Dzisiaj przychodzę do was z nowym rozdziałem. Niestety rozdział jest niebetowany więc nie zjedzcie mnie. Jak tylko moja kochana Mała_Mi znajdzie chwilę żeby go poprawić zamienię tekst.
A teraz bawcie się dobrze.
Sowa
wleciała przez otwarte okno domu przy Grimmauld Place. Młody
mężczyzna podniósł na nią wzrok. Był w pokoju sam, więc
odetchnął z ulgą. Odwiązał pakunek i dał ptakowi przekąskę.
Po chwili sowa odleciała. Znowu został sam. Wahał się czy
otworzyć paczkę, podejrzewał od kogo może być. Rozwiązał
tasiemkę i zamarł. Ktoś się zbliżał. Schował przesyłkę pod
poduszkę i usiadł podpierając głowę na rękach. Starał się
wyglądać jakby naprawdę źle się czuł, w końcu taką wymówkę
rzucił by ulotnić się z kuchni.
-
Harry! - Ron wpadł do pokoju krzycząc wściekle. - Może ty
przekonasz moją matkę, żeby pozwoliła mi iść razem z Charliem.
Chodź z nami musimy temu jakoś przeszkodzić. - chłopak pokręcił
tylko głową, który to już raz Ron poruszał ten sam temat. - Nie
pozwolisz, chyba mojej siostrze wyjść za Malfoya! Musisz temu
przeszkodzić. Zaatakujemy ich, zabierzemy Ginny i uciekniemy. - Ron
zrobił się dużo bardziej cięty na młodego Malfoya od kiedy ten
przyprawił mu zwierzęce uszy. To wydarzenie wydawało się go tak
upokorzyć, że pragnął zemsty za wszelką cenę. Nie chodziło
tylko o uwolnienie Ginny. Harry nie zamierzał ulegać jego naciskom.
Nie teraz, kiedy być może, ma w ręku coś, co pomoże dużo
bardziej, niż bezmyślny atak.
-
A co z Hermioną? Chcesz ją tam zostawić? Masz pewność, że nie
zrobią jej krzywdy? - starał się być głosem rozsądku, ale Ron
był tak pochłonięty swoja wizją, że nie docierały do niego
żadne argumenty.
-
Harry…
-
Jeśli nas też złapią odprowadzą prosto do Voldemorta. Musimy
myśleć rozsądnie, nie mamy szans. - argumentował, choć wiedział,
że to i tak nie zmieni zdania chłopaka.
-
Tchórzysz! Nie zależy ci już na Ginny? Nie chcesz jej ratować? -
Ron wiedział gdzie uderzyć żeby zabolało. Kochał Ginny, ale
kochał też Hermionę i wszystkich swoich przyjaciół. Traktował
ich jak rodzinę. Poza tym do tej pory pamiętał burę, jaką
dostali od pani Weasley po ich nieudanym ataku na Malfoy Manor. Ten
przerażony wzrok, że coś mogło im się stać. I choć zwykle
irytowało go, że wszyscy patrzą na niego jak na wybrańca, to
zdawał sobie sprawę, że nie ucieknie od tego. Musi zrobić
wszystko co trzeba, żeby zakon zwyciężył, nawet jeśli to będzie
oznaczało rezygnację z jego osobistych pragnień. Wiedział, że
Ginny jest bezpieczna tak długo jak długo będzie potrzebna
Malfoyowi, więc sprawi by była mu potrzebna.
-
Zależy i chcę, ale nie w ten sposób. Na razie Ginny jest
bezpieczna. Malfoy raczej nie pozwoli by coś stało się jego świeżo
poślubionej żonie. Nic by na tym nie zyskał.
-
Nie stało? Oczywiście, że coś jej się stanie! Będzie żoną
Malfoya!
-
Ron opanuj się, co my możemy? Raz już próbowaliśmy i co? -
chłopak robił się coraz bardziej czerwony, Harry miał wrażenie
że za chwile eksploduje.
-
Wymyślimy coś, przebierzemy się! - Harry wiedział, że jego
przyjaciel jest w gorącej wodzie kąpany i nie ustąpi do czasu, aż
on sam się zgodzi.
-
Pozwól mi to przemyśleć. Ja nie mogę tak po prostu tam iść. -
to był najgorszy możliwy argument, ale jedyny, który w tej chwili
mógł powstrzymać jego przyjaciela. Lepiej żeby się obrażał i
wściekał na niego, niż żeby razem zrobili największą głupotę
pod słońcem.
-
Tak, bo ty jesteś pieprzonym Wybrańcem. - Ron trzasnął drzwiami.
