poniedziałek, 7 kwietnia 2014

rozdział osiemnasty



Draco czuł się już lepiej Ale Hermiona ciągle przy nim czuwała. Severus pojawił się jakieś pół godziny wcześniej, zapytał o stan chłopaka, a potem zaszył się w swoim magazynie. Dziewczyna już prawie przysypiała – pogoda była okropna, a ona już trochę zmęczona opieką nad Ślizgonem. Nagle rozległ się ogromny huk. Niemal spadła z krzesła. Poderwała się i pobiegła do gabinetu, bo była niemal pewna, że to stamtąd dochodził dźwięk. Hermiona stanęła jak wryta na widok kolorowej pary wydobywającej się z sekretnego pokoju. Po chwili, chwiejąc się na nogach, w jego drzwiach pojawił się Severus. Ciężko oparł się o półki z książkami. Ramiona mu drżały. Podeszła bliżej, chciała sprawdzić, czy nic mu nie jest, ale wtedy on podniósł głowę. Oczy mu świeciły, a na jego twarzy gościł szeroki uśmiech. Dziewczyna cofnęła się, bo mężczyzna wyglądał wręcz przerażająco z takim wyrazem twarzy.
- Moja słodka Hermionka. Chodź tutaj – złapał ją i przyciągnął do siebie bardzo blisko. – Jesteś moja – powiedział, patrząc jej głęboko w oczy, i pocałował z pasją. Kiedy się od niej odsunął, dziewczyna poczuła jakiś lekki uścisk na przegubie. Ale nie przejęła się tym zbytnio, bo Severus, ciągle trzymając ją w ramionach, ruszył krokiem tanga przez salonik i sypialnię do pokoju Draco. W uszach dźwięczał jej śmiech Severusa. Była tak oszołomiona, że nawet nie próbowała mu się wyrwać. Zresztą nie za daleko by odeszła, bo jej prawa ręka była zamknięta w metalowej obręczy powleczonej wściekle różowym futerkiem, dziwnie przypominającej mugolskie kajdanki. Od obręczy odchodził długi cienki łańcuch połączony z drugą obręczą, która znajdowała się nigdzie indziej, jak na przegubie lewej ręki czarnowłosego mężczyzny. Z impetem wtargnęli do pokoju chłopaka.
- Mój chrześniak jeszcze słodko chrapie. Kochany chłopak, może powinienem mu umilić trochę sny… – wycelował różdżkę w blondyna. Z jej końca wyleciała delikatna mgiełka, która powoli przybierała postać puszystej chmurki. – Specjalnie dla ciebie, Draco, taniec hula – chmurka pomknęła w stronę chłopaka, a tuż przed tym, jak dostała się do jego ucha, Hermiona ujrzała na jej powierzchni, jak w telewizorze, tańczące młode dziewczyny w słomianych spódniczkach.
Severus zachichotał – ZACHICHOTAŁ – i wybiegł z pokoju, ciągnąc ją za sobą. Zatrzymał się dopiero tuż przed drzwiami na korytarz. Które z rozmachem otworzył. Hermiona potknęła się na widok osoby, która stała za drzwiami z uniesioną ręką, którą jakby właśnie miała zapukać.
- Nasz Pan cię wzywa.
Severus wybuchnął śmiechem i złapał dziewczynę zanim upadła. Pomógł jej stanąć stabilnie i odezwał się z nieukrywanym jadem w głosie:
