by się rozwinęła. .. XD Tak sobie marzę. ;)
Co do Ginny, to jestem ciekawa, czy będzie czuć jakieś skutki uboczne po tym eliksirze, któty jej zaaplikował Severus. Aż wyobraziłam sobie tę scenę i nie wyglądała ciekawie. XD
Zachwyciła mnie scena między Severusem a Hermioną. Była. .. słodka, ale bez przesady. Czekam na takie sytuacje. ;)
Niecierpliwie wręcz wyczekuję kolejnego rozdziału.
Życzę weny, dużo czasu i cierpliwości! ;)
~~ mlodzia113
Przeczytałam wszystko w nocy i... brakuje mi kolejnego rozdziału! Co będzie dalej, no co!? Masz mi szybko powiedzieć^^
OdpowiedzUsuńczekam na nexta
a tymczasem u mnie 1 rozdział
Pozdrawiam, L U
http://lucjusz-i-miona.blogspot.com/
http://lucjusz-i-miona.blogspot.com/ u mnie 2 rozdział, serdecznie zapraszam
Usuńhttp://lucjusz-i-miona.blogspot.com/2015/08/rozdzia-3-kiedy-nadejdzie-czas.html 3 rozdział, zapraszam ;)
Usuńhej kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie. Jedno z najlepszych, jakie czytałam. Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńWspaniałe opowiadanie, zaczęłam wczoraj czytać ok. 23.00 skończyłam o 5.00 na tym rozdziale. Jestem zachwycona twoją twórczością, mam ogromną nadzieję, że nie poprzestałaś na tym rozdziale i można będzie się spodziewać następnej części gdy znajdziesz czas na pisanie. ;-) :-)
OdpowiedzUsuńHej :) wlasnie znalazlam tego bloga pare godzin temu i do teraz czytalam. musze isc po krople. Fascynujace jest to jak opisujesz severusa :3 wydaje sie taki prawdziwy .. Hermiona tez jest podobna do tej jak ja opisywala ksiazka badz film. zycze weny i czekam na nastepny bo w maju byl ten rozdzial a jest juz sierpien :D pozdrawiam iza
OdpowiedzUsuńnominowałam cię do LIEBSTER BLOG AWARD pytania znajdziesz u mnie www.hg-ss-all-i-need.blogspot.com
OdpowiedzUsuńI tak sobie minęły ponad 3 miesiące od ostatniego rozdziału... Nie uważasz ze wypadaloby napisać ze zawieszasz czy cos ? Było by milo gdybyś się odezwała i napisala co dalej z blogiem...
OdpowiedzUsuńWeny i niechętnie pozdrawiam
Żyjesz?
OdpowiedzUsuńOdezwij się chociaż do nas,co?
Pozdrawiam Marta
Super piszesz, niesamowity styl.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze w końcu uwolnią się od tych zaklęć i zrozumieją, że się kochają.
Czekam z niecierpliwością ;)
Znajdź trochę czasu i pisz, bo nie możesz zmarnować swojego talentu :)
kiedy kolejny rozdzial? zlituj sie kobieto!
OdpowiedzUsuńWitajcie tak to ja. Wiem że ostatnio susza na blogu niestety pan Wen gdzieś mi wziął przez te wszystkie problemy i niestety chyba zabłądził. Mam problem z pisaniem nie idzie tak gładko jakbym chciała ale najważniejsza informacja jest taka że zaczęłam więc mam nadzieję że trochę się ruszy. W najbliższym czasie zostanie opublikowana moja miniatura a przynajmniej jej pierwsza część. Sam wam znać w osobnym poście co i jak.
OdpowiedzUsuńCierpliwości już niedługo
PPozdrawiam was serdecznie
Bardzo liczę, że coś się wkrótce pojawi, bo dużo osób mi już narzekało "Czy Rapsodia porzuciła bloga?" :) A chyba szkoda by było stracić oddane grono czytelników :)
UsuńWeny i Pozdrawiam.
Wiesz dobrze Veniku jak to jest u mnie z pisaniem. Starałam się ale było ciężko. Teraz jest lepiej wieczory są dłuższe. Rozdział będzie niedługo ale przez dobry miesiąc zupełnie odciełam się od mrocznych i chyba to mi pomogło. Zobacz że nawet do ciebie nie zaglądałam a to znaczy że było źle.
OdpowiedzUsuńObiecuję że jak kolejna część się w końcu pojawi to nie będą to trzy strony ;-) Cierpliwości pozdrawiam Rapsodia
Rozumiem w 100%, wiesz, że ja z Mrocznym to zostanę i 20 lat jeśli będzie trzeba, żałuję tylko, że może kilka osób stracić je z oczu :) Szkoda by było, bo to takie piękne i dojrzałe!
UsuńPozdrawiam Cieplutko! :)