Harry
aż trząsł się z tłumionej wściekłości. Wziął pelerynę
niewidkę, paczkę spod poduszki i poszedł na strych. Tu jeszcze
nikt go nie szukał, a nawet jeśli by chciał, pod peleryną był
niewidoczny dla ciekawskich oczu. Drżącymi palcami odwinął
papier. W środku znalazł mały czarny notes. Był pusty. Dopiero po
chwili chłopak zorientował się, że na wewnętrznej stronie
opakowania jest nakreślone kilka słów.
“Miej
go zawsze przy sobie, kiedy coś napiszę zrobi się ciepły, ale
tylko ty możesz go otworzyć.”
Pomoże
dziewczynom, ale na swój sposób. Schował notes do kieszeni.
Potrzebował jeszcze czegoś do pisania. Wrócił do pokoju w swoich
rzeczach znalazł długopis. Zastanawiał się czy powinien sam
zacząć.
Malfoy?
Czekał
jakiś czas, ale nie doczekał się odpowiedzi. Przez długie godziny
nie mógł znaleźć sobie miejsca. Zszedł do kuchni, ale tam było
zbyt wielu ludzi, zbyt wiele oczu, w które nie chciał patrzeć. W
bibliotece też ktoś był, pani Weasley sprawdzała jak leży na
Charliem jego szata wyjściowa. Wrócił do pokoju, ale tam siedział
naburmuszony Ron. W końcu spokój znalazł w pokoju w którym kiedyś
nocowały Hermiona i Ginny. Usiadł pod ścianą tak żeby nie było
go widać. Spróbował dotrzeć do Voldemorta, ale z drugiej strony
była cisza. Tym razem się nie udało, ale nie zamierzał się
poddać.
***
Draco
siedział w swoim gabinecie w McNair Manor. We własnych komnatach
nie był od trzech dni. Z każdą kolejną minutą czuł się coraz
bardziej przytłoczony. Do ślubu zostało tak niewiele czasu, a on
tak jak obiecał nie niepokoił Ginny.
-
Tyranko przyjdź, kiedy będziesz mogła. - powiedział to w
powietrze, ale wiedział, że dzięki skrzaciej magii usłyszy
wołanie, nawet jeśli nie należała już do niego. Po prostu nie
będzie musiała go posłuchać. Obiecała mu jednak pomóc, więc
pojawi się na pewno.
Draco
nie spodziewał się szybkiego przybycia skrzatki, dlatego wyciągnął
notes. Obracał go w dłoniach kilka razy zanim otworzył. Zbierał
się do napisania do Pottera, ale właściwie nie wiedział czego
oczekuje. Wziął jednak pióro. Zaczął pisać tuż pod własnym
nazwiskiem napisanym jego charakterem pisma.
Potter?
- przez dobre kilka minut nic się nie działo, ale w końcu
pojawiły się pierwsze litery.
jestem
-
Chłopak jeszcze raz szybko porównał charakter pisma z tym z listu.
Zgadzał się ale on musiał mieć sto procent pewności. Nie mógł
uwierzyć, że Potter sam do niego napisał, to mógł być podstęp.
Co
ukrywał w swojej chacie Hagrid na naszym pierwszym roku?
- Draco już wcześniej przygotował sobie zestaw kilku pytań, które
miały mu pomóc upewnić czy rozmawia z właściwą osobą.
smoka
to był rogogon węgierski
Dlaczego
Weasley próbował nakarmić mnie ślimakami na drugim roku?
Nazwałeś
Hermionę szlamą -
to nie było przyjemne wspomnienie.
W
jakie zwierzę zmienia się Rita Skeeter?
W
żuka
Kim
jest książę półkrwii?
Severus
Snape
Zaklęcie
którym mnie zaatakowałeś w łazience jęczącej marty? - to
wiedzieli prawdopodobnie tylko on i Snape może jeszcze Hermoina i na
sto procent Weasley, ale wątpił żeby Potter chwalił się tym
wydarzeniem przed kimkolwiek innym.
Sectusempra.
Byłem
wtedy na tej wieży Malfoy. Dlaczego miałbym ci ufać?
Nie
musisz, ale powinieneś -
teraz
przyszła jego kolej na odpowiadanie na pytania. Nie tylko on musiał
się upewnić, że rozmawia z właściwą osobą.
Kiedy
widzieliśmy się po raz pierwszy?
U
Madame Malkin chciałem się z tobą zaprzyjaźnić, ale obraziłem
Hagrida, nie spodobało ci się to.
Kto
podrzucił dziennik Toma Marvolo Riddle'a Ginny
Lucjusz
Malfoy -
ręka
mu zadrżała kiedy to pisał. Nie potrafił go nazwać inaczej. Już
dawno w jego świadomości była bariera nie do przebycia, bariera
która oddzielała jego wspomnienia o ojcu od tego kim stał się
teraz.
Lucjusz
Malfoy? Czy odpowiedź nie powinna brzmieć inaczej?
Lucjusz
Malfoy mój
…
wróg
-
czy rozsądnie było ujawniać coś takiego? Potrzebuję współpracy
Pottera, potrzebuję jego pomocy. - powtarzał sobie by się
trochę uspokoić.
dlaczego?
-
- przycisnął pióro do papieru ale nie potrafił nic napisać, patrzył jak po pergaminie rozlewa się coraz większy kleks atramentu pod nim zniknęło kolejne.
Dlaczego?
po
chwili dużo niżej pojawiły się kolejne litery.
Dobra,
nie moja sprawa. Ginny i Hermiona mają się dobrze?
Granger
nie mogłaby być w lepszych rękach. Wiesz kto jest jej Panem. -
nie
postawił znaku zapytania, bo też spodziewał się szybkiej i pewnej
odpowiedzi. Nadal nurtowało go skąd Potter czerpie swoje
informacje, ale miał teraz inne zmartwienia. Może z czasem uda mu
się wyciągnąć to od Pottera jeśli zdobędzie jego zaufanie.
Snape
Tak.
Twoja wiedza… czy reszta zakonu wie? To może okazać się
niebezpieczne. Jeśli nie, nie powinieneś nikomu o tym wspominać?
Nie
jestem tak głupi za jakiego mnie masz. Chcę wiedzieć co u niej.
Nie
musisz się martwić, on dba o nią. Wiesz dokładnie kiedy Czarny
Pan u nich był? To ważne jeśli mam się dowiedzieć więcej.
To
było cztery dni temu nad ranem, wschodziło słońce. Poszedł do
nich. Spali. Najpierw rzucił coś na Snape'a chyba ogłuszacz, potem
wysłał sondy, sprawdzał Hermionę. NIe potrafię ci powiedzieć
czego szukał. Na koniec prawdopodobnie zdjął z niej jakieś
zaklęcie, tak to przynajmniej wyglądało. Niestety nie wiem jakie.
Wiesz
i tak zbyt wiele, skąd? - czyżby
miał kogoś kto obserwuje poczynania Marvola? A może tak jak sam
Draco Potter mógł mieć tu jakiegoś skrzaciego szpiega? Czyżby
był tu Zgredek? Musiał wypytać o wszystko Iskrę. Musiał też
upewnić się co do zaklęć. Mogły być niewerbalne, ale sam wygląd
promieni czy też kul energii potrafił czasem powiedzieć wiele o
naturze rzuconego czaru.
Potter?
Jak wyglądały te sondy, liczy się każdy szczegół.
Białe
pulsujące kule, potem granatowy promień, ale interesujące jest też
coś innego. To musiało być coś ważnego, albo raczej osobistego
inaczej nie fatygowałby się sam. Kiedy wychodził był zadowolony.
Nie pytaj skąd wiem. Na niektóre pytania równiez ja mogę nie
chcieć udzielić odpowiedzi.
Dasz
mi znać jeśli dowiesz się czegoś więcej?
Teraz
nic się nie dzieje. On czeka. Wiesz, na co?
Nie
wiem. Może na ślub.
- ta rozmowa była coraz bardziej dziwna. zagmatwana i dająca tylko
więcej pytań zamiast odpowiedzi.
Coś
planuje?
Nie
wiem. Nie zwierza mi się. Na razie rekrutuje i szkoli nowych
śmierciożerców. Większość młodych i raczej niezdarnych.
Nie
stanowią właściwie żadnego zagrożenia. -
coś go pchnęło do podzielenia się z nim swoimi wątpliwościami.
Plany Marvola były dla niego zagadką, ale to, że zamiast
rekrutować naprawdę przydatne jednostki nowi poplecznicy byli
katastrofą w dodatku nieprzewidywalną niepokoiło go i zastanawiało
już od dłuższego czasu.
Dlaczego
mi o tym piszesz?
Bo
chcę żebyś wiedział. Z resztą, nie ważne.
Co
z Ginny?
W
jakim sensie?
-
nie wiedział co ma mu napisać przecież nie to, że próbowała go
zabić i od tamtego czasu jej nie widział.
Co
jej zrobiłeś?
Nic,
jest w moich komnatach, bezpieczna. -
miał nadzieję że dzięki tej rozmowie Potter nie będzie kolejny
raz idiotycznie się narażał i nie będzie próbował przeszkodzić
w ich ślubie.
Nie
krzywdź jej.
Obawiam
się, że muszę.
Malfoy!
-
jeśli
pismo mogło przekazać emocje danej osoby to, to był wrzask, niemal
mógł go usłyszeć.
Krzywdzi
ją to, że za mnie wychodzi.
Powiedz
jej, że jej rodzina będzie ją kochała i czekała na nią,
niezależnie od tego jak się będzie nazywała. Bywaj.
To
chyba miało być pożegnanie, bo więcej się nie odezwał. Chłopak
przeczytał ich rozmowę jeszcze kilka razy szukając jakiś ukrytych
między wierszami informacji. Był coraz bardziej przekonany, że
Marvolo badał reakcje Hermiony, żeby móc rzucić zaklęcie
Lucjusza na Ginny. Czuł rosnącą gulę w gardle, wiedział już, że
tak tego nie zostawi. Próbował wywnioskować coś poza tym, ale
pewnie więcej potrafiłaby mu powiedzieć tylko Hermiona, która
znała Pottera bardzo dobrze.
Tego
dnia Draco nie mógł liczyć na nudę kilkanaście minut później
pojawiła się Tyranka. To, że sam nie chodził do Ginny nie
znaczyło, że nie miał pojęcia co u niej.
-
Dzień dobry Paniczu. Blady panicz jak ściana! Kiedy panicz ostatni
raz jadł coś porządnego? - klasnęła w dłonie, a na stoliku przy
kominku pojawiło się kilka potraw. - Panicz je, a Tyranka opowie.
-
Nie jestem głodny. - burknął na co skrzatka potępiająco
pokręciła głową.
-
Panicz je Tyranka mówi, panicz nie je Tyranka nie mówi. - odparła
zakładając ręce na piersi.
-
To jest szantaż. - skrzatka tylko się uśmiechnęła i pokiwała.
Czekała, aż on spełnieni warunki. Usiadł na fotelu i wziął
widelec do ręki, to jednak nie wystarczyło skrzatce, nie
powiedziała nawet słowa, dopóki nie włożył niczego do ust.
Dopiero kiedy przełknął kilka kęsów łaskawie zaszczyciła go
swoją opowieścią
-
Panienka jest przygotowywana do ślubu. Rodowe ceremoniały prawie
dobiegły końca. - Ginny przestała być dziewuchą odkąd Tyranka
znalazła ją płaczącą okrytą ślubnym welonem w swoim kąciku.
-
Daj już spokój, przecież to tylko zabiegi kosmetyczne.
-Nowa
pani Malfoy musi wyglądać nieskazitelnie. - jej pełen wyższości
ton wywołał krzywy uśmiech, w dzieciństwie tym tonem często
przywoływała go do porządku - Paniczowi też by się przydało co
nieco. Dawno panicz nie był w tak złym stanie. - przekręcił
oczami, zawsze to samo, musiał sobie przypominać, że sam prosił o
jej pomoc.
-
Mnie na to nie namówisz. Wyśpię się i będę jak nowy.
-
Tyranka nie namawia. Tyranka rozkazuje - skrzaty wykonują.
-
Nie jestem skrzatem i daruj sobie. To wszystko co masz mi do
powiedzenia? - Tyranka spojrzała na niego spode łba, ale po chwili
kontynuowała.
-
Panienka fizycznie czuje się dobrze. Zachowuje się grzecznie dla
skrzatów. Nie wydała żadnego rozkazu. - Skrzatka była tym niemal
zgorszona. Ginny już dawno powinna posłać ją do diabła, ale
cierpliwie znosiła wszystkie zabiegi. - Kiedy nas nie widzi chodzi w
kółko. Tyranka czuje jej strach. Panienka bierze welon uspokaja się
na chwilę a potem znowu zaczyna chodzić. W nocy ma koszmary. Budzi
się.
-
Nadal zasypia w tym kącie? - postawa Tyranki zmieniła się
wyglądała na przygnębioną.
-
Tyranka przenosi panienkę. - skrzatka zawahała się przez chwilę.
- Panienka jest bardzo smutna, w rodach tak bywa, ale panienka jest
inna. Tyranka się martwi.
-
To się jakoś poukłada Tyranko. Musi. - skrzatka zniknęła z
głębokim westchnieniem co zdziwiło Draco nigdy wcześniej nie
widział żeby ktoś tak szybko zaskarbił sobie sympatię Tyranki.