- Ach, witaj Lucuś. Dla ciebie też coś mam – zanim blondwłosy zdążył się zorientować, stał już nagi, zakneblowany i przykuty do ściany w taki sposób, że tylna część jego ciała była wypięta w dość sugestywny sposób. Na ścianie widniał wielki napis „UŻYWAJ, ILE WLEZIE” a po obu stronach mężczyzny na ścianie wisiały różnego rodzaju zabawki erotyczne, w których przeważały bicze. Tym razem i Hermiona nie wytrzymała. Wybuchnęła śmiechem. Nie trwało to jednak długo, bo Severus pociągnął ją wzdłuż korytarza. Lucjusz zaczął się szamotać, ale Sev nawet nie obejrzał się za siebie. Poruszał się niemal tanecznym, sprężystym krokiem, ale dziewczyna prawie biegła za nim. W końcu nie wytrzymała szaleńczego tempa i przystanęła ze spuszczoną głową, próbując złapać oddech.
- Co się dzieje, kruszynko? – wymruczał jej wprost do ucha. Nie zauważyła nawet, kiedy się do niej zbliżył. Wyprostowała się, powoli szukając go wzrokiem. Stał dokładnie za nią, odgarnął jej włosy i zaczął całować po szyi i karku.
- Nie mogę dalej biec, nie mam siły – odpowiedziała, próbując zebrać myśli.
- Mmm… zaraz coś z tym zrobimy – przygryzł delikatnie jej ucho i już go nie było. Czuła się taka oszołomiona jego zachowaniem, że nie od razu zauważyła różnicę. Poruszała się, ale nie używała do tego własnych nóg. Unosiła się kilkanaście centymetrów nad ziemią. – Ładne? – zapytał, nie odwracając nawet głowy.
- Co ładne? – zapytała, ciągle przyglądając się swoim stopom lewitującym nad podłogą.
- Skrzydła, słodziaczku.
- Skrzy… Co?
- Masz je na plecach, kochanie – odwróciła się i zobaczyła piękne skrzydła. Wyglądały jak skrzydła motyla i były bajecznie kolorowe, ale poruszały się powoli. Podziwianie przerwało jej dotarcie do komnat Czarnego Pana.
- Wzywałeś mnie, Volduś? – Przywitał się z szaleńczym uśmiechem. – A gdzie Nagini? A zresztą nieważne, dam ci nową. – Z jego różdżki wystrzeliło wściekle zielone boa i owinęło się wokół szyi czarnoksiężnika. Hermiona stała za Severusem i próbowała jak najmniej rzucać się w oczy. Nic to jednak nie dało. Voldemort wychylił się zza Severusa, zasłonił dłonią usta i zapytał przyciszonym głosem:
- Co mu jest?
- Nie jestem pewna, chyba jakiś eliksir – odpowiedziała speszona. Severus odwrócił się tak, że jego głowa znalazła się tuż przy głowach Hermiony i Voldemorta.
- Eliksir zmiany osobowości – powiedział również szeptem. – Za jakieś cztery minuty powinien przestać działać.
W tym momencie drzwi do pokoju Ginny uchyliły się i dziewczyna wyjrzała.
- Hermiona? – jej oczy zrobiły się okrągłe niczym spodki. Patrzyła zdziwionym wzrokiem po zebranych. Najpierw patrzyła na szeroko uśmiechniętego Severusa, potem na Voldemorta, a w końcu na Hermionę. Zafascynowana podeszła kilka kroków żeby się lepiej przyjrzeć.
- Ginewra! – wykrzyknął uradowany Severus. Podszedł do dziewczyny i okręcił ją wokół własnej osi jak w tańcu. – Dla ciebie też mam prezent. Na pewno ci się przyda – po chwili w dłoniach dziewczyny znalazła się książka zatytułowana dumnie „JAK WYTRESOWAĆ SMOKA”. – Kiedyś mi podziękujesz.
- Hermionko, chyba musimy już iść – widziała, jak jego wzrok powoli się zmienia. Jego świecące radością oczy zamieniły się znowu w te czarne dziury, nie pozwalające ujawnić żadnych emocji. Odwrócił się od niej i rozejrzał po zebranych.
- Co to, kurwa, jest? Co tu się dzieje? Prima aprilis, do kurwy nędzy? – szybkim zaklęciem unicestwił futerkowe kajdanki i wyszedł, trzaskając drzwiami.

5 komentarzy: