czwartek, 15 stycznia 2015

część dwudziesta ósma

Witajcie. Przybywam do Was z nowym rozdziałem.
Ostatni dość trudno mi się pisze. brak czasu do tego ta okropna pogoda. Wspomóżcie moją wenę komentarzami, bo ostatnio mam straszny niedosyt a nie chcę Wam znowu stawiać warunków.
No dobrze nie przynudzam już. chciałam Was jeszcze tylko zaprosić za moją stronkę na facebooku. zamieszczam tam powiadomienia o rozdziałach i zawsze można się tam ze mną skontaktować.
https://m.facebook.com/profile.php?id=366875903467263&ref=bookmark






Korytarze były pełne śmierciożerców. Większość z nich, w przeciwieństwie do jej towarzysza, miało maski. Wszyscy jednak, niezależnie – zamaskowani czy nie, schodzili im z drogi, część nawet się kłaniała. Hermiona obserwowała wszystko spod kurtyny swoich niesfornych włosów. W końcu stanęli przed drzwiami do jego apartamentu. Otworzył i wpuścił ją do środka. Znaleźli się w saloniku łudząco podobnym do tego w komnatach Severusa. Tylko kolorystyka i ustawienie mebli trochę się różniły.
- Chyba ciągle jest w sypialni. Powinniśmy do niej iść? – Nie wiedziała, dlaczego mówił przyciszonym głosem, ale odpowiedziała mu w podobnym tonie.
- Poczekaj. Jest coś, co nie daje mi spokoju... Możemy jeszcze chwilę porozmawiać? – Lekko sfrustrowany zaprowadził ją do gabinetu. Wielkie biurko zawalone było papierami. Ściany pokrywały regały, ale tylko na kilku półkach były książki. Na większości zalegały stosy zapisanych pergaminów.
- O co chodzi? – Ledwo dosłyszała jego słowa, które zagłuszył potężny grzmot. Nawałnica przybierała na sile.
- Wiesz, że podczas ceremonii rzucono na mnie kilka zaklęć, które mogą całkowicie zmienić moje życie... – Zawahała się, nie do końca wiedziała, jak to ująć, by znowu nie myślał, że wystawia go na próbę. – Chciałam się po prostu dowiedzieć, jakie zaklęcia chcesz rzucić na Ginny. Chcę się upewnić, czy moja przyjaciółka nadal będzie mogła decydować o sobie, czy, tak jak ja, będzie własnością mężczyzny? – Nie chciała wspominać o jego matce. Severus nie chciał jej dokładnie tego wytłumaczyć, ale nie życzyła przyjaciółce takiego losu. Dlatego musiała ująć to tak, by się upewnić co do jego zamiarów.
- Już ci to mówiłem, ale, widać, nie dość dobitnie. – Czuła, jak bardzo irytują go jej słowa, jego ton był wyniosły i chłodny, niemal oficjalny. – Jeśli Ginewra spełni określone warunki, będzie mogła żyć jak tylko zechce. Nie mam żadnego prawa decydować o jej życiu...
- Ale jako jej mąż możesz zyskać takie prawo... – upierała się, nie dając za wygraną.
- Ja myślałem o zupełnie innych zaklęciach niż te, które zostały rzucone na ciebie. – Zaczął w końcu tłumaczyć jak małemu dziecku, ale widziała, że znowu go uraziła swoim brakiem zaufania. – Mam zamiar użyć takich, dzięki którym żaden członek jej rodziny nie będzie mógł zrobić mi krzywdy, a uwierz mi, po ostatnim starciu z Wieprzlejem nie mam ochoty na powtórkę, zwłaszcza że ona ma jeszcze pięciu braci... – Jej ciche prychnięcie sprawiło, że się odwrócił i spojrzał na nią ostro. Jego spojrzenie odebrało jej na moment zdolność ruchu, nie potrafiła się odezwać. Podszedł bardzo blisko i dziwnie twardym tonem dodał – To zaklęcie spowoduje też, że Lucjusz nie będzie mógł jej więcej tknąć. – To jedno zdanie zupełnie zmieniło jej stosunek do zaistniałej sytuacji
- Od kiedy mówisz o swoim ojcu po imieniu?
- Ja nie mam ojca... – lód w głosie Draco zmroził dziewczynę. Przytaknęła tylko, chcąc mu pokazać, że zrozumiała. – Lepiej już chodźmy. – Przeszedł szybko przez salon, potem przystanął na chwilę. Słyszała, jak stara się opanować przyspieszony po ich rozmowie oddech, zanim otworzył drzwi i wszedł do sypialni. Hermiona stanęła zaraz za nim. W sypialni panował półmrok. Długą chwilę zajęło jej zlokalizowanie Ginny. Siedziała w kącie pokoju. Błyskawica oświetliła jej zastygłą w przerażeniu twarz. W tej samej chwili Draco zrobił kolejny krok naprzód. Pisk dziewczyny zmieszał się z potężnym grzmotem, tworząc najgorszy dźwięk, jaki słyszała w życiu. Odruchowo wyciągnęła Draco z sypialni i zamknęła za nimi drzwi. Zachowanie przyjaciółki ją przeraziło, nigdy wcześniej nie widziała Ginny w takim stanie. Zawsze uśmiechnięta i energiczna, teraz wyglądała jak półżywa.
- Co ty wyprawiasz? – usłyszała obok siebie syk blondyna i otrząsnęła się z lekkiego szoku, jakiego doznała po tym, co zobaczyła.
- Przepraszam, ja po prostu...
- Czy zdajesz sobie sprawę, że właśnie wyrzuciłaś mnie z mojej własnej sypialni? – Jego głos był ni to urażony, ni wściekły. Twarz tonęła w półmroku. W świetle kolejnej błyskawicy dojrzała to, co tak bardzo wystraszyło Rudą. Bez problemu mogłaby pomylić go w tej chwili z Lucjuszem...
- Chciałabym na razie zostać z nią sama... Wydaje mi się, że ona nie do końca wie, co się dzieje. To światło... Pozwól mi z nią porozmawiać... I przydałyby się jakieś świece, tam jest ciemno jak w lochu. – Jego mina na początku wyrażała tylko dezaprobatę, ale po ostatnich słowach wyraz jego twarzy się zmienił. Natychmiast odwrócił się do niej tyłem.
- Idź. Zaraz przyślę skrzata ze świecami. Gdyby coś było potrzebne, zaczekam tutaj. – Nie widziała jego twarzy, ale jego głos był dziwny, jakby mówił przez zaciśnięte zęby. Stała chwilę, przyglądając mu się, ale on się nawet nie poruszył. W końcu nacisnęła na klamkę i weszła do sypialni. Ginny siedziała w tym samym miejscu co wcześniej, ze wzrokiem wbitym w drzwi. Hermiona nie bardzo wiedziała, co ma zrobić, ale instynktownie odezwała się jak do małego dziecka.
- Ginny, to j,a Hermiona. Podeszła bliżej, czekając na jakąkolwiek reakcję, jednak na próżno. Rudowłosa patrzyła ciągle ponad jej ramieniem. Uklękła na podłodze przed przyjaciółką, powoli, ostrożnie przytuliła ją. Nie chciała jej znowu wystraszyć. – Ginny, poznajesz mnie? – Ginny była gotowa w każdej chwili uciec. Hermiona czuła jej napięcie i strach. Przytulała ją kilka minut, ale dziewczyna wcale się nie uspokoiła.
- Widziałam go. Był tu przed chwilą. Przyszedł, żeby mnie zabić. – Jej rozgorączkowany szept jeszcze bardziej przeraził Hermionę, ale starała się nie pokazywać tego przyjaciółce.
- Kto przyszedł? – Zapytała, choć przypuszczała, jaka będzie odpowiedź.
- Lucjusz Malfoy...
- Gin, to nie był Lucjusz – starała się ją przekonać, głaszcząc uspokajającym, jednostajnym ruchem po splątanych włosach. Dziewczyna jednak odepchnęła ją i spanikowana rozglądała się wokół, a potem spojrzała jej prosto w oczy.
- Nie wierzysz mi? Przysięgam, on tu przed chwilą był. Widziałam go na pewno. To był Malfoy!
- Ale to nie mógł być Lucjusz.
- Wszystko jedno, to był Malfoy! – Hermiona zaniemówiła. Stalowa nuta w głosie przyjaciółki w końcu przekonała ją, że Ginny traktuje i ojca i syna tak samo. Na razie dała za wygraną. Musiała przytaknąć, dziewczyna miała rację, ale z ciężkim sercem patrzyła na jej przerażoną twarz. Przytuliła ją ponownie, żeby obie poczuły się choć odrobinę lepiej, mogąc zaznać swojej bliskości. Chwilę później zjawił się skrzat i bardzo szybko uporał się z zapaleniem kilkunastu świec. W pokoju w końcu zrobiło się jaśniej. Błyskawice nie wydawały się już tak groźne w miękkim blasku małych płomyków. Hermiona podniosła przyjaciółkę i posadziła na stojącym nieopodal fotelu, a sama zaczęła się rozglądać. Łóżko było w kompletnym nieładzie. Na stoliku stało wciąż ciepłe śniadanie. Nigdzie jednak nie widziała żadnych ubrań.
- Poczekaj tu. Za chwilę wrócę. – Rudowłosa nie odpowiedziała, wpatrywała się w płomień jednej ze świec. Hermiona chciała iść do saloniku, ale zanim zdążyła zrobić choć krok, poczuła mocny uścisk na przedramieniu. Odwróciła się i napotkała zalęknione spojrzenie brązowych oczu.
- Na pewno? – Bardziej wyczytała z ruchu jej warg niż usłyszała.
- Obiecuję. Nie będzie mnie tylko chwilkę. – Dziewczyna rozluźniła uścisk, pozwalając Hermionie odejść. Starsza gryfonka wiedziała, ile ją to kosztowało. Z nią czuła się bezpiecznie.
Szybko zamknęła za sobą drzwi, nie oglądając się za siebie. Draco siedział w fotelu tyłem do niej i popijał Ognistą. Nie odwrócił się, tylko obserwował, jak bursztynowy płyn wiruje w szklance w blasku płonącego kominka.
- Zapomniałaś czegoś? – zapytał swoim zwykłym, lekko znudzonym tonem. Odstawił szklankę na barek i podszedł.
- Mógłbyś chociaż dać Ginny jakieś ubrania? – Odezwała się z pretensją w głosie, kiedy stanął przed nią. Na jej słowa wywrócił tylko oczami.
- Sprawdzałaś może w łazience? – Ironia w jego głosie zdenerwowała ją, ale po chwili zrobiło jej się strasznie głupio, że tak od razu przybiegła z awanturą… Na początku, kiedy nie mogła znaleźć ubrań, pomyślała że po prostu o tym zapomniał, ale potem przyzwyczajenie zwyciężyło i zaczęła go podejrzewać o jakieś złe zamiary. Kiedy Hermiona przez dłuższą chwilę nie odezwała się, dodał. – Uwierz mi, naprawdę nie miałem ochoty oglądać jej nago... Najchętniej w ogóle bym jej nie niepokoił przez najbliższych kilka dni, niestety to niemożliwe.
- Nie wiem, dlaczego tak wyszło... Ja po prostu... – Gryfonka miała poczucie winy, chłopak tyle razy udowodnił jej, że się zmienił, a jednak ona ciągle nie mogła pozbyć się dawnych nawyków. Naszła ją smętna myśl, że jeśli jej tak trudno przejść nad jego zmianą do porządku dziennego, to jak przeskoczy nad tym Ginny?
- Nie tłumacz się. Ja też trudno przystosowuję się do zmian... – westchnął ciężko. – Niedługo moje życie się zmieni. Już zaczęły się zmiany – ruchem głowy wskazał na drzwi – moje nawyki, większość przyzwyczajeń... Myślisz, że żona pozwoli mi czasem wyskoczyć z kumplami na miasto, na szklaneczkę czegoś mocniejszego? – Hermiona parsknęła niewesołym śmiechem. Miała nadzieję, że kiedyś naprawdę będą mogli śmiać się z tej sytuacji. Teraz jednak musiała wrócić do rzeczywistości, a ta wcale nie napawała optymizmem.
- Idę do Gin. – Stwierdziła krótko, a on skinął na zgodę. Przez chwilę wydawało jej się, że chce coś dodać, dlatego zatrzymała się jeszcze.
- Jeśli będzie trzeba, zmuś ją, choćby szantażem, do jedzenia. Nie chciałbym, żeby Snape poił ją większą ilością eliksirów i siedział mi bez przerwy na głowie – dodał z lekko zrezygnowaną miną. Dziewczyna uśmiechnęła się do blondyna pokrzepiająco i wróciła do sypialni. Zastanawiała się przez chwilę, co najpierw zrobić z Ginny – nakarmić ją czy umyć i ubrać. Czuła się, jakby miała się zajmować małym dzieckiem, które nie wie, co jest dla niego dobre. W końcu przeważyło wspomnienie o tym, jak bardzo chciała być czysta po zajściu z Lucjuszem w komnatach Voldemorta. Zaprowadziła Ginny do łazienki. Ruda była taka bezradna, jakby nie miała pełnej świadomości, co się z nią dzieje. Dopiero po setnym zapewnieniu, że Hermiona nigdzie się nie wybiera i będzie pilnować drzwi, zgodziła się oddać kołdrę i wejść pod prysznic.
Hermiona zastanawiała się tylko chwilę, co ma zrobić dalej. Weszła do saloniku. Draco nadal tam był. Stał w oknie i przyglądał się, jak błyskawice rozświetlają rozległy krajobraz. Nie od razu jej oczy przyzwyczaiły się do panującego półmroku, dlatego jego smutny głos zaskoczył ją.
- Coś jeszcze cię dręczy? – Dziewczyna zatrzymała się w pół kroku, ale udała, że nie zauważyła, w jakim stanie jest ślizgon. Poprzednim razem żartami chciał zamydlić jej oczy ale zdała sobie sprawę, że kolejne porównanie do ojca... Stop. Do Lucjusza... musiało go zaboleć. Hermiona obiecała sobie, że postara się w ogóle nie wspominać o Lucjuszu przy Draco. Nie mogła jednak ręczyć za Ginny… dziewczyna potrafiła być porywcza, ale musi przywyknąć, oswoić się...
- Sądzę, że powinieneś zjeść z nami śniadanie. Ginny musi przyzwyczaić się do twojej obecności... Jeśli spędzimy we troje trochę czasu, sądzę, że powoli przestanie reagować na ciebie tak histerycznie, musisz tylko dać jej czas. – Sama nie do końca wierzyła w to, co mówi, ale miała nadzieję, że kiedyś okaże się, że miała rację. Ginny zawsze była o wiele bardziej emocjonalna od niej samej. Przeżywała swoje porażki i sukcesy. Od razu było widać, kiedy jest szczęśliwa lub smutna. Teraz była dziwna, raz nienaturalnie spokojna, raz roztrzęsiona, zupełnie rozchwiana emocjonalnie.
- Nie. Dziś dam spokój i jej, i sobie. Idź do niej sama. Dopilnuj, żeby coś zjadła, a za godzinę odprowadzę cię do Snape'a. Twój plan możemy zacząć realizować od jutra. – Zmęczenie i rezygnacja aż biły z jego głosu. Chciała zapytać, czy żałuje tego, że pomógł Ginny, że uratował ją od dużo gorszego losu, ale nie zdobyła się na to. Mogła tylko próbować wcielić w życie swój zamiar i mieć nadzieję. A im szybciej się to stanie, tym lepiej zarówno dla niej, jak i przyszłych małżonków.
- Nie sądzę... – chciała jeszcze raz spróbować go przekonać, ale przerwał jej ostro.
- Dosyć! Powiedziałem, od jutra. – Na chwilę ją zatkało. Nigdy się do niej tak nie zwracał, nawet w szkole, tyle że wtedy nie miał nad nią żadnej władzy, a teraz... Nie mogła jednak poddać się tak po prostu. To nie leżało w jej naturze.
- Twoje władcze tony na mnie nie działają. Moim zdaniem, im szybciej, tym lepiej, ale jak sobie chcesz. Gdzie zamierzasz spać? – To ostatnie pytanie wyszło samo z siebie, nawet nie zastanawiała się nad tym wcześniej, ale jego wcale nie zdziwiło.
- Tutaj. Skrzat poinformuje mnie, kiedy zaśnie. – Gryfonka pokręciła tylko głową. Nie chciała się z nim kłócić, a nie potrafiłaby mu wytłumaczyć, jak się czuła wtedy, pierwszej nocy, kiedy obudziła się w komnatach Severusa... W jego łóżku…
- Sądzę, że jutro powinieneś jej wytłumaczyć, czego od niej oczekujesz. Powiedzieć od razu, czego jej nie wolno i wyjaśnić sytuację, to może bardzo uprościć sprawę. A przynajmniej mi było łatwiej, kiedy dostałam kilka odpowiedzi. – Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, zupełnie jakby jej wcale nie słuchał. Tylko jego słowa temu przeczyły.
- Zastanowię się nad tym, a teraz idź, bo znowu wpadnie w histerię, jak cię nie będzie. Równo za godzinę zapukam. Masz wyjść, inaczej po ciebie przyjdę.
Czy miała jakikolwiek wybór? Weszła z powrotem do sypialni i stanęła pod drzwiami łazienki, chwilę potem usłyszała, że szum wody ustał. Ginny wyszła kilka minut później z ręcznikiem na głowie, w luźnych czarnych spodniach i ciemnozielonej bluzce z długim rękawem. W porównaniu z ubraną w piękną czarną suknię Hermioną wyglądała skromnie. Nie miało to jednak teraz żadnego znaczenia. Dziewczyny usiadły przy stole. Starsza gryfonka nałożyła na dwa talerze jedzenie i uważnie obserwowała przyjaciółkę. Ginny jadła mechanicznie. Była jakby nieobecna. Cisza panująca między nimi zaczęła powoli ciążyć brązowowłosej.
- Ginny, posłuchaj mnie. Będziesz tu teraz mieszkała z Draco Malfoyem. Rozumiesz? Tutaj będziesz bezpieczna. Nikt cię nie skrzywdzi. – Dziewczyna nie reagowała na jej słowa. Jadła powoli, wpatrując się we własny talerz. Hermiona starała się tłumaczyć Ginny, co się dzieje, jak ma się zachowywać, ale jej wysiłki nie przyniosły żadnego efektu. Rudowłosa pokiwała tylko kilka razy głową i dalej milczała. W końcu, kiedy Hermiona uznała, że jej przyjaciółka zjadła już wystarczająco, dużo wstała, wzięła maść na blizny i podeszła do dziewczyny.
- Chodźmy. – Ginny bez słowa podniosła się i położyła na łóżku, podwijając bluzkę. – długo jeszcze masz zamiar tak milczeć? Powiedz coś. Cokolwiek.
- On znowu tu przyjdzie. Ja... Nie chcę. – Jej głos znowu stawał się roztrzęsiony. Hermiona nie widziała twarzy przyjaciółki, ale nie potrzebowała tego, by wiedzieć, że po jej policzkach znowu płyną łzy.
- Spokojnie. Nic ci nie grozi. Dziś już nikt tu nie przyjdzie, a ja zjawię się jutro, obiecuję. – Powiedziała, modląc się w duchu, by nie wydarzyło się nic na tyle ważnego, by Draco musiał przyjść do swojego apartamentu. Szybko wmasowała maść w plecy dziewczyny i czekała, aż się wchłonie.
- Ale Malfoy... On... Jest zły. Wróci tu, żeby mnie znowu... – W tym momencie głos jej się zupełnie załamał, nie powstrzymywała już szlochu. Hermiona nie potrafiła na to patrzeć, ale nie umiała też zostawić przyjaciółki w takim stanie samej. Starała się ją podnieść i przytulić, ale Ginny skuliła się tylko z głową na jej kolanach i cicho płakała. Dziewczyna szeptała jej słowa pocieszenia, ale jej samej wydawały się puste. Sama nie wiedziała, ile tak siedziały. W końcu przerwało im pukanie do drzwi. Ginny poderwała się i zasłoniła odłożoną na łóżko kołdrą jak tarczą, jakby ta miała ją obronić.
- Spokojnie. Ja po prostu muszę już iść. Ktoś przyszedł, żeby odprowadzić mnie do mojego pana. Przyjdę do ciebie jutro. Obiecuję. – Ze smutkiem wyszła z pokoju. Draco nie odezwał się, kiedy weszła do saloniku. W milczeniu wrócili do komnat Severusa. Tam pożegnali się tylko kiwnięciem głowy.

47 komentarzy:

  1. Nie było Severusa :C Rozdział podobał mi się, Draco będzie dobry dla Ginny, miejmy nadzieję.
    Weny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie było Severusa :(
    No cóż może będzie w następnym :)
    Biedna Ginny, mam nadzieje,ze się ułoży.
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili

    opowiadaniahp.blogspot.com

    Miniaturki w tym sevmione :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniałe ff, chyba moje ulubione. Tak bardzo czekam na kolejne rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepszy blog Sevmione jaki kiedykolwiek czytałam!!! Masz ogromny talent!! Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. szkoda, że nie było Severusa... Pierwsze śniadanie Draco i Ginny zapowiada się ciekawie, tak jak ich ślub i pożycie małżeńskie:) Czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię takiego Draco i cieszę się, że dostał mu się osobny rozdział, ale... oszukujesz! Rozdział jest zdecydowane za krótki, albo zbyt ciekawy. Wciągnęłam się raz jeszcze i cichutko liczę, że kontynuacja pojawi się trochę szybciej...
    ...albo ciekawość zrobi mi coś niedobrego :(
    Jest świetnie, coraz lepiej, coraz bardziej intrygująco i ze zniecierpliwieniem czekam na rozwój wydarzeń! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no w końcu ktoś się nie żali że nie było Seva. ;-)
      ja nie oszukuję no może rozdział był odrobinę krótszy ale to co mi siedzi w głowie nie pasowało mi do klimatu tej części.

      Usuń
    2. To czekam na kolejną i na wszelki wypadek jestem tutaj codziennie :))

      Usuń
  7. Zachowanie Ginny wyszło Ci tak, że aż mi serce w piersi skacze. Instynkt w czystej postaci.
    A relacja Draco i Hermiony jest realistyczna, aż do bólu. Mogłabyś tylko czasami wtrącić Hermiony temperament, bo nagle zanikł. Rozumiem, że się zmieniła. I do tego Snape, ale przecież musi być w niej waleczność, tak samo jak w Ginny.
    Ogólnie całe opowiadanie wciągnęło mnie bez reszty, zauroczyłaś mnie prostotą słowa, a czasem wręcz przeciwnie. Akcja nie toczyła się jednostajnie, akcja opadała, akcja się wznosiła, aby po punkcie kulminacyjnym dać nam chwilę odpoczynku od emocji. Tak powinno wyglądać opowiadanie, nie rozumiem tylko, co tu robisz - czemu nie piszesz autorskiej książki?
    Błędów było w całym opowiadaniu nie tak dużo, może trzy na rozdział, ale to jakoś nieszczególnie mi przeszkadzało. Nie wszystko jest idealne - a ja wolałabym, żebyś miała braki w przecinkach, czy jakieś literówki, niż w kreowaniu bohaterów.
    Wykreowanie Severusa to żmudna praca, ja dalej się tego uczę, ale ty pokazałaś mi go w kompletnie innym świetle. Takim... kanonicznym? Nie to nie to słowo. Ludzkim. Tak, chyba tak.
    Bo widzisz, każdy uważa, że on tylko warczy jest niemiły, zgryźliwy i inne nieprzyjemne porównania, zabarwione kapką abstrakcji. On jest człowiekiem trudnym i ty go tak przedstawiłaś.
    Cała akcja toczy się w równoległym świecie pani Rowling, to jest niesamowite, bo o ile charaktery bohaterów są takie same (z małym wyjątkiem) to jednak wszystko przebiega inaczej. A jednocześnie jest tak prawdziwe, jak wyjęte z książki.
    Dałaś mi też trochę inspiracji, wskazówek, jak mogłabym przedstawić Severusa, jako bardziej ludzkie. Oczywiście, proszę to nie mylić z plagiatem, twoje pomysły raczej nie byłyby idealnie do moich powojennych czasów... już to sobie wyobrażam, Hermiona jako niewolnica po lekcjach, jasne.
    Z pewnością dodaję Cię do spisu czytelniczego i nie pozostaje mi nic innego, jak czekać aż znowu coś dodasz. Mam nadzieję, że szybko, a może nie. Liczy się jakość... NO I CHCE W NASTĘPNYM ROZDZIALE SEVERUSA.
    Chociaż muszę Ci powiedzieć, że przekonałam się do wątków innych bohaterów, które wplotłaś bardzo subtelnie.
    Salvio
    http://powojenna-historia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem dlaczego cholerny blogger nie chce współpracować i nie mogę odpowiedzieć z komórki. to wkur...wkurzające, bo ostatnio zaglądam głównie na komórce... no nie ważne.
      Dziękuję za wszystkie Twoje komentarze dodałaś mi takiej siły do pisania. Zniechęcenie, które ostatnio mnie nawiedzało zbyt często, gdzieś zniknęło. Planuję już kolejny rozdział postaram się o Severusa, ale nie wiem co z tego wyjdzie.
      jeśli chodzi o waleczność to hmmm... powiedzmy że z cech Gryfonów na razie wolę pokazać lojalność a potem pomyślę o reszcie.
      mówiłaś coś o dojrzałości... widzisz ja po prostu jestem już"stara dupa" w porównaniu do większości autorek fanfiction. Co do czerpania inspiracji to nie ma problemu.
      Postaram się zerknąć do ciebie w wolnej chwili ale nie obiecuję, że będzie to szybko.
      W miarę możliwości odpowiem na jeszcze kilka twoich komentarzy ;-)
      pozdrawiam rapsodia89

      Usuń
    2. ,,Stara dupa", która dodała świeżości i czegoś nowego do tego światka fanfiction. A taka stara to na pewno nie jesteś, w końcu umiesz się obsługiwać komputerem!
      Nie zerkaj do mnie, bo u mnie jest o wiele niższy poziom niż tutaj, więc tylko się będę palić ze wstydu!

      Usuń
    3. w moim nicku jest rocznik... może całkiem stara nie ale starsza od statystycznej autorki fanfiction
      teraz tym bardziej wejdę z ciekawości ;-P

      Usuń
  8. Świetny rozdział. Co prawda wole dramione ale niektóre sevmione Lubie. Możesz być szczęśliwa bo twoje polubiłam nie mogę się doczekać następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  9. Będę oryginalna i zapytam - Gdzie jest Severus? :D
    To tak w formie żartu, bo doskonale wiesz, że dla mnie rozdział z taką ilością Draco to smakowity kąsek :) Uwielbiam twoje opowiadanie z wielu powodów, między innymi dlatego, że znalazłam je tak dawno temu, gdy sama jeszcze nawet nie myślałam o pisaniu dramione, a właśnie sevmione było moją ulubioną parą - i nadal mam dla nich ogromny sentyment i spodziewam się wielkiego bum! emocji, gdy tylko uporasz się z wątkiem Ginny i Draco ( ktoś kiedyś powiedział, że to współcześni Romeo i Julia - moim zdaniem bliskie to prawdy :)). Nie mam się doprawdy czego przyczepić, bo twój styl niezmiennie mnie czaruje, jedynie co to chciałabym już znać ciąg dalszy - ale cierpliwość na pewno się opłaci :) Pozdrawiam Cię Serdecznie i do zobaczenia tutaj w kolejnej mrocznej części :) (na pewno przybędę! :D)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz, co ci powiem? Cholernie trudno się komentuje coś, co już wcześniej skomentowałam, ale się postaram.
    Ginn, tak jak mówiłam nareszcie konsekwencja w twoim wykonainiu.
    Draco i Weasley mi nie leżą, dlatego tak daleko omijam to w mrocznej, po prostu wolę Draco i HErmionę i nic na to nie poradzisz.
    ja czekam na nagini, nie porwałaś mnie w tym rozdziale, może to kwestia mojego nastroju, ostatnio chyba nawet najlepsze dzieło by do mnie nie trafiło, Może przeczytam go za jakiś czas, kiedyś, gdy odświeżę całość historii, osobiście radzę słuchać Aliny, miała temat o szaleństwie na maturze, co do mnie, ciekawa jestem jak z tego wyjdziesz, czy pójdziesz za sugestią, musisz być ostrożna, zarysowałaś pewną scenę i teraz musisz powoli z tego wychodzić.... nic na siłę, moja droga.
    twój oddany
    A.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem pełna nadziei w związku z Ginny i Draco! Strasznie lubię ten paring. :D Rozdział podobał mi się strasznie, a przeczytałam go w parę minut. Taki był ciekawy! Już się nie mogę doczekać kolejnej części. Twoje opowiadanie jest jedyne w swoim rodzaju i dlatego je uwielbiam. Gdybyś z jakiś powodów przerwała pisanie byłabym niepocieszona. :( Co prawda coraz rzadziej czytam opowiadania, strasznie jestem do tyłu praktycznie wszędzie, gdzie kiedyś pisałam komentarze i trochę mi smutno z tego powodu, ale gdy widzę nowy rozdział na tym twoim blogu, ciekawość zawsze bierze górę i nawet, gdy nie mam czasu zdążę przeczytać rozdział. Niestety gorzej z komentowaniem. :/ Wiedz jednak, że ciągle jestem zachwycona i ciekawa jak ta historia się skończy. Z całych sił trzymam kciuki, by wena powróciła. A szczególnie życzę Ci, by pisanie z powrotem przynosiło ci wiele radości i przyjemności! A co do rozdziału. . Brakowało mi trochę Severusa, ale z drugiej strony strasznie ciekawi i intryguje mnie wątek Ginny i Draco. Wierzę, że w Ginny trochę dojdzie do siebie w miarę szybko. .. A tak w ogóle, to strasznie jestem niezwykle zafrapowana, jak by sie mogła ta historia skończyć. Jest tyle możliwości! Jak o tym pomyślę, to aż mi się w głowie kręci. :)
    Mam nadzieję, że kolejnym razem także poświęcę parę minut i zostawię komentarz, bo, naprawdę, zapomniałam już, ile człowiek ma radości z utwierdzania kogoś w tym, że ma talent i wyobraźnię do pisania!
    Teraz nie pozostaje mi już nic innego jak czekać z utęsknieniem na kolejny rozdział! Marzę, że będzie to za niedługo. *.*
    Zaczytana, zabiegana i pełna ciekawości:
    ~~mlodzia113 ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nawet nie wiesz jak się cieszę z twojego komentarza. myślałam już że całkiem zapomniałaś o fanfction. liczę, że znajdziesz trochę czasu na czytanie i komentowanie. jak byś się nudziła to na moim drugim blogu też są nowe rozdziały. poza tym chętnie trzymałabym z Tobą jakiś kontakt. kolejny rozdział nie wiem kiedy niestety bo ja ferii nie mam ba nie mam nawet wakacji ;-P niemniej postaram się coś wyskrobać.
      pozdrawiam raps

      Usuń
    2. Nie zapomniałam, w życiu! Tylko że do matury rok został, a ja kicha a nie umiem ;.; Nie wiem, jak ja matme zdam :D Właśnie też chętnie bym jakiś kontakt z Tobą utrzymywałam. :) Tylko nie wiem przez co? Bo ja na gg nie wchodzę od... Doś dawna. Teraz jedynie Facebook i konto Google... ;)
      Ach a ja jeszcze tydzień i mam ferie. *.*
      Właśnie chcę wszystko nadrobić, ale mam tego tyle, że aż strach :D
      Pozdrowienia ;)

      Usuń
    3. Mam stronkę na facebooku (we wstępie jest adres) i swój profil Rapsodia Fanfiction powinno ci wyskoczyć bez problemu. Zdjęcie profilowe takie jak w google. A maila na pewno podawałam w komentarzach pod którymś rozdziałem (ok. 20) na po innej stronie czasu. Zapraszam ;-)

      Usuń
  12. Nie powiem, że nie brakowało mi Snape'a w tym rozdziale bo bym skłamała. Bardzo podoba mi się fabuła tej historii, ponieważ jest inna. Jednakże dla mnie najważniejszym bohaterem jest Severus dlatego to na niego będę zawsze czekać w rozdziałach.
    Nigdy nie lubiłam Dracona. Zawsze wydawał mi się syneczkiem bogatego tatusia , który nie jest przygotowany do normalnego życia. Jednak sposób w jaki co przedstawiłaś ( zwłaszcza w tym rozdziale ) w jakimś stopniu zmienił mój sposób myślenia o nim. Przedstawiłaś go przede wszystkich tak , że poczułam, że nie jest już dzieckiem tylko mężczyzną. Poczułam, jego nienawiść do ojca , to , że życie przestało go rozpieszczać. Poczułam jego męskość. Nie jest już chłopcem z ulizanymi włosami i dwoma gorylami koło siebie,
    Co nie znaczy , że od razu zmienię go na Snape'a :) do tego jeszcze dużo mu brakuje , ale to tylko moje zdanie :)
    Czekam z niecierpliwością na kolejne części i mam nadzieje, że Severus niedługo wejdzie znów na scenę.
    Życzę Weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie do przeczytania szóstej części pottera też myślałam o Draco jako o takim który dostaje wszystko bo ma bogatych rodziców itp ale potem cóż... Zmienił się ja osobiście uażam, że mu porządnie dokopałam w tym opowiadaniu i wyprowadzam go na ludzi. A, że nie od razu ujawniam wszystkie jego tajemnice, to już inna kwestia. Na pewno mój Draco się zmienił, ale nadal w pewnym stopniu jest kanoniczny. A przynajmniej mam taką nadzieję.
      Severus będzie. Oczywiście, że będzie. Mam nadzieje, że to co mi ostatnio przyszło do głowy dzięki inspiracji pewną ciekawą rozmową (pozdrowienia dla Wesołej Konferencji) w jakimŚ stopniu Was usatysfakcjonuje. Przynajmniej jeśli chodzi o Seva :-D
      pozdrawiam rapsodia89

      Usuń
  13. Super, jestem pełna podziwu dla ciebie :d cieszę się, że nie podajesz się i walczysz i piszesz i och, no nie wiem jak to powiedzieć, jestem bardzo zadowolona z tego rozdziału :D
    Życzę MEGA MEGA DUŻO weny
    Pozdrawiam
    J.M.K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za wsparcie. Postaram się napisać kolejny rozdział trochę szybciej, ale nie wiem co z tego wyjdzie.
      Mam nadzieję, że będziesz z niego równie zadowolona jak z tego ;-P
      pozdrawiam