***
Marvolo
miał wrażenie, że kręci się w kółko. Wszystkie jego plany szły
jak po grudzie. Nic nie chciało się ułożyć tak jak powinno.
Kiedyś było mu łatwiej, jeśli nie udało mu się manipulować
ludźmi, po prostu ich zastraszał lub likwidował. Teraz nie mógł
znieść nawet myśli o torturowaniu kogoś, kto niczemu nie zawinił.
Czuł się… CZUŁ … złapał książkę leżącą na stole i
rzucił ją przez pół pokoju, aż uderzyła głucho o ścianę. Był
Czarnym Panem do cholery! NIc nie czuł! Potrzebował coś zrobić
żeby pozbyć się tej palącej potrzeby pomocy. A to że okazja się
nie nadarzyła? Trzeba ją było po prostu stworzyć. Nie
musiał przecież niczego nikomu wyjaśniać, był tutaj Panem.
Był... Wystarczyło ją tylko wezwać. To proste jednak wciąż to
odkładał, a do ślubu nie zostało wiele czasu. Dobrze wiedział,
że zaklęcie najlepiej byłoby nałożyć przed ceremonią. Tak,
żeby wszystko wydawało się naturalne. Zaklęcie musiało zacząć
działać razem z Więzią, to wszystko. Przeszedł się po swoich
komnatach Nagini wyczuła jego zmieszanie. Ciągle wysuwała swój
rozwidlony język badając powietrze. Kolejna książka przefrunęła
przez pokój.
Ktoś
zapukał do drzwi. Marvolo już miał odesłać natręta kiedy
usłyszał jego głos.
-
Panie przyniosłem najnowsze wieści. - Draco Malfoy zjawił się w
najmniej odpowiednim momencie lub w najbardziej odpowiednim, zależy
jak na to patrzeć.
-
Wejść! - Draco zamknął za sobą drzwi i dyskretnie rozejrzał się
po pomieszczeniu wydawało się, że nie zdziwiły go rozsypane
na podłodze strony wiekowego tomu, bo kiedy nikogo poza nim i
Nagini nie zauważył wyraźnie się odprężył. Stanął
przed nim i zaczął zdawać raport.
-
Witaj Marvolo. Obserwowałem młodych tak jak kazałeś, niestety nie
widzę tu wiele obiecujących osobowości. Jestem młodszy od
większości z nich, ale cóż, ci rekruci to porażka. Na dodatek
nie dałeś im dobrego przykładu. Nott to leń i kombinator. Dołohow
najchętniej by ich wszystkich pozabijał, żeby nie musieć się
nimi zajmować. Na pewno wiesz co robisz? Nawet Potter lepiej
wyszkolił tą swoją Gwardię. - pogarda w jego głosie była
widoczna ale coś mu mówiło że ten młody mężczyzna w jakimś
stopniu podziwia wysiłki Pottera. Czy powinno go to niepokoić?
-
Tak właśnie miało być. - nie musiał się tłumaczyć, po raz
kolejny to sobie powtarzał, ale im bliżej niego byli Severus i
Draco tym większą czuł potrzebę powiedzenia im wszystkiego.
-
Przecież to widać na pierwszy rzut oka! - chłopak był oburzony i
zaniepokojony. Nie rozumiał. Nie jeszcze, nie.
-
Ty to widzisz, bo ich obserwujesz, ale większości śmierciożerców
to zupełnie nie obchodzi i niech tak zostanie. Nie angażuj się,
twoje zadanie polega tylko na obserwacji.
-
Obiecałeś, że kiedyś wyjaśnisz mi swoje powody.
-
A ty obiecałeś nie naciskać. Kiedyś wyjaśnię. A teraz
przyprowadź do mnie Ginewrę. - to było proste polecenie prawda?
-
Nie mogę, dałem jej kilka dni spokoju przed ślubem. - chłopak
spiął się momentalnie. Czułe punkty, kiedyś był mistrzem w ich
wynajdywaniu.
-
Po, czy przed tym, jak próbowała wbić ci nóż w serce? - dobrze
grał ale Marvolo i tak widział jak się zmieszał jednak zaraz
wyprostował się dumnie.
-
Po tym. Ucięliśmy sobie małą pogawędkę. - Ciekawe, laleczka
okazuje się nie tak krucha jak myślał. Gryfoni, przez chwilę
wydawało mu się, że poczuł to samo co Draco jednocześnie pogardę
i podziw. Głupcy! Wszyscy są głupcami, ale plany trzeba
realizować.
-
W takim razie przyprowadź do mnie niewolnicę Severusa.
-
Po co jeśli można wiedzieć? - Marvolo czuł rosnącą
irytację, nie miał zamiaru się tłumaczyć. Nie musiał tego
robić, był Czarnym Panem, Lordem Voldemortem, a jednak z jego ust
wyszły inne słowa niż powinny.
-
Potrzebuję coś sprawdzić. To było polecenie. - dodał kiedy
chłopak nadal stał w miejscu.
-
Myślałem, że sprawdziłeś to kiedy zakradłeś się w nocy do
komnat Snape’a.
-
Skąd ty… ? - poczuł uderzenie gorąca, czarna magia zaczynała
się budzić. Tak to było tak znajome, tak złe, chciał się
zatracić.
-
Kazałem skrzatom uważać na każde niezwykłe zachowanie w
posiadłości, a sam przyznasz, że Czarny Pan wchodzący ot tak do
jednych z najlepiej strzeżonych pokoi to niezwykłe zjawisko. -
pieprzony Snape, pieprzony Malfoy. Zatrać się!
-
Co jeszcze wiesz? - czerwone tęczówki zaczęły nasycać się
kolorem, aż stały się jaskrawe. Czuł wzbierająca w nim moc,
Draco jednak pozostał niewzruszony. Zatrać się! Nie błagał.
ZATRAĆ! Nie płaszczył się.
-
Wiem, że tam byłeś i wiem, co robiłeś. Nie rozumiem tylko,
po co? Bo nie dla Snape'a. Po co zdjąłeś zaklęcie z Hermiony?
Powiedz mi, że się mylę, że to nie był test i nie chcesz rzucić
tej konkretnej klątwy na Ginny! - Voldemort nie odpowiedział, ale
powietrze w pokoju zrobiło się nagle ciężkie. Naprawdę zrobił
się tak przewidywalny? Widział jak Draco przeszedł dreszcz.
Chłopak wyraźnie czuł budzącą się w nim czarną magię. Nie
mógł teraz okazać strachu ani słabości inaczej ta moc go
zniszczy obaj o tym wiedzieli. - Odpowiedź Marvolo.
-
Na zbyt wiele sobie pozwalasz smarkaczu! - jego głos przeszedł w
syk. Draco uklęknął na jedno kolano i skłonił głowę z pełnym
szacunkiem. Nie ze strachem, nie błagał. Zachował nieugiętą wolę
pomimo wszystko.
-
Wybacz panie - Marvolo aż zadrżał - nie miałem zamiaru lekceważyć
cię. - sprzeczne emocje jakie w nim buzowały tylko pogarszały
sytuację. Chłopak podniósł na niego wzrok, czysty, spokojny jak
tafla jeziora marszczona tylko tchnieniem wiatru - Nie pozwolę ci
jednak rzucić tego zaklęcia.
-
Nie zachowuj się tak! - Marvolo roznosiła furia. Tego było za
wiele, ale Draco nawet nie drgnął, patrzył tylko w oczy
najgroźniejszemu czarnoksiężnikowi swoich czasów. Potem wstał.
Jeśli był świadomy walki jaka trwała w resztkach duszy Marvola
musiał wiedzieć co robi. On sam nie wiedział, był zbyt rozdarty.
Chciał wyładować się na nim, przywołać magię, która go
wypełniała i rzucić niewybaczalne, pragnął tego, ale nie
potrafił.
-
Nie jestem Severusem. Jemu przychodzi to łatwiej. - Draco przemówił
cichym łagodnym głosem tak różnym od poprzedniej buty niemal z
nutą skruchy, ale nadal nie spuścił wzroku, trwał w swoim
postanowieniu.
-
Postaraj się! - Marvolo warknął i odwrócił się, zaczął
spacerować po pokoju. TO COŚ wygrało, nie potrafił się
zatracić. - A teraz bądź łaskawy wrócić do punktu w
którym trafił mnie jasny szlag. - Emocje Marvola nadal buzowały.
Próbował je opanować, ale część była dla niego tak nowa, że
nie potrafił sobie z nimi poradzić. Odczuwał troskę, przyjaźń,
miłość, bliskość i to go zupełnie rozstroiło, zniszczyło
gniew, zniszczyło wszystko czym był. Czarna magia która jeszcze
przed chwilą w nim narastała niemal się ulotniła. Wściekłość
zastąpiło coś czego nie potrafił nazwać. Gdzie podziała się
chęć mordu? Słuchania krzyków cierpienia?
-
Nie mogę pozwolić ci rzucić tego zaklęcia na Ginny. Wiem, że
jestem w stanie porozumieć się z nią bez czarnomagicznego
manipulowania jej uczuciami. Pozwól mi działać. - Draco mówił z
naciskiem. Marvolo dał za wygraną, nie potrafił przywołać magii
i nie potrafił mu odmówić.
-
Na razie nie działasz. - zaskoczenie na twarzy chłopaka szybko
przerodziło się w lekki uśmiech.
-
Chcę dać jej czas. Widzisz Panie czasem brak działania również
jest działaniem. - iście ślizgońska taktyka, Salazar byłby
dumny.
-
Przebiegły dzieciak. Wynoś się! - syknął jednak Draco nadal nie
ruszył się z miejsca.
-
Nie rzucisz tego zaklęcia. - to nie było błaganie, to nie było
też pytanie, bo Draco wydawał się już znać odpowiedź
-
Powiedziałem wynocha! - chłopak ruszył do wyjścia, ale zatrzymał
się z dłonią na klamce
-
Dziękuję. - skinął krótko i wyszedł.
Marvolo
odwrócił się od drzwi. - Co on ze mną zrobił? - rzucił w
przestrzeń. Nagini podniosła swój trójkątny łeb.
-
Mogę Ci powiedzieć, ale to wcale nie pomoże. - Nagini była
rozbawiona jego frustracją czuła TO choć może nie tak mocno jak
sam Marvolo.
-
Nie. Zamilcz. Nic nie czuję.
-
Przez większość czasu. - odparła lekko kpiącym tonem.
***
Setki
kilometrów dalej Harry Potter ściągnął pelerynę niewidkę. Jego
oddech był mocno przyspieszony. Malfoy, Voldemort, czy może
powinien mówić o nim Marvolo? Ginny. Chciał odpowiedzi a co
dostał? Jeszcze więcej pytań. Co to wszystko miało znaczyć?
Malfoy nie wspomniał mu o ataku Ginny! Mógł się tego spodziewać,
ona nigdy nie należała do osób, którym łatwo narzuca się swoje
zdanie. Uśmiechnął się, ale kiedy przypomniał sobie resztę
rozmowy nie było mu już do śmiechu. Tylko przez chwilę zastanowił
się czy Voldemort czuje jego obecność. Czy to za jego sprawą
czarna magia, którą obaj czuli wydawała się nie móc przejąć
nad nim kontroli? I dlaczego kazał mówić do siebie Marvolo? Wąż
kolejny raz zmieniał skórę? Schował pelerynę i
upewnił się, że notes jest na swoim miejscu a potem zszedł do kuchni by nie zaczęli go znowu szukać.
upewnił się, że notes jest na swoim miejscu a potem zszedł do kuchni by nie zaczęli go znowu szukać.
Super, że tak szybko opublikowałaś kolejny rozdział. Jestem bardzo ciekawa tej dziwnej postawy Voldemorta, tego, że Draco mówi mu po imieniu. Nie mam pojęcia co to ma znaczyć, ale wyczuwam tu jakiś plan. Pierwszy raz zobaczyłam takie przedstawienie Czarnego Pana. Nie mogę się doczekać, aby dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi. I muszę przyznać, że te inne wątki tak mnie wciągnęły, że zapomniałam o braku Severusa i Hermiony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo wytrwałości, i weny.
Podobał mi się kolejny rozdział. Jestem ciekawa dalszego rozwoju akcji z Marvolo
OdpowiedzUsuńCzekam na ciag dalszy :) Zaczyna sie robic intrygujaco :) Trzymam kciuki! :)
OdpowiedzUsuńWow jestem pod wrażeniem zmiany jaka zaszła w tym opowiadaniu. Widać autorko, że czas ci służy i każdy rozdział jest wart czekania. Akcja naprawdę nabiera tempa. Z każdym kolejnym rozdziałem co raz lepiej ukazujesz przemyślenia innych bohaterów. Podoba mi się to, że Harry jest tutaj naprawdę dojrzały. Czekam na kolejne rozdziały i życzę dużo weny.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że to opowiadanie pójdzie w takim kierunku. Czy podoba mi się ta nowa wielowątkowość? Szczerze przyznam, że nie. Ostatnie dwa rozdziały trochę mnie wynudziły, czytało mi się je mniej płynnie i z mniejszym zaangażowaniem niż poprzednie. Domyślam się jednak, że masz dokładnie przemyślaną całą fabułę i takie rozdziały muszą się pojawiać.
OdpowiedzUsuńOczywiście cała historia nadal jest bardzo intrygująca i mocno działa na wyobraźnię. W niektórych momentach miałam prawdziwe ciarki - pomimo tego, że już to przecież czytałam. Uwielbiam opowiadania, które dostarczają mi takich emocji! :)
Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że ta historia, to wcale nie tylko sevmione. Wątek Draco i Ginny jest tu w moim odczuciu nawet bardziej rozwinięty i choć z zasady nie lubię opowiadań o tej parze, to tutaj bardzo wciągnęła mnie ich historia i wprost umieram z ciekawości co będzie dalej.
Miło było wrócić do wspomnień o tym, jak odkryłam to opowiadanie wiele lat temu, jeszcze na bloxie i jak bardzo wtedy chciałam żeby było zakończone :)
Nadal mam ogromną nadzieję, że kiedyś się tego doczekam :)
Jak zwykle ode mnie - brawa za wytrwałość!
Pozdrawiam.
Kiedy nowy rozdział???
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę z kolejnego rozdziału, uważam że rozwijanie wątków pobocznych tylko udoskonala tą historię. Zastanawiam się jak będzie teraz między HG/SS, kiedy zaklęcia zostały zdjete. Mam nadzieję że wkrótce pojawi się nowy rozdział zawierający to co tygryski lubią najbardziej ��. Może kiedyś dowiemy się Ci czuje S w chwilach intymnych oraz co myśli o H.
OdpowiedzUsuńMJRachel
Omg cuddoooo czekamy na dalszy ciąg
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie się czyta, dosłownie pochłaniałam kolejne rozdziały - masz świetny styl i ciekawy pomysł na opowiadanie:) Z niecierpliwością czekam na więcej! Serdeczności!
OdpowiedzUsuńWłaśnie odkryłam to opowiadanie i powiem Ci autorko, że jest wspaniałe mimo iż raczej nie czytam opowiadań z tych parringów. Bardziej preferuję Drarry/Dramione, a tutaj akcja bardzo mnie wciągnęła i nie mogę wytrzymać aż mnie skręca od środka, aby poznać dalsze losy bohaterów. Kiedy następny rozdział? I życzę oczywiście mnóstwo weny ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńPuk puk 😁Spieszę donieść że kolejny raz przeczytałam wszystkie dostępne rozdziały. Pozdrawiam ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuń💛💙💜💚❤ opowiadanie bossssskie i kiedy nastepne rozdziały?
OdpowiedzUsuńbędzie cd???
OdpowiedzUsuńPochłonęłam całość w 2 dni.. wspaniale piszesz, liczymy na kontynuację:)
OdpowiedzUsuńWspaniałe opowiadanie, mam nadzieję, że pojawią się kolejne rozdziały
OdpowiedzUsuńCześć!
OdpowiedzUsuńZ góry przepraszam za reklamę, ale nie znalazłam innej zakładki.
Zapraszam Cię serdecznie do wzięcia udziału w kreatywnym wyzwaniu pisarskim organizowanym na
https://wyzwania-pisarskie.blogspot.com/
Wystarczy napisać krótkie opowiadanie na dowolny temat. Poćwicz swoje pióro. Pobaw się słowem. Można wygrać książkowe nagrody!
A może spróbujesz swoich sił w innej dziedzinie? Zachęcam do wzięcia udziału w akcji poświęconej Taylor Swift.
https://swift-kreatywnie.blogspot.com/
Daj się ponieść swojej wyobraźni i stwórz coś dowolnego, np. obraz, zdjęcie, wiersz, opowiadanie, komiks. Cokolwiek, byleby wiązało się ze Swift. Tutaj również można wygrać nagrody.
Przy okazji, zapraszam też do przeczytania i skomentowania mojej powieści
https://wszyscy-mamy-sekrety.blogspot.com/
Dwie historie rozgrywające się w różnych czasach – czasy wojenne i współczesne. Z pozoru nic je nie łączy, ale czy na pewno? Każdy człowiek skrywa jakąś tajemnicę, nieważne, czy małą, czy dużą. Dowiedz się, jakie sekrety skrywają bohaterowie. Będę wdzięczna za opinię, to doda mi motywacji. :)
Pozdrawiam ciepło!
No cóż, tego się nie spodziewałam.
OdpowiedzUsuńPrawie miły Voldzio? Czekałam tylko, kiedy za pytania Draco mocno oberwie. Może by wmanipulował Ginny w jego opiekę. Chociaż znając jej ostatnie zapędy to by go zabila. Totalnie nie wiem co się dzieje. Czyżby Voldemort jakoś połączył się z Ginny? Czy to Harry faktycznie łagodzi jego emocje? Zaintrygowała s mnie już totalnie, a myślałam, że bardziej już się nie da. :*
Ciekawa tez jestem co wyniknie z kontaktu między Dravo i Harrym.
Pozdrawiam, mlodzia113 <3