      Usuń
  14. #RóżoweCiasteczka, #SłoneCiacha

    Na początku (pierwsze trzy rozdziały) komentowałam po kolei, ale potem stwierdziłam, że podsumuję wszystko w jednym (oprócz tych 3 części, nie będę się niepotrzebnie powtarzać).
    Jeśli chodzi o treść:
    Na ślubie Billa Weasleya i Fleur Delacour Hermiona i Ginny zostały porwane przez Śmierciożerców. Okazało się, że dziewczyny skończyły w niewoli. Odbyła się ceremonia, w której uczestniczył sam Voldemort (swoją drogą, on nie ma ważniejszych rzeczy do roboty?) i wszyscy Śmierciożercy. Hermionę poddali „licytacji”, Śmierciożercy przedstawiali Riddle’owi swoje propozycje tego, co by z dziewczyną zrobili (było mnóstwo propozycji erotycznych, bo po co komu służka w domu), a Voldi musiał wybrać oryginalnego zwycięzcę. Wygrał Snape, który może oryginalny nie był, ale dawno o nic nie prosił, więc dostał dziewczynę. Przy wszystkich musiał oznaczyć (jak pies), że Herma należy do niego, poprzez publiczne zgwałcenie jej. Lucjusz, jak się okazało, miał obowiązek rzucenia na nią zaklęć wiążących Granger z jej panem (jak np. zaklęcie, które dawało mu znać, kiedy Sev i Herma współżyli lub które sprawiało, że Hermiona powoli zakochiwała się w Snape’ie). Z jakiegoś powodu licytacja o Ginny Weasley się nie odbyła, przełożyli ją na kiedyś indziej. W zamian dostała opiekuna, który opiekował się nią w lochach (karmił ją itp.).
    Czytanie dalej skłaniało mnie do jednego stwierdzenia: Śmierciożerca to nazwa ekskluzywnego burdelu, a Voldemort to taki trochę alfons.
    Severus nie wykorzystywał Hermiony jak na niewolnicę przystało. Nie rozkazywał jej, zrób to i tamto, ale on ją nawet PROSIŁ, żeby coś zrobiła, na co ona z łaską przystawała. Sev wykorzystywał ją tylko w łóżku. Niewolnica seksu. Hermi siedzi w saloniku, zamiast stać przy swoim panu i mu usługiwać. Chociażby na pokaz (w takim świecie byłoby dla mnie dziwne, gdyby służka za mną nie chodziła, chyba że odbywały się jakieś ważne spotkania).
    Następnie Lucjusz jest zazdrosny, bo to on chciał dostać Hermionę, więc po prostu usiłuje ją zgwałcić. Dziewczyna tak się zdenerwowała i spanikowała, że użyła bezróżdżkowej magii, aby się uwolnić (jak słodko, ale zarazem spodobało mi się, że jej magia pozostawia ślady jakby po mrozie, a Snape’a po ogniu). Swoją drogą zalatuje mi tutaj trochę Trudi Canavan i jej książką „Uczennica Maga” (chyba ta część, mogę się mylić), gdzie była podoba sytuacja z tą magią. Może przypadek – jestem skłonna w to uwierzyć, samej mi zdarzyło się raz czy dwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzuciło mi się w oczy (we wczesnych rozdziałach) stwierdzenia jak „jak głupia Puchonka” lub „bezmózga Puchonka”. Nie ukrywam, że czuję się nieco urażona, bo najwyraźniej coraz więcej ludzi myśli, że do Hufflepuffu trafiają tylko ludzie głupi. Zaskoczę Was wszystkich: otóż nie. Hufflepuff cechuje się lojalnością, nie głupotą czy ziemniakami. No, wyżyłam się, może ktoś się powstrzyma przed dalszymi obelgami. Toż to swego rodzaju rasizm!
      Chciałabym wytknąć coś, co może zrobiłaś świadomie, a może nie. Gdy Ginny siedziała w lochach, jej opiekun przyniósł jej stertę książek. Był wśród niej „Zmierzch” Stephanie Meyer. Nie mam nic przeciwko temu, sama wplątuję czasami mugolskie książki. Akcja opowiadania dzieje się w 1997/8 roku, a „Zmierzch” wyszedł dopiero w 2007 roku. Wniosek nasuwa się chyba sam.
      Dalej, hm, Severus jest pod wpływem Imperiusa i zamierza zgwałcić Hermionę. Ona zdaje sobie sprawę z tego, że Sev jest zaczarowany i uderza swojego pana w twarz z nadzieją, że ten się ocknie. Porusza mnie to, że aż tak mu zaufała z tym, że mówił, że nigdy jej nie skrzywidzi. Hermiona jednak również dostaje w twarz, dzięki czemu dostaje potwierdzenie, że nie jest to prawdziwy Snape. Powiedział on kiedyś do niej, że nie bije kobiet.
      Podobało mi się też, że tak jakby… hm, przestawiłaś rozdziały. Najpierw opisałaś Severusa pod wpływem Imperio, zostawiając czytelników zszokowanych, a później wyjaśniłaś jak to się w ogóle stało.
      Opiekun Ginny wyjeżdża, na czym korzysta Lucjusz i jego kumple. Ten, który tak nienawidził Weasleyów, pragnie Ginny tak bardzo, że ją gwałci. Potem przekazuje ją swoim kumplom, przeszkadza im w tym Sev i Lucek rzuca na niego Imperio. Choć samo pragnienie Weasleya byłoby poniżej jego godności, moim skromnym zdaniem.
      W rozdziale 12. dowiadujemy się o odstępstwie od kanonu – Narcyza nie żyje. Nikt jednak nie chce rozmawiać na ten temat.
      W rozdziale 13. do Ginny zwrócono się per „pani”. Może się nie znam, ale skoro jest niewolnicą, nie ma prawa do posiadania czegokolwiek, a tym bardziej tytułów. Poza tym zwrot „pani” zwykle oznacza szacunek do rozmówcy, a sam fakt, że mówił to jeden ze Śmierciożerców sobie przeczy.
      W miarę jak historia postępuje, widać przemianę Hermiony, ale też Severusa. Zakochują się w sobie, ale każdy wmawia sobie, że to nieprawda. Mówią, że to tylko działanie zaklęcia rzuconego przez Lucjusza i chcą je jak najprędzej zerwać (jak wiadomo, Snape jest szpiegiem Zakonu, ale jednak nie za bardzo), choć bardzo się z tym obijają.
      Po rozdziale 15. stwierdzam, że Hermiona jest cholerną egoistką. Jakiś czas po gwałcie Voldemort sprowadził Ginny do klatki w swojej kwaterze, gdzie miała być lepiej chroniona. Pozwolono Hermie na odwiedziny u Weasley. Widzą się pierwszy raz od porwania, w NIEWOLI. Po gwałcie Ginny jest cała posiniaczona i poobijana, zamknęła się w sobie, a gdy przychodzi Granger, otwiera się. Jak się okazuje – niepotrzebnie, bo Hermiona chce tylko porozmawiać o sobie i Snape’ie. Nie padły słowa takie jak „będzie dobrze, nie martw się, uwolnimy cię”. Nie. Ona chwali się, jak nieźle ma z Sevem i że chyba go kocha, ale nie jest pewna i mówi o tym, co robią, kiedy nikt nie patrzy. Wizyta sięga końca.

      Usuń
    2. Chciałabym wspomnieć o tym, że jakieś 80% Zakonu to Weasleye. Ginny jest ich rodziną, Hermiona jest/była dziewczyną Rona i przyjaciółką Harry’ego. A działań Zakonu doczekałam się dosyć późno i nie były one zbyt efektowne. To znaczy… Zakonu, jeżeli można w to wliczać samych małoletnich przyjaciół Granger. Napadli na Malfoy Manor, choć nawet nie mieli pewności, że to tam znajdują się dziewczyny (a nie znajdowały się). Amatorszczyzna. We trójkę potrafili włamać się do Ministerstwa Magii, a cały Zakon nie potrafi nawet zlokalizować dwóch dziewczyn. Swoją drogą, co chłopcy robili przez ten cały czas? Siedzieli bezczynnie w Hogwarcie, a jak trzeba było spisać lekcje i poszukać Hermiony, to nagle zauważyli, że zniknęła? Brawa za spostrzegawczość, chłopcy!
      Może jestem trochę za ostra, przepraszam, ale nie bierz tego do siebie. Nieważne jak chamsko by to brzmiało, nie mam tego na celu. Po prostu dobija mnie głupota niektórych bohaterów.
      Z reguły nie lubię Malfoya (i Juniora i Seniora, ale mówię tu o Dracze), ale przygarnął sobie moją sympatię, gdy opisałaś ten sen, który miał, kiedy był nieprzytomny. Nareszcie widać, że ktoś tutaj ma uczucia, nawet jeśli to tylko tęsknota za zmarłą matką. Scena z Narcyzą przy jeziorze wydała mi się taka… naturalna. Narcyza jest ostoją Draco i to ona ma na niego największy wpływ, nawet jeśli nie żyje, co podkreśla klęskę rodzicielską Lucjusza. W pewnym sensie uświadomiło mi to, że Dracze się urodził, a nie wykluł z jajka (metaforycznie: Malfoy Jr. też jest człowiekiem).
      Ach, i o ile rickmanowy Snape w Twoim opowiadaniu wydawał mi się nieodpowiedni (zwyczajnie nie mogłam go sobie wyobrazić podczas tych wszystkich rzeczy, które wyprawiał), to ten pan ze zdjęcia przy którymś poście wydaje mi się idealny do tej roli. Taki badass, ale z iskrą i mądrością w oczach. Świetny wybór.
      „(…) nie wolno mu dopuścić, by Gryfonka się w nim zakochała, a tym, co właśnie wyrabiały jego palce w jej wnętrzu, na pewno jej do tego nie zniechęcał.” – Hermiona zakochuje się w Snape’ie poprzez seks. Łał, nie spodziewałam się tego po tak mądrej kobiecie.
      Jak mówiłam, Snape nie traktuje Hermiony jak niewolnicy. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle… Ale w ostateczności mógłby jej rozkazać. Ten jednak się jej PYTA, czy zajmie się Draconem, bo biedny Smok wróci do nich chory. Przecież Snape jest jego chrzestnym. Co musiałoby się stać, aby ROZKAZAŁ Hermionie coś zrobić? Chodzi mi o to, że Sev rzadko okazuje, jak zależy mu na Draco i gdyby w tej sytuacji postawił twardo na swoim, Hermiona chyba by to bardziej… doceniła? zrozumiała?
      Co więcej, odczuwam wrażenie, że Herma w ogóle nie dba o kogokolwiek poza nią samą i Severusem. Jasne, wspomni coś czasem o Ginny. A co z Harry’m i Ronem? Bądź, co bądź, ale są to jej najlepsi przyjaciele, którzy wyruszają na osobistą wojnę, aby je odzyskać. Snape mówi jej, jak źle potraktowali Malfoya, a Hermiona nawet nie pomyślała, co Malfoy mógłby zrobić Potterowi i Weasleyowi, że ta dwójka użyła na nim takiej magii. Może nic im się nie stało, ale ona tego nie wie i najwyraźniej wcale jej to nie obchodzi. Welp, 7 wspólnych lat, podczas której kształtowali swoją przyjaźń, chyba nic już nie znaczy.
      I kolejne opowiadanie, w którym Ron jest taki zły i niedobry. Z łatwością się wścieka i frustruje, no popatrzcie. Chłopak, który panikuje na widok pająków, trzyma w sobie tyle nienawiści… Czekam z niecierpliwością na opowiadanie, w którym Ron będzie Ronem, a nie Malfoyem (bo w większości opowiadań to właśnie oni wydają się być zamienieni charakterami). Tak jest niestety i tutaj.
      Nie rozumiem, czemu gorączka sprawia takie trudne zadanie Hermionie. Czarodzieje sprawiają, że kości odrastają w kilka dni, zrastają się jeszcze krócej. Czym więc jest zbicie gorączki?
      Hermiona dosyć często wykorzystuje skrzaty, nawet dla tak banalnego zadania jak przekazanie wiadomości. W Ministerstwie Magii używają do tego zaczarowanych kartek, które lecą do odbiorcy… Nie widzę problemu z zapożyczeniem tego pomysłu. Biedne skrzaty, w jednym domu pracują ciężej niż w Ministerstwie.

      Usuń
    3. Ponownie wracamy do Ginny. Bidulka, dalej siedzi w lochu Voldemorta. Dziwi mnie to, że Ginny zwraca się do Voldemorta na ty. Do Czarnego Pana, który mordował mugoli dla samej zabawy. On jeszcze je pozwalał zwracać się do siebie z brakiem szacunku. Nawet ja na miejscu Ginny bym go okazała, chociażby po to, aby nie oberwać Cruciatusem, czy cuś.
      „- Masz jakieś życzenia?
      - Słucham? – wyrwało jej się, zanim zdążyła ugryźć się w język.
      - Pytam, czy czegoś potrzebujesz? Pokazałaś mi swoje wspomnienia, więc wnioskuję, że oczekujesz czegoś w zamian.”

      Odnoszę wrażenie, że Voldemort jest mniej samolubny od Hermiony. Gdzie się podziała ta cala jego groza? Zachowuje się, jakby Ginny zrobiła mu jakąś przysługę, kiedy tak naprawdę mógłby ją zmusić do oddania wspomnień. Jak w pierwszych komentarzach pisałam, że Voldemort jest taki realistyczny, tutaj to wrażenie mi mija. Jest taki… potulny, zbyt miły.
      „- Chyba żartujesz, opiekowałaś się jakimś śmierciojadem? Trzeba było pozwolić mu umrzeć. Oni wszyscy są tacy sami. Sadyści i mordercy.” – no, jedyna mądra.
      Hermiona znów odwiedza Ginny i znów rozmawiają o niej samej. To nic, że to Weasley jest zamknięta z najpotężniejszym i najstraszniejszym Czarnoksiężnikiem wszechczasów, wokół niej krąży ogromny wąż i na dodatek jest wciąż zamknięta w celi. Przecież to Herma ma ciężkie życie, bo rzucono na nią zaklęcia, które skłaniały ją w stronę Snape’a. Hermiona mówi o tym przyjaciółce, a ta nagle stwierdza, że nie chce być pod skrzydłami miłego Śmierciożercy (tego opiekuna) i być w nim zakochana. Woli być przygarnięta przez jakiegoś obleśnego faceta, którego w ogóle nie zna, bo w nim zakocha się trochę wolnej. Łezli, czy ty siebie słyszysz? Tak czy siak rzucą na ciebie te zaklęcia, zmieni ci się tylko pan… Na Merlina, załamuje mnie jej tok rozumowania.
      „(…) nie chciałaby żyć bez niego, a przecież Zakon w końcu je uwolni. Jak mogłaby żyć dalej, kochając śmierciożercę (…)” – Słyszałam, że ponoć można zerwać zaklęcie, a skoro Snape chce to zrobić z Hermioną, to nie może pomóc od razu Ginny? A tak btw. czy zaklęcie nie powinno zerwać się samo, jeśli Zakon odbiłby dziewczyny, bo zwyczajnie nie byłyby już niewolnicami = nie miałyby panów = wolność = brak działań zaklęć wiążących z panami, bo zwyczajnie już ich nie ma? Nie wiem, spekuluję, to Twój świat. Cieszy mnie jednak, że ponownie został poruszony wątek Ginny, bo od kilku rozdziałów nie było o niej nic powiedziane. Potem Hermiona i Sev zajmują się sobą nawzajem, a ja albo coś ominęłam, albo o czymś zapomniałam, albo autorka o czymś zapomniała. Czy Draco już nie mieszka z Severusem? Kiedy to się stało? Dopiero w rozdziale 23. czytam: „Dowiedziała się od Draco, kiedy leżał w ich komnatach (…)” – po tym domyśliłam się, że już u nich nie gości. Więc jednak coś ominęłam albo coś ominęło mnie.
      Nadchodzi ceremonia ukarania Malfoya Sr (bo jeszcze było mu mało i wszedł do komnat Czarnego Pana, aby zgwałcić Ginny ponownie, jednak wtedy była tez tam Hermiona i Lucjusz wolał zgwałcić ją) za wykroczenia przeciw Voldkowi. Dziwi mnie, że to Ginny wymierza mu karę. Dziwi mnie, że niewolnica bez pana ma takie prawo, ale niech będzie.
      „- Pragnę, aby Lucjusz Malfoy został trwale oszpecony. Niech jego twarz oddaje w pełni jego parszywy charakter.” – ja bym mu obcięła pen… często nabrzmiałą męskość, ale jak kto woli… Przecież z oszpeconą twarzą to on nie może żyć, nie? Obcięcie męskości to przy tym błahostka niewarta zachodu. Brzydka twarz na pewno powstrzyma go od dalszych gwałtów.

      Usuń
    4. Severus bił się trochę z Lucjuszem, ofc Malfoy przegrał, zhańbił się, terefere. Ceremonia też miała drugi cel. Ginny od ponad dwudziestu rozdziałów była bezpańska, ale odwiedzał ją tajemniczy opiekun, który oczywiście chciał ją przygarnąć. Zawsze spowijała go mgła tajemnicy, bo nikt nie wiedział, jak ów Śmierciożerca wyglądał, wiadome było tylko, że Ginny „skądś go znała” i za nic nie mogła sobie go skojarzyć. Na wielkiej uroczystości tajemnica ma się wydać. Opiekun prosi o przydzielenie mu niewolnicy, Voldi się zgadza i rozkazuje mu zdjąć maskę. Nie powiem, że się nie spodziewałam, ale był to Draco Malfoy. Już nie chodzi nawet o element zaskoczenia, chodzi o napięcie (o którym będę mówić też później). To całe zdarzenie (o nie, tajemnica ma się wydać!) jest napisane w jednym krótkim zdaniu. Wystarczyło dodać, że wszyscy wstrzymali oddechy. Serce Ginny przyśpieszyło, nawet powietrze wydawało się nieruchome. Chociażby jakąś zapowiedź tego, co miało się stać. A tu nic. Jedno zdanie, jakby stało się coś oczywistego.
      Po ceremonii jest sobie Hermiona i Sev. Przy scenie w basenie tylko czekałam, aż Snape sobie zakpi i powie: Nie umiesz pływać? Mażesz się? Minus 10 punktów dla Gryffindoru! Scena była przyjemna do czytania, taka beztroska, aż Severus stwierdził, że opowie Hermionie o Malfoyu.
      Ukazujesz historię Malfoya i przyczyny, dla których aż tak zmienił swoje zachowanie i przyznaję, że trzyma się to kupy. Widać, że przemyślałaś to więcej niż raz. W taką przemianę jestem w stanie uwierzyć.
      Później jakiś rusek próbuje zgwałcić Hermionę, wkracza Snape i używa Czarnej Magii, aby się go pozbyć. Znów przeraża mnie głupota Granger. Snape kategorycznie zabronił jej wyjścia z pokoju, kiedy od próbował zapanować nad Czarną Magią, ale ona oczywiście się zbuntowała. To tak, jakby weszła do pokoju przemieniającego się wilkołaka… Poniekąd.
      Masz za to ode mnie wielkiego plusa, że potrafisz pisać miłosne/erotyczne (bo kto wie, co oni tam w końcu do siebie czują) sceny bez… przesady. Nie są słodkie do porzygu, nie ociekają cukrem, są napisane naprawdę dobrze. Czytelnik potrafi się zarumienić czytając, ale nie chce zamknąć karty z powodu zbyt wysokiego stanu cukru.
      Ach, tak. Na ceremonii Draco otrzymał Ginny, ale w zamian chce ją poślubić, bo to część tajemniczego planu (jego i Snape’a). Hermiona przychodzi do Weasley, która już nie siedzi w więzieniu, ale w apartamencie Draco. Jak się okazuje Ginny nic nie je, nie pije i nic nie mówi, dlatego właśnie Draco namówił Granger do przyjścia i pomocy Ginny.

      Usuń
    5. „I przydałyby się jakieś świece, tam jest ciemno jak w lochu.” – Najwyraźniej nawet w Malfoy Manor nie zniżają się do takiego poziomu jak mugolskie żarówki. Na ścianach pewnie wiszą same pochodnie…
      Najnowszy rozdział opisuje traumę, jaką przeżywa Ginny (trochę minęło od gwałtu, ona boi się Draco (bo Malfoy), ale odważyła się podejść do Lucjusza i napluć mu pod nogi), nareszcie ukazuje się więcej pomocnej i przyjacielskiej strony Hermiony. Coś, czego mi brakowało, bo jak na razie widziałam tylko Hermionę, która miała wielką ochotę porozmawiać z przyjaciółką o seksie.
      Fabuła nie jest banalna, ale przy tylu rozdziałach myślałam, że dziewczyny już wrócą do Hogwartu lub swoich domów. Przyznam się szczerze, że gdyby nie akcja RC, może zaczęłabym czytać opowiadanie, ale na pewno nie zostałabym na dłużej. Jak na razie bohaterowie nie mają większego celu. Burdel Śmierciożerca™ przeradzał się później w zaaranżowane małżeństwa. Dziewczyny nawet nie próbowały uciekać, nie wysyłały sowy, żeby pomóc Zakonowi. One nie chciały stamtąd wyjść. Było im dobrze, wygląda na to, że powoli przechodzą na stronę zła, bo ich ukochani po niej są, nie zadają sobie trudu, aby wrócić na dobrą stronę mocy. Nawet Hermiona, gdy widzi Severusa w krwi, go nie potępia. Prawie jakby uważała zabijanie, torturowanie za dobre.
      Ale kiedy mówię, że nie zostałabym na dłużej, nie mam na myśli nudnej fabuły. Jasne, po jakimś czasie uderzyła mnie monotonność (Snape jest zły, seks, nie odzywają się z Hermioną, scena pojednania, gwałt, ratunek, seks i koło się zapętla). Chodzi mi jednak o brak napięcia.

      Usuń
    6. I tym przechodzę do stylu pisania. Nie zabrało mi oddechu, nie czytałam z zapartym tchem nie mogąc się doczekać do dalej. Kończyłaś rozdziały w niespodziewanym momencie, to pomagało czytelnikowi sięgnąć dalej, ale podczas czytania… Było dobrze, ale to trochę jak czytanie lektury (przynajmniej dla mnie). Czytałam, bo wywiązywałam się z obowiązku. Brakowało mi takiej iskry, takiego rąbnięcia, gdzie przyspieszyłabym czytanie, bo „O Merlinie, co się teraz stanie!? Jak on mógł to zrobić?”.
      Brakowało mi też opisu uczuć. Pojawiały się gdzieniegdzie, ale jest tego bardzo mało. Było, że ktoś czuł odrazę, był przestraszony. Ale były jakieś tego konsekwencje? Czy trzęsły im się ręce ze stresu/strachu? Co z sercem? Pulsem? Jasne, czuła odrazę [do niego], ale jak ona się czuła? Przez taki brak uczuć miałam wrażenie, że postacie są zwykłymi pionkami bez wyrazu, którymi chcesz po prostu wykonać swój plan. Może poza Ginny (no i może czasami Draco), ona w jakiś sposób przypadła mi do gustu, wydaje się taka ludzka. I przez to też w ogóle nie przywiązałam się do postaci. Nie czułam żalu czy współczucia, kiedy Lucjusz leżał pobity, nie ściągnęłam brwi, gdy Ginny była posiniaczona, nie kibicowałam Hermionie, kiedy leczyła Draco. Nie widać też tej ewidentnej przyjaźni między Hermą a Weasley (już nie mówiąc o Ronie i Harry’m).
      Twój styl pisania jest dobry, BARDZO dobry. Bardzo dojrzały i rzeczywiście, czytało się jak nienajgorszą książkę. Masz talent, który trzeba pielęgnować.
      Teraz #FunFact: ani razu nie padło słowo penis. W erotycznym opowiadaniu tego się nie spodziewałam. Najwidoczniej mężczyźni w świecie czarodziejów mają tylko nabrzmiałą męskość. Ciekawi mnie, co mają kobiety? Wilgotną damskość? PENIS nie jest zakazanym słowem, nie bój się go używać.
      Często zostało to przeoczone (nie wiem, czy przez betę, czy przez Ciebie), a mianowicie przecinek przed a. On ma tam być, chyba że piszesz „między tym a tym”, wtedy przecinka nie ma. W każdym innym wypadku musi być. Jestem dość cięta na takie rzeczy.
      Tak samo (mówiłam już o tym, ale miałam nadzieję, że dalej tego nie będzie, jednak jest) sprawia Ci trudność stawianie apostrofów. Naprawdę, to nie jest trudne. Jeśli na końcu zagranicznej nazwy własnej (tj. nazwisko, imię, miasto etc.) jest spółgłoska, NIE stawiamy apostrofu. Jeśli jest SAMOGŁOSKA – stawiamy. Wyjątkiem jest litera Y i samogłoski stojące przed nią – wtedy NIE stawiamy. Polecam przeczytać to: http://sjp.pwn.pl/zasady/;629618, a także podesłać to swojej becie (o ile taką masz, bo nie jestem w stanie stwierdzić).
      Opowiadanie jest dobre, pomysł jest, a styl jest bardzo wygodny i szybko się czyta. Mam nadzieję, że pod żadnym pozorem Cię nie uraziłam, jeśli tak to bardzo przepraszam, ale nie to miałam na celu.
      Życzę Ci dużo weny, jak najwięcej, i dużo czasu wolnego, aby to wszystko przelać na papier! Pozdrawiam, Devereaux

      Usuń
    7. Witaj po przeczytaniu ogromnej ilości komentarzy pod tym postem postanowkłam je najpierw przetrawić i napisać tylko, że Devereaux to nazwisko jednej z moich ulubionych autorek i miałam nadzieję, że trafię na Ciebie. Aż mam chęć jeszcze wrócić do tych książek (tytułu który podałaś nigdy nie czytałam) :-) jutro mam nadzieję wyjaśnić pewne kwestie jak np to że nigdzie nie było powiedziane, że to opiekun dostał Ginny... Jesteś pewna że to właśnie on?

      Usuń
    8. Nie wiem czy jest sens to pisać Ale skoro Ty się tyle napisałaś to ja też coś nadrukuję, żeby wyjaśnić kilka kwestii i niejasności o których wspominałaś w komentarzach.
      Pierwsza kwestia to czas bo tu chyba trochę się gubiłaś. Rzecz dzieje się w wakacje po 6 roku nauki. Podczas wesela to Lucjusz złamał większość zabezpieczeń rzuconych na Norę... pisałam o tym nie będę przytaczać który to rozdział bo to nie ma sensu. w każdym razie Lucek bardzo chciał dorwać zarówno Hermionę jak i Ginny ponieważ uważał że powinny należeć do niego. czuł że odebrano mu coś co mu się należało i dlatego tak bardzo się uwziął. Poza tym po śmierci Narcyzy Lucjuszowi po prostu odbiło i o tym też pisałam.
      Jeśli chodzi o opiekuna to on nie tylko karmił Ginny, ale przede wszystkim spędzał z nią czas. ( Meyer to był wypadek przy pracy) Ginny i słowo "pani" to akurat nie śmierciożerca użył go w stosunku do dziewczyny ale sam Volduś. On jest dziwny sama to przyznaję więc pozostawiam to bez komentarza.
      Volduś potem nie umieścił jej w klatce no chyba że luksusowy apartament tym dla ciebie jest. Hermiona w zetknięciu z Ginny samolubna? może i tak ale moim zdaniem po prostu odwracała jej uwagę... to czasem pomaga zmniejszyć ból. i jak to nie ma "będzie dobrze, uwolnimy cię" a to?" Zakon na pewno wkrótce nas uwolni, może już jutro…"
      pozostaje pytanie o uwolnienie dziewczyn... no właśnie to już pisałam w tym komentarzu... Dumbledore nie żyje Zakon jest przez to w rozsypce i nie ma szpiego w postaci Snapea.
      Severus aktualnie nie jest szpiegiem zakonu, bo to jest ten moment tuż po tym jak zabił Dumbla. Hermina mu zaufała owszem, ale dał jej do tego powody.
      Napad na Malfoy Manor był aktem desperacji ze strony młodych członków zakonu do tego było to bardzo ryzykowne.

      Usuń
    9. Relacji Severusa i Hermiony nie będę tłumaczyć obawiam się, że mogłabym to tylko jeszcze bardziej zamieszać. Może tylko ta sytuacja z Draco... Severus ją poprosił i to właśnie pokazywało jak bardzo mu na nim zależy. Przecież mógł rozkazać skrzatowi żeby przy nim czuwał albo komuś mniej rozgarniętemu niż Hermiona. A co do gorączki to pisałam że Draco dostał eliksir, który nie pozwala na użycie żadnej więcej magii.
      Jeśli chodzi o próbę kontaktu z zakonem... sowy? Tam nie było żadnej sowy, która mogła by zanieść list... nie wiem miała na nią zagwizdać czy jakoś inaczej przywołać? Samolociki? To łatwo przechwycić. W domu pełnym smierciożerców i spisków chcesz wysyłać jawne wiadomości? hmm poza tym do tego chyba potrzeba było różdżki? Skrzat to był dla niej jedyny sposób kontaktu.
      Co do ceremonii Ginny... nikt nie wiedział że to ten śmierciożerca jest opiekunem. Tam nie było napięcia bo większość śmierciożerców rozpoznawała się pomimo masek może po głosie może w inny sposób oni wiedzieli kto kryje się pod maską bo dla nich to był po prostu Malfoy nie opiekun. Tylko opiekun znał tożsamość sługi który zajmował się Ginny. (czy to wszystko ma sens? nie wiem już teraz nic nie wiem może powinnam przeczytać to wszystko jeszcze raz?)
      Zachowań Hermiony/Severusa ponownie nie skomentuje może poza tym, że dla mnie pochwała moich scen erotycznych jest bardzo ważna w sumie wokół tego miało się kręcić to opowiadanie.
      Rzecz Draco/Ginny/Hermiona dzieje się następnego dnia po ceremonii nie jakiś czas potem. Do tego jest burza i jest "ciemno jak w lochu" oni ciągle siedzą w domu McNaira a żarówki są mugolskie... ;-P
      Pomimo pewnego przymusu jestem wdzięczna, że przeczytałaś całość, a nie przepisowe 25 rozdziałów. Do rad postaram się zastosować. Więcej emocji? Nie wiem czy mi się uda, na pewno będę próbowała. Zapraszam na kolejną część może zauważysz poprawę.
      pozdrawiam rapsodia89

      Usuń
    10. Ups, to że akcja dzieje się w wakacje najwyraźniej mi umknęło, wybacz.
      Wiem, że pisałaś, dlaczego Lucjusz jest taki, a nie inny, pamiętam to. Ale jakoś mi nie gra to, że pragnął Weasley aż tak, zważając na to, jakie miał o tych Rudzielcach zdanie (zdrajcy krwi i takie tam) i że pragnął szlamowatej Hermiony (czy to nie czyni z niego zdrajcy krwi?).
      Tak, powinnam była powiedzieć, że opiekun Ginny spędzał z nią czas, karmił ją itp. (czyli zwyczajnie się nią opiekował). Ten wątek rozumiem, może niezbyt sprecyzowałam swoją wypowiedź. No i kurde, żeś mnie zaskoczyła, bo sama o tym nie pomyślałam. Rzeczywiście nigdzie nie jest napisane, że to Draco był opiekunem, po prostu wniosek nasunął mi się sam. Z napięciem to jest tak, że może Śmierciożercy rozpoznają się po maskach, nie mam nic przeciwko temu. Ale to w czytelniku buduje się napięcie, a nie w bohaterach opowiadania. Oni wiedzieli, że był to Draco, a my nie i mogłabyś nas chwilę potrzymać w niepewności, chociażby te kilka sekund.
      Jeśli chodzi o samolubną Hermionę, to pamiętam to zdanie, bo zanim napisałam tę część komentarza, przeczytałam fragment, czy aby się nie mylę. Ale ona nawet nie zapytała „co u ciebie? Jak się czujesz? (o ile dobrze pamiętam)”. Gdyby choć zaczęła temat o samopoczuciu Ginny, a ona odpowiedziałaby, że nie chce o tym rozmawiać, to w ogóle by mi to nie przeszkadzało. No i też na miejscu Weasleyówny poczułabym się trochę zignorowana przez Granger.
      Nie wiem, czemu wyobraziłam ją sobie w klatce, również mam nadzieję, że mi wybaczysz niedopatrzenie, najwyraźniej czytałam nieuważnie. Mimo to, była zamknięta i nie mogła wychodzić poza apartament Voldemorta, co w zasadzie równa się z klatką. A to mnie jeszcze bardziej dziwi, czemu nie zamknął jej za kratami? Ginny należy do Gryffindoru, gdzie trafiają odważni. Jeśli nie była zamknięta i mogła luzem chodzić po pokoju, to czy Voldemort nie bał się, że mogła zrobić coś Nagini? (o siebie się pewnie nie troszczył, w końcu horkruksy i te spraw, ale Nagini była jednym z nich)

      Usuń
    11. Z tymi samolocikami chodziło mi bardziej o przekazanie wiadomości typu „Draco się obudził” Severusowi, a nie wysyłanie misternych planów. Wiadomo, że chociażby deszcz by się zdarzył i po wiadomości. Pamiętam z filmu HP (aktualnie do książek nie mam dostępu, więc nie mogę sprawdzić), ale Draco wysłał już taką kartkę i nie używał do tego różdżki (popraw mnie, jeśli jestem w błędzie). Poza tym, Hermiona jest zdolna do bezróżdżkowej magii, mogłaby ją poćwiczyć i wysłać kartkę. I wyobrażam sobie, że nawet ukradnięcie takiej różdżki od nieuważnego Śmierciożercy nie jest wielkim wyzwaniem. Chociaż gdy Severus by spał w nocy, Hermiona na pewno znalazłaby zaklęcie na wysłanie wiadomości Zakonowi. Ale rzućmy to, to Twoje opowiadanie.
      „Hermina mu zaufała owszem, ale dał jej do tego powody.” – wiem i to co napisałam wcześniej w komentarzu we fragmencie z tą sceną nie było krytyką, ale pochlebstwem. Widać jak mu zaufała i to pokazuje w pewien sposób ich relację.
      „Napad na Malfoy Manor był aktem desperacji ze strony młodych członków zakonu do tego było to bardzo ryzykowne” – no ja bym nie ryzykowała, szczególnie jeśli chodziłoby o życie kilku przyjaciół (Harry pewnie tez o tym by pomyślał). Wolałabym coś zaplanować i zrobić to dobrze, ale wyszło jak wyszło.
      Co do Snape’a w Zakonie to miałam coś dodać, ale zapomniałam, więc pewnie nie było to nic ważnego, welp…
      Miałam Ci jeszcze wspomnieć o zapisie dialogów i też zapomniałam, więc zostawię po prostu tutaj ten link: http://www.ekorekta24.pl/proza/130-interpunkcja-w-dialogach-czyli-jak-poprawnie-zapisywac-dialogi
      I poprzednio chciałam Cię też wesprzeć, jeśli chodzi o komentarze. Chociaż widzę, że teraz masz ich całkiem sporo… Pamiętaj, że nie każde wyświetlenie to jeden czytelnik. Ja sama nabiłam Ci pewnie ponad 50 wyświetleń. Nie każdy kto odwiedza, czyta. A ci co czytają regularnie i odwiedzają, a nie zostawią po sobie śladu – wstydźcie się! Najważniejsze jest, abyś pisała dla siebie, nawet jeśli nikt nie komentuje. Pisz, dopóki sprawia Ci to przyjemność. Bo jak w internecie wiadomo „lajki rzyciem”, to pamiętaj, że komentarze jednak nim nie są i nie można się od nich całkowicie „uzależniać”. Miło jest, gdy ktoś docenia Twoją pracę, komentarze motywują, ale Ty piszesz dla siebie. Więc, proszę, nie dołuj się, kiedy pod rozdziałem są zaledwie 2 komentarze, bo odwalasz kawał dobrej roboty!
      Nie wiem, czy coś z tego jest zrozumiałe, ale mam nadzieję, że tak C: Powodzenia i weny życzę!

      Usuń
    12. Wszystko jest jasne i zrozumiałe.
      Nie chcę się usprawiedliwiać ale ostatnio doliczyłam się, że piszę to opowiadanie od trzech lat. Wychodzi po jakiś dziesięć rozdziałów na rok :-P ciekawe czy w tym roku uda mi się skończyć to opowiadanie.
      Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję do przeczytania ;-)

      Usuń
  15. Hej :) trafiłam tu dokładnie wczoraj :) i tak się zaczytałam w Twojego bloga, że już nie mogę doczekać się rozdziału 29 :P
    Pozdrawiam,
    Kora :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak ci idzie pisanie, kochana Rapsodio?? :) Wierzę w ciebie i trzymam kciuki za twoją wenę :33
    Pozdrawiam
    J.M.K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pisaniem na razie średnio. Jakoś nie mogę się zebrać w sobie. Wiem co ma być dalej ale jak otwieram worda to literki nie chcą się układać w słowa a słowa w zdania. Jednym słowem kryzys.
      Jak tylko zapał do mnie wróci na pewno będę pisać dalej. Mam nadzieję, że to tylko przedwiośnie tak na mnie działa.
      pozdrawiam rapsodia89

      Usuń
  17. Twoje opowiadanie jest niesamowite! Lubię takie mroczne klimaty. Przez długi czas je czytałam ale nie komentowałam. Sorry! Trudno mi teraz skomentować wszystkie rozdziały w jednym.
    Mam nadzieję że wena wróci jak najszybciej! Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy!
    Pozdrawiam :)
    Lamia

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj, właśnie po wielu latach wróciłam do świata ss/hg. Z miłą chęcią będę śledzić ten blog, gdyż nie mam dużych zaległości ( dopiero 7 rozdziałów ;D) a historia zapowiada się ciekawie. Dodatkowo zapraszam na swojego bloga, gdzie znajdziesz oprócz mojej kiełkującej "tfffffurczości" propozycję stworzenia nowej bazy blogów ss/hg (jako, że Stowarzyszenie Sevmione chwilowo padło). Pozdrawiam i zapraszam - jeśli chcesz abym stworzyła taką bazę wejdź do mnie i na podstronie "Baza" odpowiedz na moje pytanie. Zachęcam też do lektury mojego ss/hg pod tym samym adresem. Nie myśl tylko proszę, że to ściema mająca zwiększyć ilość wejść i komentarzy na mojej witrynie. Po zebraniu chętnych podstrona "baza" a wraz z nią komentarze zostanie wykasowana. Jeszcze tu wrócę, kiedy zapoznam się z całą treścią Twojego bloga. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dawno nie zaglądałam na "Mroczne części duszy" i przyznam, że z niecierpliwości aż tupię nogami :) Ale wiem, że warto czekać. Pozdrawiam i życzę weny :) Ps. czuję się okropnie bo nie dość, że rzadko komentuję to za każdym razem tylko Cię poganiam,ale mam nadzieję, że będzie mi wybaczone :) Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to,że jak już czytam to tak mnie wciąga,że jak najszybciej chcę przeczytać następny rozdział :) Życzę weny, weny i jeszcze raz weny :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy nowy rozdział? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dołączam się do pytania.

      Usuń
    2. Drogie czytelniczki.
      W trybie na komputer na stronie głównej jest taki godżet jak "sowia poczta" tam zostawiłam wam informację, że rozdział jest już u bety i w przyszłości tam proszę szukać informacji w pierwszej kolejności. Będę tam pisała o postępach w tworzeniu, ale nie spodziewajcie się odemnie konkretnej daty to w mojej sytuacji awykonalne.
      Jak tylko beta upora się z tekstem znajdzie się on na blogu proszę was o jeszcze trochę cierpliwości.
      pozdrawiam serdecznie rapsodia89

      Usuń
  21. Hej, nie lubię Sevmione, ale Ty tak piszesz, że tutaj zostałam. Super!

    OdpowiedzUsuń